„Czym mogę być pożyteczny Litwie, jeśli teraz w niej nie mieszkam” – pod takim hasłem 1 lipca w wileńskim Ratuszu odbyła się konferencja, w której uczestniczyli przedstawiciele litewskiej diaspory oraz przedstawiciele władz Litwy. Konferencja odbyła się w ramach Święta Pieśni. „Im bardziej będzie rozwijała się kultura wśród Litwinów świata, tym mocniejsza będzie Litwa. Do wspierania państwa i jego bezpieczeństwa, trzeba obowiązkowo wzmacniać rolę diaspory w różnych dziedzinach na Litwie” — oświadczyła przed spotkaniem Dalia Henke, przewodnicząca Światowej Wspólnoty Litwinów.
Czytaj więcej: Reemigracja: najczęściej ludzie wracają, ponieważ tęsknią
Diaspora a możliwa wojna
W wydarzeniu uczestniczyli m.in. minister ekonomii i innowacji Aušrinė Armonaitė, doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa Kęstutis Budrys, dyrektor Departamentu Bezpieczeństwa Państwa Darius Jauniškis oraz szef Litewskiego Związku Strzelców Linas Idzelis.
Kwestia bezpieczeństwa była jedną z priorytetowych. Jednym z poruszonych tematów była pomoc diaspory w przypadku ewentualnej wojny. Budrys podkreślił, że potrzebny jest odpowiedni plan, aby w przypadku kryzysowego momentu nie zapanował chaos. „W czasach pokoju, które mamy obecnie, musimy pogłębiać nasze relacje i kontakty. Nie możemy tego robić wyłącznie w szczególnych przypadkach, ale codziennie. To oznacza, że musimy dowiedzieć się od diaspory, jak funkcjonuje ich system, co kto robi, kto jest za co odpowiedzialny. Tak samo Litwini mieszkający poza granicami kraju muszą zapoznać się ze strukturą państwa litewskiego” — zaznaczył doradca.
Ucieczka przed wojskiem
Vitalija Stravinskienė z Instytutu Historii Litwy wytłumaczyła, że litewscy historycy wydzielają cztery duże fale emigracyjne. Pierwsza rozpoczęła się w II połowie XIX w.
— Trzeba pamiętać, że w tamtym czasie Litwy jako państwa nie było. To była część Imperium Rosyjskiego. Pierwsza fala litewskiej emigracji była spowodowana przede wszystkim ucieczką przed poborem do wojska rosyjskiego do Ameryki lub krajów Europy. Służba w wojsku trwała bardzo długo. Inna grupa osób opuszczała ojczyznę z przyczyn ekonomicznych. Litwa była krajem rolniczym i życie naprawdę było ciężkie. Ich podstawowym kierunkiem były Stany Zjednoczone — przypomina historyczka w rozmowie z „Kurierem Wileńskim”.
Po raz pierwszy Litwini jako oddzielna grupa narodowa zostali wyodrębnieni w USA podczas spisu ludności z 1898 r. Wcześniej byli zaliczani albo do Rosjan, albo Polaków. W 1914 r. w Stanach Zjednoczonych mieszkało do 500 tys. osób deklarujących narodowość litewską.
Sytuacja kardynalnie się zmieniła podczas I wojny światowej.
– Po rozpoczęciu wojny tysiące osób ewakuowało się na terytorium obecnej Białorusi i Rosji. Część ewakuowało się z własnej woli. Inni otrzymali odpowiedni rozkaz. Tylko z samego Wilna, jeśli dobrze pamiętam, wyjechało ok. 90 tys. osób. Ci, którzy ewakuowali się w głąb Rosji, nie mieli łatwego życia, dlatego litewskie elity, w tym pisarka Žemaitė, udały się do USA, aby zbierać finansowanie na potrzeby litewskich uchodźców w Rosji – wskazuje Vitalija Stravinskienė.
Okres międzywojenny a idea państwowości
Następna fala emigracyjna rozpoczęła się w okresie międzywojennym.
— Litwa nie należała do krajów zamożnych. Ludzie bardziej aktywni i przedsiębiorczy wyjeżdżali po zarobek. Również przede wszystkim do Ameryki. Część z nich po kilku latach wracała do ojczyzny, część została na zawsze — mówi nasza rozmówczyni. — Tutaj geografia emigracyjna znacznie się poszerzyła. Litwini wybierali nie tylko Stany Zjednoczone, ale także kraje Ameryki Południowej. Przykładowo tylko w latach 30. do Ameryki Łacińskiej wyjechało ok. 100 tys. osób.
Największą rolę w najnowszej historii Litwy odegrała czwarta fala emigracji. Zwana też polityczną.
— Rozpoczęła się w 1944 r., kiedy zbliżała się Armia Czerwona. Ta fala dotyczyła polityków, naukowców, ludzi kultury, wojskowych. Wyjechali praktycznie ci, którzy nie zostali aresztowani lub wywiezieni na Syberię w roku 1941. Oczywiście to był duży cios w litewskie społeczeństwo. Tylko trzeba pamiętać — państwo przestało istnieć. Gdyby oni zostali, to być może sowietyzacja zachodziłaby z większymi oporami. Ale również więcej po prostu zginęłoby na Syberii czy w łagrach. Ich rola polegała na tym, że udając się na Zachód, nie zezwolili na umarcie idei niezależnego państwa litewskiego. Wszędzie, gdzie tylko to było możliwe, przypominali o okupacji trzech krajów bałtyckich. Ciągle zwracali się do przedstawicieli rządów zachodnich o konieczności odrodzenia niepodległej Litwy. To było ich największe osiągnięcie, bo kiedy w roku 1990 Litwa ogłosiła niepodległość, to nie musiała już nic udowadniać, jak to było w roku 1918. Generalnie na Zachodzie wiedziano, czym są kraje bałtyckie i że były okupowane. Już po odzyskaniu niepodległości litewska diaspora bardzo mocno pomogła nowym strukturom państwa. Pomagano materialnie, ale również w dziedzinie nauki lub kultury — analizuje Vitalija Stravinskienė.
Od 1982 r. emigranci z Litwy, Łotwy oraz Estonii w Ameryce obchodzili Dzień Wolności Bałtów. Ówczesny prezydent Ronald Reagan zwrócił się do swych obywateli, aby ten dzień był obchodzony wspólnie z uchodźcami z krajów bałtyckich. Wedle danych Ministerstwa Spraw Zagranicznych Litwy oraz Departamentu Migracji obecnie poza granicami państwa litewskiego mieszka około 461 tys. Litwinów. Najwięcej mieszka w W. Brytanii 33 proc., Niemczech 13 proc., Norwegii 11 proc. oraz Irlandii 10 proc.
Czytaj więcej: Emigracja — wymiar ekonomiczny, psychologiczny i… romantyczny