Więcej

    „Polonizator”, „bieło-Polak”, „lituanizator”. Niejednoznaczna postać abp. Jałbrzykowskiego

    Litwini go nienawidzili jako „polonizatora”, Rosjanie jako „bieło-Polaka”. Przyczynił się w 1939 r. do ukrycia insygniów odkrytych w 2024 r. Prowadził ceremonię pogrzebu Basanavičiusa, później także serca marszałka Piłsudskiego. Z natury porywczy i gwałtowny, ujarzmiał charakter samodyscypliną. Po wygnaniu z Wileńszczyzny sterował tutejszymi parafiami… zdalnie. Przybliżamy postać abp. Romualda Jałbrzykowskiego.

    Czytaj również...

    Romuald Jałbrzykowski, arcybiskup metropolita wileński w latach 1926–1955, to postać wyjątkowo barwna i trudna do jednoznacznego ocenienia. Pikanterii dodaje fakt, że jego krewny, ks. Antoni Jałbrzykowski, schował w podziemiach katedry przed Niemcami i Rosjanami relikwiarze. Z kolei kustosz katedry w diecezji Jałbrzykowskiego, ks. Franciszek Wołodźko, ukrył insygnia, które na początku 2025 r. (kiedy ogłoszono znalezisko) wywołały międzynarodową sensację. Sam bp Romuald Jałbrzykowski przez Litwinów jest wspominany… różnie. To by było najdelikatniejsze określenie. Chociaż jego życiorys zasługuje na film.

    Skąd Jałbrzykowski mógł znać litewski?

    W 1906 r., czyli jeszcze przed niepodległością Polski czy Litwy – gdy był profesorem na Sejneńskim Seminarium Duchownym – ks. Romuald Jałbrzykowski współzakładał sejneński oddział stowarzyszenia „Žiburys” (pol. Światło). Organizacja promowała litewską oświatę. Jednocześnie Jałbrzykowski miał działać na rzecz zmniejszania wpływów Litwinów w okolicach. Od 1908 r. piastował urząd wicerektora seminarium. To z tego okresu miał znać język litewski, którym później zaskoczy Litwinów – i o czym będzie wspominał Michał Römer.

    Okres arcybiskupstwa wileńskiego przyszedł niespodziewanie. W 1925 r. ze stanowiska arcybiskupa rezygnuje bp Jerzy Matulewicz, postrzegany jako prolitewski. Na jego miejsce wyznaczono Jana Cieplaka, ten jednak umiera na zapalenie płuc przed objęciem urzędu. Wtedy Stolica Apostolska mianuje metropolitą Romualda Jałbrzykowskiego.

    Nowy pasterz Wileńszczyzny – de facto następca Matulewicza – nie miał więc prawie szans przypodobać się Litwinom. Nie był ani „swój”, ani nawet nie był z Wileńszczyzny. Niemniej nie można mówić, że był całkiem antylitewski, jak mu często zarzucano.

    Jałbrzykowski brał pod swoją opiekę teren ogromny. Ówczesna archidiecezja wileńska była podzielona na 25 dekanatów, 359 parafii. Dawało to łącznie aż 1,2 mln wiernych. Jednak to nie rozmiar stanowił największe wyzwanie. Archidiecezja była bardzo zróżnicowana narodowościowo i wyznaniowo, a nawet obrzędowo. Mieszkali tu Polacy, Litwini, Białorusini, Żydzi, Tatarzy (muzułmanie), Karaimi, także unici, grekokatolicy. Pamiętajmy, że to było jeszcze przez przetrzebieniem mniejszości narodowych i wyznaniowych przez Niemców i Rosjan, zatem ta różnorodność naprawdę była odczuwalna.

