Przedstawiciele społecznego ruchu „Za Litwę! Za Sprawiedliwość!” zorganizowali w czwartek kolejną swoją akcję, która miała zwrócić uwagę społeczeństwa na problem korupcji i komitywę urzędniczo-oligarchiczną.
Czwartkowa — w formie flash mobu (ang. dosł. błyskawiczny tłum), z tą tylko różnicą, że jej uczestnicy nie są przypadkowo spotykającymi się ludźmi — zorganizowano w kilku miejscach w Wilnie. Uczestnicy akcji w krótkim czasie „obskoczyli” budynki Urzędu Prezydenta, prokuratury, rządu i urzędu bezpieki, do których drzwi, klamek, balustrad i tablic zawiązali zielone wstążki — chrześcijański symbol nadziei i oczyszczenia się.
— Ta akcja jest kontynuacją zapoczątkowanej przez nasz ruch akcji oczyszczenia się. Akcja zielonej wstążki symbolizuje nasze oczyszczenie się, oczyszczenie się instytucji państwowych. A zielony kolor jest tego symbolem, ale też symbolem nadziei i odrodzenia — powiedział dyrektor Instytutu Społeczeństwa Obywatelskiego, Darius Kuolys, jeden z założycieli i aktywistów ruchu „Za Litwę! Za Sprawiedliwość!”.
W czwartek właśnie uczestnicy ruchu ozdobili zielonymi wstążkami budynek Urzędu Prezydenta, Prokuratury Generalnej, rządu oraz Departamentu Bezpieczeństwa Narodowego.
W środę wstążkami został ozdobiony budynek parlamentu, gdzie inicjatorzy ruchu zorganizowali konferencję prasową. Zachęcali na niej, żeby do akcji zielonej wstążki dołączyli wszyscy, komu nie jest obojętna przyszłość demokracji i wolności na Litwie.
Że demokracja i wolność staje się problemem na Litwie doświadczyli w czwartek reporterzy, którzy przed gmachem budynku bezpieki czekali na uczestników akcji. Zostali oni wylegitymowani przez oficera bezpieki, który nie przedstawiając się i nie podając powodu, a raczej podając powód, że reporterzy fotografują (sic!) budynek bezpieki zażądał od nich przedstawienia dokumentów osobistych, po czym wrócił do urzędu i spisał dane reporterów. Jak powiedział: „tak, na wszelki wypadek, na przyszłość”.
Organizatorzy czwartkowej kameralnej akcji, przed dwoma tygodniami zorganizowali kilkutysięczny wiec przed parlamentem. Wcześniej wiecowali przed Urzędem Prezydenta. Jeden z działaczy akcji, nie ukrywał, że choć ruch uważa się za obywatelski, jego celem są zbliżające się wybory parlamentarne.
— Musimy zjednoczyć się i wygrać te wybory, żeby w końcu ustanowić sprawiedliwość — powiedział nam w czwartek jeden z zielonowstążkowców.
WYBIÓRCZA SPRAWIEDLIWOŚĆ
Jak wynika z postawy przedstawicieli ruchu, sprawiedliwość przez nich jest traktowana wybiórczo, bo nie dla wszystkich.
Inicjatorzy ruchu okazali się bowiem najbardziej zagorzałymi przeciwnikami przeprowadzonych 17 marca manifestacji i wiecu mniejszości polskiej, która protestowała przeciwko dyskryminującym, jej zdaniem, założeniom przyjętej przed rokiem nowej Ustawy Oświatowej.
Inicjatorzy ruchu „Za Litwę! Za Sprawiedliwość!” nie tylko zarzucali Polakom, że torpedują zaplanowaną też na 17 marca manifestację ruchu, ale też, że rzekomo Polacy, pod płaszczykiem protestu przeciwko ustawie, w rzeczywistości chcą uczcić 74. rocznicę polskiego ultimatum wobec Litwy.
Niektórzy z inicjatorów ruchu wystąpili do władz kraju z oficjalnym żądaniem o zakazie polskiej manifestacji.
Antypolskie charakter ruchowi nadają głównie tacy jego uczestnicy, jak sygnatariusze Aktu Niepodległości 11 marca Romualdas Ozolas, Bronislovas Genzelis, czy też współzałożyciele ruchu eks-polityk Alvydas Medalinskas lub wciąż jeszcze aktywny polityk, poseł Gintaras Songaila. Ruch „Za Litwę! Za Sprawiedliwość!” łączy jednak nie tylko działaczy znanych z antypolskiej retoryki, ale też osoby, które są dalekie od antypolskich nastawień. Aktywnymi działaczami ruchu są, między innymi, artyści Audrius Nakas i Gediminas Storpirštis czy też Liudvika Pociūnienė, wdowa po oficerze bezpieczeństwa Arvydasie Pociūnasie, który zginął na Białorusi w niewyjaśnionych okolicznościach.