Po upadku w Syrii rządzącego od ponad czterech dekad reżimu Asadów rozległa się radość, zwłaszcza wśród syryjskiej emigracji. Znienawidzony reżim miał bowiem na rękach krew tysięcy, był także ekspozyturą moskiewskiego i irańskiego totalitaryzmu z regionie. Niektórzy się cieszą, mimo że rozumieją, iż raczej świeckiego Baszszara al-Asada obalili islamiści, którzy będą radykalizować ustrój Syrii i prześladować chrześcijan i wyznawców innych religii. Są zaś i tacy, którzy mówią, że lepszy był zły Asad niż to, co nastąpi po jego upadku. Oni jednak również nie mają racji.
Twierdzenie, jakoby w polityce nie było miejsca na moralność i w polityce moralnością nie należało się kierować – jest amoralne, gdyż postulujące amoralną politykę. Jest też na dalszą metę szkodliwe, o czym się przekonujemy (po raz kolejny!) właśnie na przykładzie Syrii. Gdy odrzuca się kryterium moralne, jakie pozostają inne parametry oceniania polityków i rządów? Wszystko ostatecznie sprowadza się do tego, że skuteczny polityk to taki, który umie zdobyć władzę i jak najdłużej przy niej pozostawać – a bez kryterium moralnego oznacza to nic innego, jak łukaszenkizację polityki i tworzenie państwa mafijnego. Władza taka, pozbawiona kryterium moralnego, nieuchronnie się wyradza i ciąży ku coraz bardziej totalitarnej, krwawej dyktaturze. A po jej obaleniu powstaje próżnia, którą wypełniają chaos i kolejne walki.
W chrześcijańskiej myśli politycznej istniała koncepcja prawa oporu, przewidująca obowiązek obalania niemoralnej, despotycznej władzy. Obalanie tyranów traktowane było nie jako bunt przeciw pochodzącej od Boga władzy, tylko właśnie jako sprzeciw wobec władzy łamiącej prawa boże. I nie można tego przyrównywać do żadnych „rewolucji” – prawem natury jest upadek każdej tyranii, natomiast odkładanie tego upadku w czasie powoduje jedynie większe szkody, gdyż spada z większej wysokości, na którą pozwolono się despotii wznieść.
Jednak ważne jest, by po upadku tyranii nie doprowadzić do powstania kolejnej. Dlatego tak istotne jest obalanie totalitarnych reżimów wszędzie – w Damaszku, Teheranie, także w Moskwie i Mińsku – w przeciwnym bowiem razem wspierają się wzajemnie i rozprzestrzeniają, niczym przerzuty nowotworu, tworząc kolejne torbiele swojego nienaturalnego sposobu rządzenia i myślenia.
Czytaj więcej: Syria: Upadek reżimu Asada świadczy o słabości Rosji, Iranu i Hezbollahu
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 47 (141) 14-20/12/2024