    Chociaż każda z narodowości miała swoje „wyspy”, to Jałbrzykowski musiał być biskupem wszystkich wiernych. Musiał też się liczyć ze stanowiskiem państwa polskiego, które wtedy było skonfliktowane z państwem litewskim. W efekcie Litwini mieszkający w Polsce, tak jak Polacy w Litwie, stali się zakładnikami polityki międzynarodowej.

    „Dziakuju” arcybiskupa

    Bp Jałbrzykowski swój ingres – czyli ceremonialne objęcie urzędu arcybiskupa – miał w 1926 r. Choć Litwini wyrażali obawy przed przybyciem nowego pasterza, to w czasie ingresu i po nim unikano zadrażnień. Niemniej, bullę papieską o mianowaniu biskupa odczytano tylko po łacinie i po polsku, bez litewskiego — co zostało przyjęte z rozczarowaniem.

    Jednak Jałbrzykowski wykonał gest wobec Litwinów. Następnego dnia po ingresie odwiedził wileński kościół św. Mikołaja. To świątynia skupiająca wileńskich Litwinów. Tam przemówił do zebranych po litewsku, który znał jeszcze ze swojej posługi w diecezji sejneńskiej. Przyjął powitania od działaczy litewskich, a także białoruskich, na co miał odpowiedzieć po białorusku: „dziakuju” (pol. dziękuję).

    Na łamach litewskiej gazety wydawanej w języku polskim „Życie Ludu” tak opisywał to spotkanie redaktor Kazimierz Welecki: „Wyznajemy szczerze, iż wieść o wyznaczeniu na arcybiskupa wileńskiego ks. Jałbrzykowskiego, jako kandydata wysuniętego przez endecję polską [endecja, czyli narodowi demokraci, polscy nacjonaliści, odpowiednik litewskich tautininków – przyp. red.] – początkowo napełniła serca mieszanej ludności tutejszej głębokim niepokojem. Dziś jednak, gdy ujrzeliśmy go z bliska, żywimy nadzieję, że młody arcypasterz, z oczu którego tryska życie i niespożyta energia, który chętnie mówi w każdym języku swych diecezjan (…) – potrafi chyba zjednać i zadowolić wszystkich katolików naszego kraju”.

    Po objęciu archidiecezji przez abp. Jałbrzykowskiego konflikty osłabły. Co więcej, wprowadził on obowiązkową naukę litewskiego dla kleryków, by mogli posługiwać litewskim wiernym. Jednak poziom nauczania prowadzony przez ks. Wincentego Taszkuna – według relacji – był bardzo niski, a księża Polacy nie opanowywali języka, co budziło podejrzenia o politykę asymilacyjną. Pojawiały się wręcz zarzuty, że to celowe, iż ks. Taszkun „uczy tak, by nie nauczyć”.

    Nadchodził kolejny trudny czas dla relacji polsko-litewskich. Na Litwie po przewrocie państwowym grudnia 1926 r. coraz głośniej podnoszono wpisanie do konstytucji „stolicy w Wilnie”, a premier Augustinas Voldemaras przekonywał, że przewrót udaremnił komunistyczne powstanie organizowane przez Polskę. Polska po swoim – wcześniejszym – przewrocie również się radykalizowała. W Kownie mówiono o „zrobieniu porządku z Polakami”, a w Warszawie – z Litwinami.

    „Nad trumną Wielkiego Litwina znaleźliśmy język”

    Wkrótce jednak, w 1927 r., w kolejną rocznicę Aktu Niepodległości 16 lutego, umiera Jonas Basanavičius. Bardzo aktywne Litewskie Towarzystwo Naukowe oraz Tymczasowy Komitet Litewski podały do wiadomości publicznej informację o śmierci patriarchy narodu litewskiego. Ogłoszenie wydrukowane w „Kurierze Wileńskim” w 1927 r. zapowiadało, że nabożeństwo żałobne poprowadzi właśnie abp Jałbrzykowski. „Nabożeństwo żałobne w poniedziałek 21 lutego o godzinie 9:30 w Bazylice. Mszę Św. będzie celebrował J.E. Arcybiskup Jałbrzykowski” – czytamy w ogłoszeniu.

