Więcej

    Ogrzewanie: ceny rosną, a winnych wciąż nie ma

    Czytaj również...

    Wyjaśnienie przyczyn wzrostu listopadowych rachunków za ogrzewanie w Wilnie potrwa co najmniej do połowy stycznia, kiedy dojdą rachunki za grudzień Fot. ELTA

    Trwa spór w sprawie horrendalnych rachunków za ogrzewanie, jakie większość wilnian otrzymało przed świętami.

    Wydaje się, że chyba już wszyscy, włącznie z premierem i prezydent, wypowiedzieli się w tym sporze. Wszystkie strony sporu wzajemnie się obarczają winą, ale mimo to wciąż nie wiadomo, dlaczego niektóre rachunki za listopad opiewały na sumę dwa razy większe niż za listopad w roku ubiegłym. Toteż powołano specjalną komisję, która ma ustalić, kto i w jakim stopniu ponosi odpowiedzialność za wzrost cen na ogrzewanie, który w Wilnie jest największy w kraju.

    Zdaniem niektórych ekspertów, ustalenie przyczyn tego wzrostu i wskazanie poszczególnych winnych nie będzie łatwo, bo jak mówią, nie chodzi już tu o sprawy techniczne, lecz o politykę.

    — Technicznie sprawa nie jest skomplikowaną, bo wystarczy sprawdzić czy działała telemetria, czy nie, a jeśli nie działała, to z jakiej przyczyny i z czyjej winy, sprawdzić inne parametry i wiedzielibyśmy, w czym tkwi przyczyna. Jednak po tym, jak do tej sprawy zaangażowały się najwyższe władze kraju, to nabrała ona charakteru politycznego i teraz będzie trudno z ustaleniem, kto ponosi odpowiedzialność — mówi w rozmowie z „Kurierem” energetyk z Uniwersytetu Technicznego im. Giedymina, dr Valdas Lukoševičius, którego zaangażowano do pracy w powołanej komisji ekspertów. Komisja ta ma przedstawić swoje wnioski do 10 stycznia i jak zapewnia nas dr Lukoševičius, wnioski te na pewno będą przedstawione w terminie.

    — Tylko co potem? — pyta retorycznie ekspert i sam odpowiada: — Bo sprawa polega na tym, aby z tych wniosków odpowiedzialne strony wyciągnęły swoje wnioski, żeby w przyszłości zapobiec takim sytuacjom, jaka przydarzyła się w Wilnie.

    A sytuacja w Wilnie dla wielu mieszkańców jest tragiczna, bo jak już pisaliśmy wcześniej, przed świętami otrzymali oni znacznie wyższe rachunki za ogrzewanie niż rok temu, chociaż temperatura powietrza w tym roku była niższa niż w poprzednim okresie. Pierwsze oskarżenia poleciały pod adresem producenta i dostawcy energii cieplnej do domów spółki „Vilniaus energija”. Ta umywa ręce, bo jak tłumaczy, po wejściu w życie nowelizacji Ustawy o Energetyce Cieplnej, „Vilniaus energija” została pozbawiona kontroli nad zużyciem energii cieplnej w samych domach, przez co w niektórych blokach zużycie energii cieplnej wzrosło o kilkadziesiąt, a w przypadku rekordzistów, nawet o ponad 100 proc. Jak wynika z ustaleń administracji samorządu stołecznego, wzrost zużycia energii cieplnej odnotowano w przypadku 3000 wileńskich bloków mieszkaniowych, natomiast w przypadku pozostałych 700 domów odnotowano spadek zużycia energii cieplnej.

    Jak tłumaczy nam Valdas Lukoševičius, w większości wileńskich bloków są zainstalowane tzw. inteligentne systemy dostawy i dystrybucji energii cieplnej do poszczególnych domów, które uwzględniając pomiary telemetryczne pozwalają na optymalizację dostaw energii cieplnej.

    — Po wejściu w życie nowelizacji o rozdziale funkcji producenta i dostawcy energii cieplnej mamy taką sytuację, że mimo inteligentnego systemu, energia cieplna w domach jest dystrybowana w sposób „barbarzyński”, czyli ręczny — tłumaczy nam dr Valdas Lukoševičius. Argumenty te nie przemawiają jednak do mieszkańców Wilna, którzy oskarżają właśnie spółkę „Vilniaus energija”, że ta zdalnie zwiększyła zużycie energii cieplnej w blokach mieszkalnych, przez co wzrosły rachunki za ogrzewanie. Przedstawiciele spółki kategorycznie zaprzeczają tym oskarżeniom.

    Nie ma też zgodności w danych o tym, o ile zwiększyło się zużycie energii cieplnej, bo jeśli Ministerstwo Energetyki podaje, że w listopadzie zużycie wzrosło o 17 proc., to według danych „Vilniaus energija” listopadowy wzrost był na poziomie 14,5 proc.

    Tymczasem, jak wyjaśnia nam Valdas Lukoševičius, na wzrost rachunków za ogrzewanie składa się kilka czynników, a nie tylko wzrost zużycia energii.

    — Bo należy tu mówić też o wzroście kosztów produkcji energii cieplnej oraz kosztów jej dostawy do poszczególnych domów — zauważa energetyk. A te również wzrosły, bo w roku bieżącym znowu odnotowano wzrost ceny gazu, który używa się głównie do produkcji energii cieplnej. Dlatego rachunki za ogrzewanie wzrosły w całym kraju średnio o 20 proc. Mimo to, w Wilnie odnotowano najwyższy wzrost, bo aż o 25 proc.

    Stołeczny samorząd oraz rząd, które wzajemnie oskarżają się za wzrost rachunków, liczą, że specjalna grupa ekspertów przedstawi konkretne przyczyny tego wzrostu, jak też liczy, że przyczyny te będą obarczały winą oponenta.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...