Wileńska Stacja Pogotowia Ratunkowego w czwartek, 10 stycznia br., obchodziła jubileusz 110-lecia swojej działalności.
Obecnie w Wileńskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego jest 30 karetek pogotowia. Pracuje 47 lekarzy, 141 specjalistów szybkiej pomocy medycznej, 62 pracowników pomocniczych oraz 113 kierowców.
— Teraz szybkiej pomocy medycznej przez całą dobę udziela 9-osobowa brygada zaawansowanego podtrzymywania przy życiu, 22-osobowa załoga początkowego podtrzymywania przy życiu, 4 brygady są w rezerwie.
Pracujemy bez wolnych dni i przez całą dobę. Czyli do nas dzwonić pod numer 112 można zawsze, jesteśmy gotowi udzielić pomocy medycznej w każdej chwili — mówi Tadeusz Rodz, dyrektor Wileńskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego.
Wszystkie brygady są wyposażone we współczesną aparaturę medyczną, która jest potrzebna w podtrzymaniu życia pacjenta. Lekarze są kompetentni.
— Nie ukrywam, że nasza praca jest bardzo trudna i odpowiedzialna. W ciągu tych 110 lat warunki pracy bardzo się zmieniły, nawet chyba nie ma co porównywać. Mamy bardzo koleżeński i odpowiedzialny personel. Pracują tutaj Polacy, Rosjanie, Litwini. Dla każdego pracownika najważniejsze jest zachować życie ludzkie oraz pomóc powrócić do zdrowia. Najstarsza nasza pracowniczka Vanda Pumputienė pracuje tutaj już 47 lat, obecnie pełni funkcję zastępcy dyrektora — mówił Tadeusz Rodz.
Wileńska Stacja Pogotowia Ratunkowego znajduje się w dzielnicy Wirszuliszki, przy ulicy Justiniškio 14. W różnych rejonach miasta utworzono 11 podstacji. Główna dyspozytornia i wszystkie podstacje są wyposażone we współczesny komputerowy system przyjmowania zgłoszeń — przekazanie za pomocą głosowego odbiornika radiowego.
— Nie tylko przyjeżdżamy do chorych. Do nas można zadzwonić i otrzymać porady medyczne. Jeżeli nie ma nic pow
ażnego, po prostu konsultujemy interesantów telefonicznie. Nasze usługi są bezpłatne. W ciągu 2012 roku otrzymaliśmy 217 000 telefonów, 188 000 razy wyjeżdżaliśmy na wezwania. Około 15 000 razy wyjeżdżaliśmy z powodu nieszczęśliwych wypadków, 85 000 razy — z powodu przewlekłych chorób, reszta to przewóz pacjentów — mówi dyrektor Wileńskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego.
Jak zaznacza, na każde wezwanie reagują bardzo szybko, ponieważ dla osoby chorej lub po wypadku każda chwila się liczy. Jeżeli widzą, że pacjent jest w ciężkim stanie, karetka pogotowia zabiera go i wiezie do pobliskiego szpitala. Lekarz przez całą podróż jest przy chorym i dopóki nie przekaże go innemu lekarzowi, nie opuszcza pacjenta. Kierowców mają też bardzo doświa
dczonych, nie ma potrzeby im mówić, kiedy mają włączyć syrenę. W ciągu całego roku bez dni wolnych są przyjmowane i przekazywane wezwania z prawie jednej trzeciej terytorium Litwy, z Wilna oraz powiatów: wileńskiego, trockiego, solecznickiego, s
zyrwinckiego, wiłkomierskiego (Ukmergės), rejonów święciańskiego, elektrenskiego. Od 1 stycznia 2013 roku są przyjmowane także telefony z rejonu jezioroskiego, a od lutego także z Wisagini. Tadeusz Rodz jest dumny, że pracuje w Pogotowiu już prawie 19 lat. Kocha tę pracę, cieszy się, że może pomagać ludziom. Czuje, że są potrzebni, inaczej nie obchodziliby dzisiaj tak pięknego jubileuszu jak 110 lat !
— Praca jest bardzo trudna nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Pracujemy nie tylko jako lekarze, ale często jako psychologowie. A obowiązkowi niesienia pierwszej pomocy należy oddać się całkowicie — powiedziała Jolanta Dowgierd, starsza sp
ecjalistka Wileńskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego.
Jolanta Dowgierd twierdzi, że lekarz to jednocześnie i zawód, i sztuka, i… magia. Bo to powołanie. Można być genialnym naukowcem w medycynie, ale to wcale nie znaczy, że jest się dobrym lekarzem.
— Osobiście jestem zadowolona z operatywności naszego Pogotowia. Kiedyś na karetkę musiałam czekać około 1,5 godziny, a dla osoby chorej to bardzo dużo. Obecnie zauważyłam, że muszę czekać zaledwie 15 minut. Czas czekania skrócił się. Lekarze są mili i znają się na swojej pracy. Cieszę się, że z każdym rokiem jest coraz więcej podstacji — powiedziała nam mieszkan
ka wileńskich Antaviliai.
Z HISTORII
Na Wschodzie Wileńska Stacja Pogotowia Ratunkowego była założona jako piąta po Warszawie, Łodzi, Częstochowie oraz Kijowie. W 1899 roku grupa inicjatorów składająca się z 11 osób, na czele której była hrabina Zofia Tyszkiewicz, złożyła projekt założenia Wileńskiego Pogotowia Ratunkowego gubernatorowi Wilna z prośbą o jego zatwierdzenie. W 1902 roku Pogotowie rozpoczęło swoją działalność przy ulicy Dominikańskiej (obecnie znajduje się tu gimnazjum S. Neries). Na początku mieli jedną karetę konną, na której przyjeżdżali do chorych, brakowało personelu. Niestety, Pogotowie nie otrzymywało żadnego finansowania, utrzymywane było z działalności charytatywnej. Mimo tego w 1902 roku pomoc medyczna była udzielona 223, a w 1903 roku — 3 414 pacjentom. Z biegiem czasu zwiększała się liczba personelu, zmieniały się warunki pracy.