    Wizytę litewskiej delegacji, atmosferę wokół ceremonii, wypowiedzi – wszystko to odbierano jako dobre sygnały. „Uroczystości i spotkania związane z pogrzebem Basanavičiusa stały się spontaniczną manifestacją zbliżenia i dobrej woli” – oceniał to wybitny badacz historii Litwy, prof. Piotr Łossowski.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    „Nad trumną Wielkiego Litwina znaleźliśmy język wspólny – język wzajemnego szacunku i sympatii. Znajdźmy go przy budowaniu lepszej przyszłości. Ani odrębności narodowe w społeczeństwie wileńskim, względnie kowieńskim, ani dzisiejsze granice państwowe nie powinny być tamą dla wspólnej pracy, której cele są wielkie, choć może dalekie” – pisał w lutym 1927 r. po ceremoniach pogrzebowych „Kurier Wileński”.

    Jednak jaskółki dobrych gestów nie przyniosły w relacjach polsko-litewskich wiosny. Tego samego roku relacje uległy ponownemu załamaniu. Na Litwie we wrześniu miał miejsce kontr-zamach, który się nie udał. Organizator Jeronimas Plečkaitis zbiegł do Wilna, padły zarzuty, że Polska wspierała ów zamach.

    Pogarszające się relacje – często w swoich objawach przypominające bezmyślność nacjonalistów dnia dzisiejszego, na których opisywanie szkoda tu miejsca – odbiły się także na życiu archidiecezji. W pewnym momencie doszło nawet do aresztowania litewskich księży. Za niektórych z nich, trzeba pamiętać, Jałbrzykowski poręczył u wojewody wileńskiego, aby zostali wypuszczeni.

    Abp Romuald Jałbrzykowski był świadkiem odkrycia krypty królewskiej po powodzi 1931 r. (z krzyżem na piersi)
    | Fot. NAC, oprac. A.K.

    Dwa pogrzeby marszałka Piłsudskiego

    W 1935 r. umiera marszałek Józef Piłsudski. Wilno miało dwa pogrzeby marszałka, z czego jeden symboliczny. Pierwszy, 18 maja 1935 r., gdy ciało Józefa Piłsudskiego składano na Wawelu – wówczas abp Romuald Jałbrzykowski odprawił uroczyste nabożeństwo żałobne w kościele św. Jana. Przez Wilno jechał symboliczny katafalk bez ciała. Marszałka żegnali wierni Wilna – i to wierni wszystkich wyznań. Modły odbywały się w kościołach ewangelickich, cerkwiach. W Wielkiej Synagodze tłum się nie zmieścił.

    Dwa tygodnie później, 31 maja 1935 r., serce Marszałka przybyło do Wilna. Jednak należało najpierw przygotować miejsce na Rossie, aby w pełni uszanować testament Piłsudskiego. Gdy wszystko zostało dopięte na ostatni guzik, rok później, 12 maja 1936 r., abp Jałbrzykowski celebrował w kościele św. Teresy nabożeństwo żałobne. W 1935 r. marszałka żegnała Polska – a w 1936 r. samo Wilno, ukochane miasto Marszałka.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo
    Uroczystości złożenia serca marszałka do mauzoleum, wileńska Rossa
    | Fot. NAC

    Kłębiły się czarne chmury

    Świat tymczasem pogrążał się w antagonizmach. Związek Sowiecki coraz chętniej demonstrował, że nie zrezygnował z imperialnorosyjskich zapędów. W Niemczech coraz silniejszy głos miały środowiska, które chciały zrzucić „wersalski ład wstydu” po I wojnie światowej. Ostatecznie Polska i Litwa znalazły się między Hitlerem i Stalinem. Gdy w Monachium podzielono Czechosłowację, aby „zapewnić pokój dla naszych czasów” (Lloyd Chamberlain), los Europy był przesądzony. Nawet ogłoszona przez kraje bałtyckie neutralność nie pomogła. Niemcy upomniały się o Kłajpedę (i ją dostały), a Polskę i kraje bałtyckie podzielono między siebie.

