Więcej

    Komornik zajmie się polskimi nazwami ulic

    Czytaj również...

    Przedstawiciel rządu na powiat wileński Jurgis Jurkevičius skierował sprawę do komornika po tym, jak sam nie potrafił wyegzekwować w samorządzie rejonu solecznickiego usunięcia tablic z podwójnym — litewskim i polskim — nazewnictwem ulic w miejscowościach rejonu zamieszkałych w większości przez Polaków. Dyrektor administracji samorządu rejonu solecznickiego Bolesław Daszkiewicz był zobligowany do usunięcia tablic decyzją Najwyższego Sądu Administracyjnego. Miał na to czas do 14 października.

    Administracja samorządu skierowała w tej sprawie pismo do gmin samorządu. Stamtąd otrzymano odpowiedź, że podwójne tablice są na prywatnych domach, więc ich usunięcie nie leży w kompetencji administracji gmin.

    — Nie mogę działać wbrew woli mieszkańców. Tablice te zostały przed laty umieszczone za ich zgodą i zgodnie z ich wolą. Więc jak możemy działać przeciwko nim? Na pewno ręki na to nie podniosę. Ukarzą grzywną za to, to zapłacę, ale wola mieszkańców będzie spełniona — mówi „Kurierowi” Zofia Griaznowa, starosta gminy w Jaszunach, gdzie na dwóch ulicach na kilku domach są zamieszczone tablice z podwójną nazwą.

    — Przed kilku laty rada samorządu podjęła decyzję, że w przypadku nazw historycznych, dotyczących historii miejscowości, nazwa ulic powinna być zapisana w języku urzędowym oraz mniejszości narodowej. Dlatego na ulicach Michała Balińskiego i Jana Śniadeckiego zostały umieszczone tablice z nazwami ulic po polsku i litewsku. Nazwy pozostałych ulic są pisane wyłącznie w wersji litewskiej, choć dla wielu mieszkańców oraz dla gości z Polski licznie odwiedzających naszą gminę byłoby dobrze, gdyby zostały umieszczone tabliczki z polskimi nazwami ulic — wyjaśnia nam starosta Jaszun. W miasteczku tym, obok Podborza, Turgiel, Białej Waki, Dainowy i Ejszyszek w rejonie solecznickim nazwy niektórych ulic są napisane w dwóch językach. Przed rokiem, przedstawiciel rządu na powiat wileński Jurgis Jurkevičius zażądał od samorządu usunięcia polskich nazw. Gdy władze lokalne, zasłaniając się prawem międzynarodowym oraz litewską ustawą o mniejszościach narodowych, odmówiły usunięcia tablic, przedstawiciel rządu skierował sprawę do sądu.— Jest to decyzja sądu i należy jej się podporządkować, bo podwójne, a w niektórych miejscowościach potrójne tablice nie są zgodne z prawem. Przecież to rzecz nienormalna, gdy mamy jeszcze ulice Tarybinė, Radziecka i Sowietskaja — mówi nam Jurkevičius. Zgadza się. Zauważyć jednak należy, że problem takich „pozostałości” dotyczy nie tylko Wileńszczyzny, ale całej Litwy. Przemierzając Litwę wzdłuż i wszerz widzieliśmy pozostałości litewsko-rosyjskich nazw ulic w miejscowościach, np. rejonu orańskiego, kiejdańskiego, czy też birżajskiego. Nawet w Wilnie, jak na przykład na ul. Gluosnių można jeszcze znaleźć takie tablice. Tymczasem problem solecznickich ulic dotyczy nazw już po odzyskaniu niepodległości, nadanych ulicom zgodnie z wolą mieszkańców miejscowości i w świetle prawa międzynarodowego i litewskiego.

    — Podobnie, jak tego teraz chcą mieszkańcy Rudnik, którzy na zebraniu postanowili nadać ulicom w swojej miejscowości nazwy np. Pohulanka, czy też Trakt Królewski, który zresztą historycznie przebiegał przez Rudniki. Żadne tłumaczenie na język litewski nie odda w pełni historycznego znaczenia tych nazw, więc nie wyobrażam sobie, jak będziemy mogli nie podać polskich nazw tych ulic — zastanawia się Zofia Griaznowa. Obawia się też, że wywoła to kolejną nagonkę polityczną na polskie gminy. — A przecież z naszej strony nie ma w tym żadnej polityki — mówi starosta gminy. Mieszkający przy ulicach z podwójnymi tablicami ludzie mają na temat polityki też swoje zdanie. Czasami bardzo stanowcze.

