Po tym, jak Związek Liberałów i Centrum (ZLiC) nie spełnił ultimatum partnerów koalicyjnych ze Związku Ojczyzny-Chrześcijańskich Demokratów Litwy (ZO-ChDL) i nie odwołał Raimundasa Palaitisa ze stanowiska ministra spraw wewnętrznych, w poniedziałek przez cały dzień warzył się dalszy los centro-prawicowej koalicji.
Dopiero pod koniec roboczego dnia koalicjanci ogłosili, że doszli do kompromisu, który pozwoli zachować koalicję. Kompromis polega na tym, że broniony do ostatniej minuty przez liberalnych-centrystów minister Raimundas Palaitis poda się do dymisji, zwolnieni zaś przez ministra dyrektorzy Służby do Badań Przestępstw Finansowych, Vitalijus Gailius i Vytautas Giržadas, będą przywróceni na stanowiskach, jeśli o tym zadecyduje sąd.
W poniedziałek jako mediatorzy w tej sprawie wystąpili Ruch Liberałów (trzeci partner koalicyjny) oraz sama prezydent Dalia Grybauskaitė, która wcześniej broniła Palaitisa, odrzucając między innymi wniosek premiera Kubiliusa o dymisję ministra spraw wewnętrznych. Swoją decyzję prezydent tłumaczyła, między innymi tym, że nie chce uczestniczyć w sporze toczącym się między partnerami koalicyjnymi.
W poniedziałek jednak prezydent dwukrotnie w ciągu dnia spotykała się z liderami ZLC oraz ZO-CHDL, wiceprzewodniczącym Sejmu Algisem Čaplikasem i premierem Andriusem Kubiliusem. W drugim spotkaniu w Urzędzie Prezydenta, które odbyło się po południu i trwało ponad godzinę, brał również udział minister Palaitis. Po tym właśnie spotkaniu minister oświadczył, że nie widzi możliwości dalszego sprawowania urzędu, dlatego też w najbliższym czasie złoży rezygnację ze stanowiska.
— Dostrzegając złożoność całej sytuacji, uważam, że moja osoba nie powinna przeszkadzać Litwie iść do przodu, dlatego w najbliższym czasie złożę swoją rezygnację z urzędu — powiedział Palaitis po spotkaniu w Urzędzie Prezydenta. Natomiast jeszcze przed południem, przed spotkaniem, minister po raz kolejny powtórzył, że nie ma zamiaru rezygnować z teki ministra, szef zaś jego partii, Algis Čaplikas twierdził, że jego partia nie widzi powodów do dymisji ministra i dlatego będzie go broniła. Nie obroniła jednak.
Nie wiadomo jednak, co ostatecznie przekonało ZLiC oraz samego ministra do ustępstw wobec żądań koalicjantów. Czy opinia prezydent, że kłótnia w koalicji grozi zaprzepaszczeniem szansy na przyjęcie pakietu ważnych ustaw energetycznych, czy też stanowcze działania konserwatystów Kubiliusa w kierunku wyeliminowania liberalnych-centrystów z układu koalicyjnego i próby formowania rządu mniejszościowego.
Jak oceniają obserwatorzy, odsunięcie liberalnych-centrystów od władzy prowadziłoby do dalszej marginalizacji tej partii i pozbawiałoby jej jakichkolwiek szans na przekroczenie progu wyborczego w jesiennych wyborach parlamentarnych. Co więcej, upartość ZLiC mogła doprowadzić do przedterminowych wyborów parlamentarnych. O czym w ubiegłym tygodniu poważnie zastanawiano się w kuluarach sejmowych, a niektórzy posłowie zdążyli nawet zarejestrować projekt postanowienia parlamentu o samo rozpuszczeniu. Wniosek ten miałby duże szanse na przegłosowanie go w Sejmie, ponieważ pomysł przedterminowych wyborów przypadł do gustu zarówno większości koalicji rządzącej, jak też partiom opozycyjnym.
Po poniedziałkowym zażegnaniu kryzysu, koalicja będzie pracować dalej, jednak pozostaje też napięcie między partnerami koalicyjnymi.
Zaraz po oświadczeniu ministra Palaitisa o rezygnacji ze stanowiska, premier Andrius Kubilius powiedział, że pozytywnie ocenia decyzje ministra, aczkolwiek zaznaczył, że musiała ona nastąpić znacznie wcześniej.
Pozostaje też niejasny los ministra kultury Arūnasa Gelūnasa, który w poniedziałek zdecydowanie zerwał ze Związkiem Liberałów i Centrum, który to delegował go na stanowisko ministerialne. Zerwanie Gelūnasa z liberalnymi-centrystami wiązało się bowiem z planami konserwatystów tworzenia rządu mniejszościowego, bez udziału trzech ministrów ZLiC, ale z pozostaniem w rządzie ministra kultury, gdyż odwołanie czterech ministrów jednocześnie groziło upadkiem całego rządu. Gelūnas w poniedziałek został ostro skrytykowany przez swoich kolegów, którzy żądali też jego dymisji. Nie wiadomo więc, czy po zażegnaniu kryzysu koalicyjnego, liberalni-centryści zaniechają też odwołania krnąbrnego ministra.