    Abp Romuald Jałbrzykowski najwyraźniej rozumiał, że pewne scenariusze są nieuniknione. Po przejściu ciężkiej choroby zaczął dbać, aby duchowieństwo jego diecezji było przygotowane na prowadzenie duszpasterstwa w warunkach wojny. Miał w tym doświadczenie, bo jeszcze w czasie I wojny światowej był aresztowany. Gdy wojna wybuchła, Jałbrzykowski nadał księżom specjalne uprawnienia.

    Niejasna pozostawała sprawa Wilna. Niemcy złożyły Litwie propozycję zajęcia Wilna i otwarcia drugiego frontu z Polską. Litwa odrzuciła tę ofertę i potwierdziła neutralność. Jednak gdy Sowieci zdradziecko wzięli Wilno 18 września, przekazali go Litwie. Pojawiły się naciski, aby „polskiego nacjonalistę” Jałbrzykowskiego usunąć z urzędu.

    „Nacjonalista polski, Mazur”

    Podobne zarzuty wyłuskiwał później Michał Römer, który zresztą za Jałbrzykowskim otwarcie nie przepadał. W swoich obszernych pamiętnikach pisał, że Jałbrzykowski to „nie tylko rodowity Polak, Mazur z Łomżyńskiego, ale wręcz nacjonalista polski skrajny, usiłujący przez Kościół forsować polonizację Wileńszczyzny i tłumiący systematycznie wszelkie przejawy i usiłowania litewskie w kościele”. Dodawał, że biskup „umie dobrze po litewsku, ale ta okoliczność nie łagodzi wcale jego nastawienia antylitewskiego”.

    Miał zresztą do Jałbrzykowskiego pretensje o flagi i dzwony. Zarzucał, że na wejście Sowietów wywiesił flagę, a na wejście Litwinów już nie, chociaż Litwini przychodzili jako państwo katolickie. „Stał się symbolem Kościoła polonizującego. Przez Litwinów jest znienawidzony. Był też w bliskim kontakcie z głośnym wojewodą wileńskim Bociańskim, notorycznym litwinożercą. Gdy do Wilna przyszli Litwini, Jałbrzykowski traktował i traktuje dotąd rządy litewskie jako okupacyjne” – pisał.

    Jednak, gwoli ścisłości, Römer też zaznaczył, z czego taka postawa arcybiskupa wynikała. „Miał się [Jałbrzykowski] nawet wyrazić: »Nie mamy potrzeby każdemu okupantowi dzwonić!«. Jałbrzykowski i jego otoczenie natomiast zarzuca to, że pełnomocnik rządu Merkys [pełnomocnik władz litewskich – przyp. red.] nie złożył arcybiskupowi wizyty. Wszakże Litwini odpowiadają, że skoro nie było chorągwi na powitanie, to i wizyty nie ma” – przytacza sytuację Römer.

    Gdy Watykan nie chciał spełnić próśb o usunięcie Jałbrzykowskiego, rozpoczęto naciski, aby zrezygnował. Jednak jak to zwykle bywa, gdzie dwóch się bije, tam korzysta Kreml. Tymczasem w 1940 r. Litwa została zaanektowana przez Związek Sowiecki – razem z Wilnem i swoją neutralnością. Sprawa stała się jeszcze bardziej skomplikowana. Abp. Jałbrzykowskiego Sowieci wyrzucili z rezydencji.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    W obliczu okupacji, a później niemiecko-sowieckiej wojny, polsko-litewskie niesnaski zeszły na drugi plan. W 1941 r. Jałbrzykowski dbał o to, aby na tereny Białorusi docierali duszpasterze. Jednak po nasilających się represjach akcję należało przerwać.

