
Trzech posłów na Sejm z ramienia Akcji Wyborczej Polaków na Litwie w środę znowu stanęło przed Komisją Etyki Poselskiej. Komisja rozpatrywała skargę prezesa „Vilniji” Kazimierasa Garšvy i członka tej organizacji, nauczyciela historii ze Szkoły Tysiąclecia w Solecznikach, Artūrasa Andriušaitisa, którzy oskarżyli posłów o złamanie szeregu ustaw, Konstytucji, a nawet umów międzynarodowych.
Powodem do kolejnego ataku przedstawicieli „Vilniji” na posłów Polaków posłużyło ich oświadczenie, w którym posłowie stanęli w obronie godności Polaków na Litwie.
Jak już pisaliśmy wcześniej, do ataku przedstawicieli „Vilniji” na polską mniejszość doszło podczas wyjazdowego posiedzenia do rejonu solecznickiego Komisji Sejmu i Światowej Wspólnoty Litwinów. Członkowie Komisji odwiedzili wtedy litewskie, a także polskie placówki oświatowe działające w rejonie. Jak napisał w swej relacji z tego wyjazdu portal DELFI.
— Tam dziś wychowują „Hitlerjugend”, od przedszkola dzieci nie uczą języka (litewskiego — przyp. red.), niczego nie wiedzą oni o tym kraju, o Litwie, mimo że tu się urodzili i wychowali — przekonywał posłów oraz przedstawicieli litewskiej diaspory za granicą były wieloletni dyrektor litewskiego gimnazjum im. S. Rapolionisa w Ejszyszkach, Vytautas Dailydka. Jego opinię poparła też dyrektorka litewskiej szkoły średniej w Turgielach Aušra Voverienė. Dailydka zaapelował do władz, żeby Polakami na Wileńszczyźnie zajął się też Urząd Bezpieczeństwa Państwa.
O skandalicznych słowach przedstawicieli „Vilniji” napisał portal DELFI. W środę jednak, na posiedzeniu Komisji Etyki Poselskiej przedstawiciele tej organizacji — Kazimieras Garšva, Artūras Andriušaitis — oświadczyli, że są to oszczerstwa „Kuriera Wileńskiego”, na podstawie których posłowie Polacy wystosowali oświadczenie ubliżające ich godności, ale też negujące jedność terytorialną Litwy, rozniecające waśnie narodowościowe.
Podczas przemawiania w takim tonie przedstawicieli „Vilniji” posłowie AWPL Michał Mackiewicz, Leonard Talmont i Jarosław Narkiewicz opuścili posiedzenie Komisji Etyki i wrócili dopiero po tym, gdy „vilnijowcy” skończyli swoje przemówienia.
Poseł Talmont wyjaśnił członkom Komisji, że ich wyjście nie należy traktować jako demonstracja wobec Komisji.
— Po prostu nie chcemy więcej słuchać tych ataków, na które ze strony tych panów jesteśmy narażeni od wielu lat — wyjaśnił poseł.
Posłowie Polacy wyjaśnili komisji, że w swoim oświadczeniu przedstawili pozycje swoich wyborców wobec oszczerstw ze strony przedstawicieli „Vilniji”. Zaznaczyli też, że skierowali również do prokuratury zawiadomienie o popełnionym, ich zdaniem, przestępstwie przez Dailydkę, Andriušaitisa i innych.
— Te ataki z ich strony można tłumaczyć dwojako. Albo w ten sposób chce się nas zastraszyć, żebyśmy nie mogli nie tylko wypowiadać swego zdania, ale też wychowywać w duchu naszej tradycji swoje dzieci. Jeśli o to chodzi, to zapewniamy, że nie zastraszyliście nas i nigdy nie zastraszycie. Z drugiej strony, wygląda na to, że ci panowie zrozumieli, że przekroczyli granicę etyki i że sprawą zajęła się prokuratura, toteż w ten sposób próbują się bronić — powiedział z kolei poseł Jarosław Narkiewicz. Zauważył też, że zakres kompetencji Komisji Etyki Poselskiej nie obejmuje tematu skargi, w której stwierdza się, że posłowie naruszyli prawo, złamali przysięgę konstytucyjną, a na dodatek sprawą zajmuje się prokuratura. Wobec tego Komisja oddaliła skargę „Vilniji”.
W środę Komisja musiała też podjąć decyzję w sprawie posła Jarosława Narkiewicza, którego z kolei zaskarżył komisji etyki poselskiej poseł Gintaras Songaila. Narkiewicz musiał tłumaczyć się z wypowiedzi podczas posiedzenia parlamentu, że Polacy na Wileńszczyźnie nie poddadzą się wynarodowianiu, podobnie jak nie poddali się wcześniej ani władzom carskim, ani władzom okupacyjnym faszystowskich Niemiec czy władzom komunistycznym. To oświadczenie poseł wystosował 17 marca po tym, jak Sejm większością głosów uchwalił Ustawę o Oświacie dyskryminującą polskie szkolnictwo na Wileńszczyźnie. Poseł Songaila uważa, że tym oświadczeniem Narkiewicz złamał przysięgę konstytucyjną i musi być pozbawiony mandatu poselskiego. Komisja jednak nie przyjęła w środę decyzji wobec zasadności oskarżeń Songaily, bo zwyczajnie zabrakło kworum, gdyż kilku członków Komisji nie stawiło się na jej posiedzenie.