Więcej

    Historia emigracji zatoczyła koło

    W ostatnich numerach wydania magazynowego „Kuriera Wileńskiego” sporo pisaliśmy o ważnych wydarzeniach kulturalnych, oświatowych, rocznicach historycznych. Mają ogromne znaczenie dla życia Polaków na Litwie. W tym magazynie piszemy z kolei o procesach społecznych zachodzących na Litwie, które zmieniają życie nas wszystkich. Chodzi przede wszystkim o imigrację do Litwy.

    Przez kilkanaście lat jednym z największych problemów Litwy była masowa emigracja. Mówiono wręcz o ucieczce ludności z naszego kraju. Zjawisko przybrało wówczas taką skalę, że powstał ponury żart-pytanie: „Kto ostatni wyłączy prąd na wileńskim lotnisku?”. Sugerował, że wyjadą, a raczej odlecą wszyscy. Szczególnie groźnie sytuacja wyglądała w trakcie kryzysu gospodarczego w latach 2008–2010 i tuż po nim. Wówczas trudno było sobie wyobrazić, że po upływie kilkunastu lat to właśnie Litwa stanie się krajem przyciągającym do siebie pracowników z zagranicy. Niemniej faktem pozostaje to, że już od pięciu lat więcej osób powraca na Litwę, niż z niej wyjeżdża.

    Co ważne i co świadczy o dobrej kondycji litewskiej gospodarki, to, że do pracy na Litwę wybierają się nie tylko pracownicy z Białorusi, państw Azji Centralnej, Afryki, lecz także z innych państw Unii Europejskiej.

    „Brak rąk do pracy, atrakcyjne wynagrodzenie i konkurencyjne warunki sprawiają, że Litwa staje się coraz bardziej znaczącym graczem na europejskim rynku pracy, przyciągając zarówno wysoko wykwalifikowanych specjalistów, jak i pracowników o średnich i niskich kwalifikacjach” – pisze Honorata Adamowicz. Co ciekawe, pracę na Litwie znajdują również Polacy z Polski. Wedle danych litewskiej służby zatrudnienia w naszym kraju pracuje obecnie 1,5 tys. obywateli RP. Stanowi to blisko 10 proc. wszystkich obywateli UE pracujących na Litwie.