    Czytaj więcej: Michał Römer, patriota litewski i polski

    Niemiecki areszt

    Wkrótce represje Niemców dotknęły samo Seminarium Duchowne w Wilnie. Biskup Jałbrzykowski, jak wielu innych duchownych oraz profesorów, zostaje w 1942 r. aresztowany. Był przetrzymywany w Mariampolu. Ludzie Kościoła donosili mu leki, gdyż zdrowie miał nie najlepsze. Był przetrzymywany aż do zajęcia Mariampola przez Sowietów w sierpniu 1944 r.

    Biskup wrócił do Wilna i niemal od razu wznowił działalność seminarium. Jednak nie znaczyło to powrotu do normalności. But Niemca został zamieniony na – dla Wileńszczyzny bardzo znajomy – but Rosjanina. Sowieci zaczęli wywózki na Sybir, więc wielu księży uciekało – chociaż Jałbrzykowski zakazywał opuszczania placówek.

    W styczniu 1945 r. do (nowej) rezydencji biskupa weszło NKWD. W czasie rewizji zerwano nawet podłogę. Aresztowano arcybiskupa i ks. Adama Sawickiego. Sowieci osadzili ich na Łukiszkach, w celi, w której brakowało szyb (była zima). Szarytka s. Maria Nowak dobrowolnie poszła do więzienia, aby tam dbać o arcybiskupa – opisywała sowieckie metody przesłuchiwania, np. niedawanie spać, wielogodzinne „komisje”. Po miesiącu ze względu na zły stan zdrowia arcybiskupa zwolniono za zobowiązaniem do nieopuszczania miasta.

    Arcybiskup brał udział w zasadzeniu dębu ku pamięci marszałka Piłsudskiego w Zułowie w 1937 r. (rośnie do dzisiaj)
    | Fot. NAC

    Wyrok: opuścić ZSRS

    W Moskwie wydano wyrok, względnie łagodny: wydalić ze Związku Sowieckiego. Podobny los zresztą czekał innych Polaków stanu duchownego. W dniu, kiedy z aresztu zwolniono arcybiskupa, do gmachu seminarium w Wilnie wszedł oficer sowiecki i obwieścił: „No, teraz, Litwini, wyjeżdżajcie do seminarium w Kownie, a Polacy od razu wyjeżdżajcie do Polski”.

    „Wygnańcy” z arcybiskupem na czele przybyli do Białegostoku. Jałbrzykowski przeniósł wtedy wileńskie seminarium właśnie do tego miasta. Przybyli tu również profesorowie Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie (dzisiaj Uniwersytet Wileński). Można więc twierdzić, że wileńskie seminarium i uniwersytet stały się pierwszymi uczelniami wyższymi w historii Białegostoku.

    Białystok wciąż pozostawał w granicach archidiecezji wileńskiej, chociaż już rozdzielony granicą pomiędzy Polską Rzeczpospolitą Ludową a Związkiem Sowieckim. Jałbrzykowski zaś odtworzył administrację archidiecezji wileńskiej. Z kolei „sowiecką” częścią archidiecezji zarządzał… zdalnie. Obowiązki rozdzielił między czterech wikariuszy: abp Mieczysław Reinys zajmował się częścią „litewską”, a ks. Antoni Kuryłłowicz, ks. Hipolit Bojaruniec oraz ks. Antoni Zienkiewicz częścią „białoruską”.

    Wkrótce jednak władze komunistyczne dobrały się i do tych pozostałości archidiecezji wileńskiej. Pod groźbą nakazu wyjazdu z Białegostoku na Zachód zakazano nazywania archidiecezji „wileńską”, z kolei księża podlegający Jałbrzykowskiemu, ale pracujący na zachodzie Polski, mieli poddać się lokalnej władzy kościelnej.

