Więcej

    Kułakowscy prawie odzyskali skradzioną im ziemię

    Czytaj również...

    Po prawie sześciu latach udręki, chodzenia po sądach, Wileński Sąd Okręgowy zakończył sprawę kradzieży ziemi rodzinie Kułakowskich z podwileńskich Bojar.

    Swoją decyzją sąd unieważnił wszystkie umowy kupna-sprzedaży, jakimi po sfałszowaniu dokumentów banda złodziei sprzedała ziemię należącą rodzinie Kułakowskich najpierw podstawionym nabywcom, a w końcu spółce budowlanej „Junesta”. Ta z kolei wzięła kredyt hipoteczny w banku „Swedbank” pod zastaw kupionej parceli w Bojarach.

    Sąd unieważnił też hipotekę, toteż państwo Kułakowscy mogą znowu poczuć się właścicielami skradzionej im przed prawie 6 laty ziemi. Na razie mogą właśnie jedynie uważać siebie za właścicieli, bo wyrok sądu jest nieprawomocny i strony procesu mogą złożyć apelację w sądzie wyższej instancji.

    Nie wiadomo więc, czy „Junesta” lub „Swedbank”, którzy na sprawie stracili ponad 2,5 mln litów (odzyskać taką sumę pieniędzy od złodziei jest niemożliwe, bo pieniądze już dawno zostały wydane) dalej będą domagać się uznania umów między nimi za prawomocne, bo odczytaną w ubiegłym tygodniu decyzję sądu strony oficjalnie otrzymają dopiero w tym tygodniu. Póki więc nie upłynie termin składania apelacji, państwo Kułakowscy nie mogą czuć się bezpieczni, że już odzyskali skradzioną im ziemię.

    Jak już pisaliśmy, historia z kradzieżą ziemi rodzinie Kułakowskich zaczęła się jeszcze na początku 2006 roku, kiedy przypadkowo dowiedzieli się, że ich ziemia została sprzedana, a jej nabywca — duża firma budowlana — zamierza rozpocząć na niej budowę. Sprawę kradzieży szybko jednak wyjaśniono. Okazało się, że rodzeństwo Kułakowskich padło ofiarą oszustów, którzy bez wiedzy właścicieli sprzedawali ziemię w prestiżowych dzielnicach Wilna.

    Śledztwo ustaliło, że w lutym 2006 roku nieustalona dotychczas kobieta, legitymując się sfałszowanym dowodem osobistym siostry Albina i Jana Kułakowskich — Benedykty Bernatowicz, na podstawie sfałszowanego upoważnienia, sprzedała niejakiemu Simonasowi Šidlauskasowi należącą do Benedykty Bernatowicz parcelę o powierzchni 1,75 ha oraz wspólną własność należącą do Bernatowicz i jej braci — Albina i Jana Kulakowskich — ziemię we wsi Bojary o powierzchni 3,2 ha. Po trzech dniach od zatwierdzenia przez notariusza tej umowy, Simonas Šidlauskas (jak się później wyjaśniono — podstawiona przez bandę oszustów osoba, która po prostu potrzebowała pieniędzy, więc za parę tysięcy litów zgodziła się odegrać rolę nabywcy skradzionej Kułakowskim ziemi), w innym biurze notarialnym odegrał rolę sprzedawcy nabytej ziemi. Kupcem była również osoba podstawiona, która po kilku dniach sprzedała ziemię właśnie firmie „Junesta”, a ta w banku wzięła kredyt hipoteczny pod zastaw nabytej nieruchomości.

    Okradając rodzeństwo Kułakowskich oraz oszukując firmę budowlaną i bank, złodzieje w ciągu zaledwie dwóch tygodni zgarnęli ponad 2,5 mln litów.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...