    — Czego oni przyczepili się tych tablic?! Czyżby większych problemów nie mają? Co to za władza! Ludzie bez pracy, mordują się na ulicach, okradają, a oni tablic przyczepili się. Komu te podwójne nazwy przeszkadzają? Swołacze, (…), (…), (…), … — przeklinał mężczyzna z bloku przy ulicy M. Balinskio (vel M. Balińskiego) w Jaszunach zapytany, co sądzi o problemie z podwójnym nazewnictwem. — Takie jest prawo. Otrzymaliśmy pismo w tej sprawie z komisji języka urzędowego i musieliśmy reagować. Podobny problem był w niektórych miejscowościach rejonu wileńskiego, ale tam władze lokalne ustosunkowały się do decyzji sądu i usunęły podwójne nazwy ulic, a tu sprawa już ponad rok toczy się i nie ma końca — tłumaczył się przedstawiciel rządu na powiat wileński Jurkevičius. Przekazał on właśnie sprawę solecznickich ulic komornikowi, chociaż nie spodziewa się, że na tym sprawa się zakończy.

    — Jeśli dyrektor administracji zignoruje też komornika, to podejrzewam, że sprawa znowu trafi do sądu, ale już z powodu niepodporządkowania się orzeczeniu sądu — uważa Jurgis Jurkevičius.Spór o podwójne

    nazewnictwo ulic na Wileńszczyźnie trwa od ponad roku. Przedstawiciel rządu zażądał usunięcia tablic z nazwami ulic po polsku oraz w niektórych miejscowościach po rosyjsku. Samorządy Wileńszczyzny odmówiły spełnienia tych żądań.

    Polacy litewscy uważają, że prawo takie gwarantuje im Ramowa Konwencja Praw Mniejszości Narodowych oraz Traktat polsko-litewski, które Litwa ratyfikowała. Punkt 3. Artykułu 11 Konwencji mówi, że „w rejonach tradycyjnie zamieszkałych przez znaczącą liczbę osób należących do mniejszości narodowej Strony będą starać się — zgodnie z obowiązującym prawem, w tym także tam, gdzie to stosowne, umowami z innymi państwami oraz przy uwzględnieniu ich specyficznych warunków — umieszczać również w języku mniejszości tradycyjne nazwy lokalne, nazwy ulic i inne oznakowania topograficzne o charakterze publicznym, o ile istnieje tam wystarczające zapotrzebowanie na takie oznakowania”. Tymczasem litewski sąd uznał, że założenia Konwencji mają jedynie „charakter programowy”, zaś każde państwo samo decyduje o mechanizmie inkorporacji prawa międzynarodowego do krajowego systemu prawnego. Toteż, nie zważając na to, że Konstytucja Litewskiej Republiki stanowi, że akt międzynarodowego prawa ratyfikowany przez Litwę staje się częścią składową prawa krajowego i ma charakter dominujący wobec wewnętrznych aktów prawnych sprzecznych z prawem międzynarodowym oraz mimo tego, że Ustawa o mniejszościach narodowych odzwierciedla założenia Konwencji, Najwyższy Sąd Administracyjny konstatował, że na Litwie nie ma mechanizmów prawnych wdrażania założeń Konwencji. Sąd uznał, że w przypadku nazewnictwa ulic dominującą wagę ma Ustawa o języku urzędowym, która używanie języków mniejszości narodowych dopuszcza wyłącznie w nazewnictwie organizacji mniejszości narodowych, zaś w nazwach administracyjnych i topograficznych stosowany jest wyłącznie język urzędowy. Sąd odrzucił też prośbę administracji samorządu solecznickiego o skierowanie sprawy do Sądu Konstytucyjnego. Jako argument odrzucenia sąd podał brak… argumentów. Decyzja sądu jest ostateczna i przynajmniej na Litwie nie podlega apelacji. Nie podważając tej decyzji, w świetle argumentów orzeczenia, warto zauważyć, że jeśli ślepota Temidy na świecie symbolizuje wyważoną sprawiedliwość, to w przypadku Temidy litewskiej ma raczej charakter patologii medycznej z zakresu neurologii.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...