Więcej

    Nie wolno zapomnieć

    W nocy z 28 na 29 lipca 2022 r. w obozie jenieckim w Ołeniwce (obwód doniecki, Ukraina), na terenie okupowanym przez wojsko rosyjskie, doszło do wybuchu w baraku mieszczącym dotychczas magazyn. Przed tą nocą przeniesiono do tego budynku, na podstawie imiennej listy, tych jeńców, którzy byli obrońcami zakładu Azowstal w Mariupolu. Którzy złożyli broń po otrzymaniu rozkazu od dowództwa – i gwarancji ze strony rosyjskiej, że będą traktowani godnie oraz jak najszybciej wymienieni na żołnierzy rosyjskich w bieli ukraińskiej. Tyle jest warte rosyjskie słowo. 

    Zginęło wówczas 53–62 jeńców, zaś 75–130 zostało rannych. Rosyjscy żołnierze nie udzielili poszkodowanym pomocy medycznej, nie dopuszczali także do nich innych jeńców, by mogli ich opatrzyć. Ci, którzy przeżyli, przeważnie pozostali w rosyjskiej niewoli. 

    W kontekście tego – oraz rozlicznych innych przykładów — wciąż zadziwia to, że istnieją ludzie, którzy uważają, iż z rosyjskimi imperialistami, instytucjami czy partiami da się „dogadać” i mieć „wspólne interesy”. Zwłaszcza że są takie postawy na Wileńszczyźnie. Tak jakby nie było pamięci o Antonim Burzyńskim „Kmicicu”, zamordowanym razem z ponad 50 żołnierzami Armii Krajowej przez rosyjskich najeźdźców 16 sierpnia 1943 r. nad jeziorem Narocz – a przecież poszedł z nimi rozmawiać właśnie o „wspólnych interesach”: walce przeciw niemieckim nazistom.

    Nawet pod niemiecką okupacją sowieciarze dbali o niszczenie polskości naszych ziem. Postawę tę potwierdzili w lipcu 1944 r., kiedy to po wyzwoleniu Wilna spod niemieckiej okupacji przez Armię Krajową nasi polscy chłopcy zostali uwięzieni przez rosyjskie wojsko w Miednikach Królewskich, byli wywożeni do Kaługi, a dowództwo wileńskiej AK zostało aresztowane i wywiezione do Moskwy. Czy trzeba więcej przykładów rosyjskiego rozumienia „dogadania się” i „wspólnych interesów”?

    Chciałoby się zaapelować o to, by w nocy z 28 na 29 lipca zmówić pacierz za zamordowanych w Ołeniwce, pomodlić się także w intencji tych, którzy przeżyli – i rodzin, które do dziś żyją w niepewności. Nie można o nich zapomnieć, tak jak nie można zapomnieć o Antonim Burzyńskim i innych żołnierzach wileńskiej AK. Ale trzeba zrobić więcej – wesprzeć zbiórki na sprzęt i broń, organizowane przez rodziny Olenivka Community. Żeby żywi mogli bronić innych żywych przed takim losem, jaki chcą im zgotować rosyjscy przeniewiercy, jeśli dać im wolę, i zapobiec temu, co już nieraz robili. Nie wolno tego zrobić.


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym dziennika „Kurier Wileński” Nr 30 (84) 26/07-01/08/2025