Pod koniec października br. coraz bardziej oryginalny prezydent USA oznajmił, że nakazuje natychmiastowe wznowienie testów broni jądrowej. Wygląda na to, że sam nie do końca wiedział, co pisze, bowiem gdyby tak było, na poligonie w Nevadzie już w tej chwili zaczęłyby się prace przygotowujące próbne eksplozje jądrowe, nieprzeprowadzane tam od 23 września 1992 r. Przygotowanie pełnoskalowej próby nuklearnej zajęłoby ponad rok i na początek trzeba byłoby sformować na ten cel budżet, to droga zabawa. Rosja ostatnią jawną próbę jądrową miała 24 października 1990 r., Chiny – 29 lipca 1996 r.
Nie oznacza to jednak, że nic się nie dzieje. Przeprowadzane są tzw. testy subkrytyczne (bez wywołania reakcji łańcuchowej) oraz symulacje komputerowe, aby sprawdzać stan arsenału nuklearnego. Są to prace systematyczne, rozliczone na lata naprzód i prowadzone według ścisłego harmonogramu. W ładunku termonuklearnym są rzadkie pierwiastki, takie jak: deuter, tryt, lit-6, uran-238/235, pluton-239; niektóre z nich (tryt, pluton, uran, lit) z czasem ulegają rozkładowi i jest potrzeba ciągłego serwisowania. Trwają też prace nad nowymi typami ładunków nuklearnych, szczególnie o zwiększonym czynniku elektromagnetycznym, mogącym w razie zastosowania zniszczyć systemy elektroniczne wroga.
Innym tematem są nosiciele – rakiety, bomby, samoloty i okręty, które są narzędziem do dostarczenia ładunków nuklearnych do celu. Tutaj trwa, szczególnie po stronie rosyjskiej propagandy, wytężona praca, mająca na celu zastraszenie Zachodu nową rosyjską „wunderwaffe” (anegdota). Ale USA nie są bez atutów w tej kwestii, wręcz przeciwnie, tworzą nową triadę i też regularnie testują swoje środki przenoszenia, znacznie racjonalniej i bez propagandowego hałasu.
W dzisiejszej sytuacji dla USA wznowienie prób jądrowych nie ma sensu, ich program badawczy był najdłuższy, największy (1030 testów) i najlepiej finansowany ze wszystkich mocarstw. Amerykanie mają olbrzymią bazę danych, które teraz mogą wprowadzać do superkomputerów celem symulacji eksplozji i działania głowic oraz ich elementów. Chiny w porównaniu z nimi miały bardzo marny program testów jądrowych (45 detonacji), na dodatek wykorzystujący znacznie gorsze technologie, co owocuje dzisiaj poważnym zacofaniem Państwa Środka w kwestii nuklearnego odstraszania. Wznowienie prób byłoby akurat na rękę Chinom, które wykorzystałyby ten fakt do nadrobienia opóźnień, na co ich obecny poziom technologiczny już pozwala.
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym dziennika „Kurier Wileński” Nr 45 (128) 08-14/11/2025
