
Po wprowadzeniu przez stronę białoruską ograniczeń na wywóz za granicę towarów, głównie paliwa, na przejściach granicznych z Polską i Litwą zniknęły kolejki.
Prołukaszenkowskie media białoruskie stwierdziły, że wcześniejsze kolejki tworzyli mieszkańcy przygranicznych rejonów, którzy parali się na co dzień drobnym przemytem towarów akcyzowych, głównie paliwa oraz papierosów i alkoholu. Toteż wprowadzenie ograniczeń na wywóz tych towarów „wprowadziło porządek na przejściach granicznych”.
Tymczasem białoruskie media niezależne konstatują, że zniknięcie kolejek na przejściach, po wprowadzonych 10 czerwca restrykcjach jest zjawiskiem chwilowym i niebawem przygraniczny handel towarami akcyzowymi ruszy na nowo, gdy tylko tzw. przemytnicy oswoją się z nowymi zasadami wywozu towarów.
Potwierdzają to też sami „przemytnicy”. Jeden z nich — Władimir, którego cytuje dziennik „Vilniaus diena”, potwierdza, że ludzie na razie przyglądają się nowym zasadom, bo, jak mówi Władimir, jest wiele kwestii do wyjaśnienia.
„Odstrasza nie tyle cło, co nieokreśloność sytuacji, bo straszy się ludzi sądami, które mogą ciągnąć się latami, a samochód na ten czas zostanie zarekwirowany. Co więcej, w razie konfliktu można na zawsze stracić wizę” — tłumaczy Władimir.
Jak już wcześniej podawano, po 10 czerwca Białoruś wprowadziła ograniczenia na wywóz towarów z kraju. Wcześniej osoby posiadające wielorazowe wizy mogły nawet kilkakrotnie dziennie przekraczać granicę z bakiem zatankowanym do pełna oraz z dodatkową ilością paliwa w kanistrze, jak też wywożąc „limitowany” litr alkoholu i blok papierosów. Tymczasem od 10 czerwca, każdy kto będzie przekraczał granicę częściej niż raz na 5 dni, będzie musiał zapłacić cło za przewożony towar, w tym za całe paliwo w baku.
Strona białoruska drastycznie ograniczyła albo zakazała w ogóle wywozu niektórych towarów i artykułów spożywczych. Od niedawna z Białorusi nie można wywozić lodówek, kuchenek, pralek, cementu czy też makaronów. Z kolei mięsa, mąki i cukru można wywieźć bez cła nie więcej niż 2 kg.
Oczekuje się jednak, że te ograniczenia nie zniechęcą mieszkańców przygranicznych rejonów do drobnego handlu transgranicznego. Jak wynika z naszych ustaleń, tym procederem zacznie parać się jeszcze więcej osób niż dotychczas, co nie tylko przywróci kolejki na granicy, ale jeszcze bardziej je wydłuży.
Jak ustaliliśmy, w ostatnich tygodniach rośnie liczba osób, które chcą deklarować swoje miejsce zamieszkania w przygranicznych rejonach, w kontekście również oczekiwanego uruchomienia przygranicznego małego ruchu między Litwą i Białorusią.
Sejm wczoraj właśnie przyjął w pierwszym czytaniu projekt ustawy ratyfikującej litewsko-białoruską umowę w tej sprawie podpisaną w październiku 2010 roku. Mińsk umowę te ratyfikował w grudniu tegoż roku, a białoruski prezydent Alaksandr Łukaszenka podpisał umowę ratyfikacyjną w styczniu 2011 roku.
Niektórzy z naszych rozmówców z grona „często wyjeżdżających na Białoruś” mówią otwarcie, że po wykrystalizowaniu się sytuacji ludzie zaczną rzadziej wyjeżdżać za granicę, ale będzie ich znacznie więcej.
Tymczasem na litewsko-białoruskich przejściach granicznych nie maleją kolejki laweciarzy, którzy korzystając z ostatniej okazji chcą wywieźć na Białoruś jak najwięcej samochodów używanych, bo od 1 lipca Białoruś wraz z sojuszem celnym (Rosją i Kazachstanem) wprowadza cła zaporowe na te auta.