    W 1948 r. władze komunistyczne zlikwidowały „zamiejscowy” Wydział Teologiczny USB. Tak burzliwy los archidiecezji wileńskiej chylił się ku końcowi. Ku końcowi chylił się też bogaty żywot arcybiskupa.

    Abp Romuald Jałbrzykowski ostatnie lata spędził w chorobach. Wojny i okupacje odcisnęły swoje piętno. Zmarł 19 czerwca 1955 r. Prowadził surowy żywot, chciał takiego też pogrzebu – nie zgodził się na składanie kwiatów.

    Czytaj więcej: Kościół prześladowany


    Źródła wykorzystane w artykule: „Archidiecezjalne Wyższe Seminarium Duchowne w Białymstoku 1945-1995. Księga jubileuszowa”, Białystok 1995; „Kurier Wileński”, roczniki 1926, 1927; „Terra jatwezenorum”, tom I, Puńsk 2009; Tadeusz Bujnicki, „Na pograniczach, Kresach i poza granicami: studia”, Białystok 2014; Piotr Paweł Chabiera, „Marian Morelowski (1884–1963) – historyk sztuki, kolekcjoner, ekspert komisji rewindykacyjnych”, Warszawa 2020; Małgorzata Dolistowska, „Upamiętnić Marszałka. Wilno i Kresy północno-wschodnie w hołdzie Józefowi Piłsudskiemu – monumenty, miejsca i architektoniczne »pomniki żywe«”, Białystok 2020; Joanna Januszewska-Jurkiewicz, „Stosunki narodowościowe na Wileńszczyźnie w latach 1920–1939”, Katowice 2011; ks. Tadeusz Kasabuła, „Deo et Populo – Arcybiskup Romuald Jałbrzykowski”, Białystok 2020; Piotr Łossowski, „Po tej i tamtej stronie Niemna. Stosunki polsko-litewskie 1883-1939”, Warszawa 1985; Michał Römer, „Dzienniki 1939–1945”, tom 6, Warszawa 2019.


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 9 (25) 01-07/03/2025

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    „Tnie na łbie włosy, zakłada siodło”. Emancypacja kobiet na Litwie miała przeciwników, ale udała się

    Święto to wywodzi się z ruchów emancypacyjnych kobiet na początku XX w. W 1910 r. na konferencji w Kopenhadze socjalistki podjęły decyzję o jego obchodach, jednak nie ustalono wówczas konkretnej daty. W późniejszych latach 8 marca zaczęto łączyć z...

    Katyń: 85 lat od decyzji. Sowieci kłamali aż do 1990 r. „Chatyń, nie Katyń”

    Decyzja i jej konsekwencje W dniu 5 marca 1940 r. Biuro Polityczne partii sterującej Związkiem Sowieckim podjęło decyzję o rozstrzelaniu znajdujących się w sowieckich obozach jenieckich polskich wojskowych, do tego o wymordowaniu ok. 7,3 tys. więźniów przebywających w więzieniach Zachodniej Białorusi...

    Na Litwę wchodzi Allies, polska firma zbrojeniowa

    Litwa to początek ekspansji Według danych Centrum Rejestrów, spółka została zarejestrowana w Wilnie, a jej kierownikiem został obywatel Litwy Vladislav Zapolskis (wg informacji „Kuriera Wileńskiego” — polskiej narodowości). Firma planuje dostarczać zaawansowane systemy bezpieczeństwa i wyposażenie dla straży pożarnej, policji,...

    Budrys: Europa bez ustępstw wobec Rosji w planie pokojowym

    Europa „za kierownicą” Spotkanie w Londynie, w którym uczestniczyli liderzy europejscy oraz premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, przyniosło zobowiązania dotyczące zwiększenia wydatków na obronność i budowy koalicji wspierającej stabilizację sytuacji w Ukrainie. „Możemy powiedzieć, że Europa już otwiera drzwi kierowcy i...