
Wraz z wręczeniem legitymacji wyborczych siedmiu kandydatom, uczestnikom prezydenckiej kampanii wyborczej, startowała wczoraj oficjalna kampania prezydencka.
Z kolei o tym, że kampania ta rozpoczęła się już o wiele wcześniej, świadczą agitacyjne plakaty na przystankach oraz pseudoobiektywne artykuły opisujące poczynania startujących w wyborach kandydatów.
Od wczoraj i do pierwszej tury wyborów prezydenckich, 17 maja, takie plakaty wyborca będzie mógł zobaczyć już tylko na specjalnych billboardach wyborczych. Ordynacja wyborcza mocno ogranicza bowiem pola agitacyjne dla uczestników kampanii wyborczej.
Toteż wczoraj, podczas ceremonii wręczania legitymacji wyborczych, prawie każdy z kandydatów zabiegał o uwagę mediów, a raczej o jeszcze jedną darmową możliwość zaistnienia w prasie, radiu czy telewizji. Najmniej o to musiała starać się faworytka wyborów prezydenckich Dalia Grybauskaitė, której każdemu niemal ruchowi towarzyszyły flesze fotoreporterów.
– Mamy do czynienia z mitem o równych szansach kandydatów, podczas gdy cała uwaga mediów skupia się na jednej kandydatce, dając jej pierwszeństwo. Ale jest to iluzoryczne pierwszeństwo, gdyż szanse każdego kandydata zweryfikują wyborcy – powiedziała „Kurierowi” startująca w wyborach prezydenckich Kazimiera Prunskienė. Była minister rolnictwa, sygnatariusza Aktu Niepodległości i była liderka kilku partii niejednokrotnie już ubiegała się o fotel prezydenta. W ostatnich wyborach o włos przegrała w drugiej turze z Valdasem Adamkusem. Również tym razem liczy, że powalczy w drugiej turze o fotel prezydenta.
– Nie będzie łatwo, ale sądzę, że mam szanse przejścia do drugiej tury – wyznała nam Kazimiera Prunskienė. Nie wykluczyła też, że kampania wyborcza będzie brutalna i agresywna.
– Gdy władze popierają jedną kandydatkę, to należy spodziewać się, że cały aparat administracyjny będzie zaangażowany w kampanię. Nie można więc wykluczyć, że będzie ona agresywna, aczkolwiek ta agresywność będzie zawoalowana – powiedziała Prunskienė.
Inny kandydat, który, jak wynika z sondaży przedwyborczych, ma szansę przejścia do drugiej tury – socjaldemokrata Algirdas Butkevičius nie chciał wczoraj oceniać ani swoich, ani kontrkandydatów szans wyborczych. Zauważył tylko, że spektrum uczestniczących w wyborach postaci pozwala sądzić, iż druga tura jednak się odbędzie.
– Wszystko zależy od frekwencji. Jeśli będzie ona na poziomie 60-65 proc., to druga tura raczej odbędzie się. Przynajmniej nasze działania będą na to skierowane – powiedział dziennikarzom Algirdas Butkevičius.
Z kolei kandydat partii „Porządek i Sprawiedliwość” poseł Valentinas Mazuronis wczoraj był już przekonany, że drugiej tury nie będzie, jak też był pewny swojej wygranej.
– Po miesiącu pierwsze działania będą skierowane na powstrzymanie bezpodstawnego wzrostu cen, samowoli banków, rozwiązanie narodowej spółki inwestycyjnej LEO LT oraz zmiany kierunku rozwoju kraju (…) – Mazuronis wymieniał pierwsze działania, jakie zamierza podjąć na stanowisku prezydenta.
W kampanii prezydenckiej biorą również udział Loreta Graužinienė, Česlovas Jezerskas oraz Waldemar Tomaszewski, który jest pierwszym Polakiem w niepodległej Litwie, ubiegającym się o najwyższy urząd w państwie.
Kandydaci na urząd prezydenta
- Algirdas Butkevičius, kandydat Partii Socjaldemokratów
- Loreta Graužinienė, kandydatka Partii Pracy
- Dalia Grybauskaitė, kandydatka niezależna wspierana przez Związek Ojczyzny, Ruch Liberałów, Partię Wskrzeszenia Narodowego
- Česlovas Jezerskas, kandydat niezależny wspierany przez ruch społeczny „Sąjūdis”
- Valentinas Mazuronis, kandydat partii „Porządek i Sprawiedliwość”
- Kazimiera Prunskienė, kandydatka niezależna wspierana przez Litewski Związek Chłopów Ludowcow
- Waldemar Tomaszewski, kandydat Akcji Wyborczej Polaków na Litwie
Reklama (dobiera algorytm zewnętrzny na podst. ustawień czytelnika)