Co roku wiele osób wyraża zdziwienie, że w Wilnie i okolicach niektórzy wystrzeliwują noworoczne fajerwerki godzinę przed właściwym Nowym Rokiem – o 23:00. Powodem jest zazwyczaj tzw. rosyjski nowy rok, czyli moment północy według czasu moskiewskiego. To ma zaś swoją historię, wynikającą z kolonizacji i ateizacji.
Sowieci oficjalnie i programowo zwalczali praktykowanie religii, od 1928 r. zaczęto promować Nowy Rok jako zamiennik Bożego Narodzenia – stąd i pochodzą różne nowe, świeckie „tradycje”, jak oficjalne obchody na placu Czerwonym czy kurant zegara na Kremlu. Wówczas też zaczęto wprowadzać zwyczaj, by we wszystkich strefach czasowych krain pod rosyjską władzą odpowiednio było to synchronizowane z czasem moskiewskim. Chodziło właśnie o łączność duchową kolonii z metropolią rosyjskiego imperium. Żeby wszyscy pamiętali, gdzie jest ich stolica i czyja jest władza. Oczywiście, zwyczaj ten później rozszerzono na terytoria przyłączone do sowiecji po II wojnie światowej.
I można się oburzać, że niemało wśród nas żyje ludzi, w których działają te postkolonialne instynkty poddaństwa – ale nierzadko to oburzenie jest obłudne. Kiedy oburzają się przedstawiciele aparatu biurokratycznego, których samowola właśnie dzięki instynktom poddaństwa obywateli jest możliwa – budzi to uśmiech politowania. Bo jest zasadnicza różnica między poddanym a obywatelem: dla obywatela państwo jest jego współwłasnością, za którą również czuje się odpowiedzialny i której administracji (urzędników, polityków i innych przedstawicieli struktury publicznej) pilnuje, ażeby pracowali efektywnie i uczciwie. A poddany traktuje wyżej wymienionych jako gospodarzy, którym wolno więcej od niego, gdyż mają władzę, i których najgłupszym wymysłom i ukazom wypada się pokłonić, po czym wypełniać, choćby nawet z zaciśniętymi zębami. A najlepiej – nie zastanawiać się, tak jak się nie zastanawia, dlaczego strzela noworocznymi fajerwerkami i szampanem o godz. 23:00 zamiast o północy.
Skoro zaś różnica między obywatelem a poddanym polega też na tym, że obywatel dba czynnie o swoje interesy, zaś poddany czeka na pańską łaskę – to wiadomo, że będzie narzekał na teraźniejszość, tęsknił za przeszłością, jakakolwiek by była. Po prostu rzeczy dokonane nie pociągają za sobą odpowiedzialności i nie wymagają wysiłku, bo zrobił je już ktoś inny…
Czytaj więcej: Obywatele powinni bardziej odczuwać, że państwo jest ich sprzymierzeńcem…
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 1 (2) 04-10/01/2025