Wczoraj przed Pałacem Prezydenta zgromadzili się mieszkańcy Wilna i Druskiennik z plakatami o treści: „Dokąd dojdziemy łamiąc Konstytucję”, „Nie — ponownej monopolizacji”, „Zwróćcie ziemię jej właścicielom, nie oddawajcie jej mafii”. Pikietujący oskarżali urzędników samorządów o samowolę oraz brak szacunku dla prawa do własności prywatnej.
— Dziadek mojej żony miał 21 ha ziemi. W 1992 roku złożyliśmy podanie o przywrócenie prawa własności do posiadanej przez dziadka przed nacjonalizacją ziemi o powierzchni 2 ha. Obecnie teren ten nie jest zagospodarowany, a tylko porośnięty krzakami. Do dzisiejszego dnia włóczymy się po sądach i nie możemy odzyskać swojej własności. Samorząd zwleka z formowaniem działek, a tymczasem prawa do własności prywatnej nie może gwarantować i wydział regulacji rolnych — skarżył się Valdas Pugačiauskas, mieszkaniec Druskiennik.
Jak powiedział „Kurierowi”, przyjęte ustawy i zobowiązania nie są wykonywane z winy urzędników ignorujących ustawy i uchwały rządu, w których wskazane są nawet terminy, w jakich muszą zostać przywrócone prawa własności.
— Nie wystarczy prawo stworzyć, przyjąć ustawę. One muszą jeszcze działać, powinny być utwierdzone w praktyce — oburzał się Pugačiauskas.
Uczestnicy pikiety w rezolucji adresowanej do prezydent Dali Grybauskaitė, przewodniczącej Sejmu Ireny Degutienė oraz premiera Andriusa Kubiliusa stwierdzają, że „jedną z przyczyn, z powodu których proces zwrotu ziemi dla obywateli przedłużył się i nie odbywa się płynnie, jest samowola urzędników, biurokracja i nadużycia funkcjonariuszy”.
Od początku reformy rolnej do 1 lipca 2008 roku prawa własności zostały przywrócone dla 61,4 proc. obywateli. Najwięcej niezwróconej ziemi jest w Wilnie (7,5 tys. ha), Kownie (2,7 tys. ha), Poniewieżu (1,4 tys. ha).