W przedterminowych wyborach parlamentarnych, w ubiegłą sobotę, Łotysze wybrali skład nowego parlamentu. Najwięcej głosów (28,4 proc.) i miejsc (31) w 101-osobowym łotewskim Saemasie zdobyło uważane za prorosyjskie i populistyczne zjednoczenie „Centrum Zgody”.
Na drugim miejscu uplasowała się powstała specjalnie na wybory Partia Reform Zaltersa, którą były prezydent Valdis Zalters założył przed kilkoma miesiącami po przegranej w wyborach o drugą kadencję prezydencką. Partia Zaltersa zdobyła 20,8 proc. poparcia wyborców. Oznacza to, że Partia Reform otrzyma 22 mandaty i będzie drugim co do wielkości ugrupowaniem parlamentarnym.
Na trzecim miejscu znalazła się partia „Jedność” premiera Valdisa Dombrovskisa, która dotąd miała 33 miejsca w parlamencie. Po sobotnich wyborach partię premiera poparło 18,8 proc. wyborców, co daje jej 20 miejsc w Saemasie.
Największym jednak przegranym wyborów jest Związek „Zielonych” i Chłopów, który w poprzedniej kadencji miał 22 miejsca. Po wyborach otrzymał 12,2 proc. sympatii wyborców i otrzyma tylko 13 mandatów.
Kolejne i ostatnie ugrupowanie — zjednoczenie sił narodowych „Wszystko na Rzecz Łotwy” — faktycznie zachowało status quo, bo w sumie w nowym parlamencie będzie miało 14 posłów wobec 15 w Saemasie poprzedniej kadencji, w którym narodowcy byli podzieleni na dwie frakcje.
Chociaż wybór Łotyszy wydaje się być oczywisty, to jednak „Centrum Zgody” (który faktycznie tylko nieco polepszył wyniki z poprzednich wyborów) może pozostać za burtą koalicyjną, bo wśród pozostałych ugrupowań dominuje opinia, że prorosyjskiego ugrupowania nie należy dopuszczać do władzy, co zjednoczenie narodowców ogłosiło swoim pierwszorzędnym celem po wyborach.
Również Partia Reform, jak też ugrupowanie premiera nie śpieszą z rozpoczęciem rozmów ze zwycięskim „Centrum Zgody”, natomiast chętnie prowadzą konsultacje między sobą.
Zdaniem łotewskich obserwatorów, zwycięskie ugrupowania mają poważny problem, bo każda z możliwych układanek koalicyjnych ma więcej minusów niż plusów. Każda bowiem koalicja bez udziału „Centrum Zgody” będzie niestabilna oraz narażona na wpływy pozaparlamentarne, czyli tzw. oligarchów. Należy tu przypomnieć, że poprzedni Sejm właśnie został rozpuszczony z powodu jego dużej zależności od oligarchów.
Koalicja z udziałem „Centrum Zgody” z kolei, zdaniem łotewskich analityków, będzie — owszem — bardzo stabilna i może nawet zapewnić przeprowadzenie niepopularnych ale potrzebnych reform, jak też wprowadzać zmiany konstytucyjne, jak na przykład, zmiany ordynacji wyborów prezydenckich i osłabienie pozycji prezydenta, jednak trudno wyobrażalna z powodu często różnych interesów Partii Reform, „Jedności” oraz „Centrum Zgody”. Chociaż to ugrupowanie jest często określane jako prorosyjskie, z powodu znacznych wpływów w nim przedstawicieli partii mniejszości rosyjskiej, to jednak nie jest to partia tylko Rosjan. Oprócz ugrupowań mniejszości rosyjskiej „Centrum” tworzą również łotewskie partie lewicowe i centro-lewicowe. Dlatego wyborcza oferta „Centrum” miejscami wyglądała kontrowersyjnie, często też brzmiała populistycznie. W memorandum „Centrum Zgody” mówi się, na przykład, że wszyscy obywatele Łotwy, niezależnie od ich narodowości, uznają, że język łotewski jest jedynym językiem urzędowym, o co też mają dbać wszyscy obywatele. Nieco dalej mówi się jednak, że język rosyjski jest językiem w relacjach mniejszości narodowych i jego używanie musi być zagwarantowane na szczeblu państwowym. Tak więc sprawy narodowościowe budzą największe kontrowersje w samym „Centrum”, jak też wobec niego ze strony ewentualnych partnerów. Być może dlatego wczoraj „Centrum” rozpoczęło konsultacje koalicyjne z Partią Reform od spraw gospodarczych pomijając sprawy narodowościowe. Po tych konsultacjach lider partii reform Valdis Zalters oświadczył, że „strony znalazły kilka punktów styczności”. Może to doprowadzić do zawarcia szerokiej koalicji „Centrum”+Partia Reform + „Jedność”, która będzie miała absolutną większość parlamentarną — 73 mandaty na 101 miejsc w Saemasie Łotwy. Żeby do tego doszło, tzw. partie łotewskie stawiają warunek, że największe zwycięskie ugrupowanie „Centrum Zgody” nie powinno ubiegać się o stanowisko premiera. Tymczasem narodowcy za warunek dopuszczenia „prorosyjskiej partii” do władzy stawiają przyznanie przez „Centrum” faktu okupacji Łotwy przez Związek Radziecki. W najbliższych dniach wyjaśni się, czy partia zdominowana przez rosyjską mniejszość Łotwy będzie gotowa spełnić te warunki, żeby tylko dostać się do koalicji rządzącej.