
Gdy premier Algirdas Butkevičius twierdzi, że jego rządowi uda się wprowadzić Litwę do strefy wspólnej waluty europejskiej, to jego partnerzy koalicyjni z „Porządku i Sprawiedliwości” (PiS) straszą „nieuniknionym wzrostem cen” i otwarcie domagają się przeprowadzenia referendum ws. euro.
Uwzględniając negatywne nastawienie społeczeństwa wobec europejskiej waluty, referendum — co najmniej odroczenie planów wejścia kraju do strefy euro.
Według zatwierdzonego pod koniec czerwca rządowego planu wprowadzenia europejskiej waluty, Litwa ma przystąpić do Eurostrefy już 1 stycznia 2015 roku. Plan nie przewiduje referendum w tej sprawie. Również prezydent Dalia Grybauskaitė uważa, że referendum w tej sprawie jest zbędne. Jej zdaniem, społeczeństwo już wyraziło zgodę na przyjęcie wspólnej waluty głosując w referendum akcesyjnym, które odnosi się też do wprowadzenia wspólnej waluty w kraju przystępującym do unii.
Tymczasem lider PiSu, były prezydent a obecnie eurodeputowany Rolandas Paksas uważa, że referendum w sprawie wspólnej waluty jest niezbędne.
— Jedno wiem na pewno — po wprowadzeniu euro wszystko zdrożeje. Dlatego nie trzeba gnać na złamanie karku, lepiej zaczekać i zobaczyć, jak krajom Europy Południowej uda się odbić od dna — powiedział Rolandas Paksas komentując sobotnio-niedzielną decyzję jego partii ws. euro.
O konieczności przeprowadzenia referendum mówi się w Rezolucji, którą w sobotę, 10 sierpnia, partia Paksasa przyjęła podczas tradycyjnego rodzinnego zlotu partii nad jeziorem Lukszta (Lūkstas).
„Apelujemy do obywateli Litwy o aktywne zachęcanie polityków do przeprowadzenia obowiązkowego referendum i otrzymania społecznego przyzwolenia ws. wprowadzenia euro” — czytamy w rezolucji PiSu.
Ten apel oznacza, że zwolennicy Paksasa raczej nie znajdą poparcia większości sejmowej ws. zwołania referendum, toteż apelują o społeczną inicjatywę referendalną. Biorąc jednocześnie pod uwagę, że z powodu rygorystycznych wymogów konstytucyjnych wobec takich inicjatyw jeszcze żadna z nich nie skończyła się powodzeniem, partia Paksasa proponuje też zmianę prawa reglamentującego inicjatywę zwołania referendum. PiS proponuje zmniejszyć z 300 tys. do 100 tys. liczbę obowiązkowych podpisów obywateli obligującą polityków do zwołania referendum.

PiS jest jedną z czterech centrolewicowej koalicji rządzącej na czele z Partią Socjaldemokratów premiera Algirdasa Butkevičiusa. Po objęciu rządów pod koniec ubiegłego roku koalicja oświadczyła, że jednym z jej głównych celów strategicznych będzie wprowadzenie euro. Później koalicja zaaprobowała, a rząd zatwierdził specjalny plan, który przewiduje przystąpienie kraju do strefy euro z początkiem roku 2015. Toteż ostatnia inicjatywa PiS wyraźnie koliduje z wcześniejszymi ustaleniami koalicji, bo w przypadku powodzenia inicjatywy referendum, jego przypuszczalnie negatywny wynik może na długie lata odroczyć przyjęcie wspólnej europejskiej waluty. Wobec tego Litwa byłaby wśród krajów bałtyckich jedyną enklawą z walutą narodową. Estonia wprowadziła euro w 2010 roku, zaś Łotwa wspólną walutę przyjmie z początkiem roku 2014.
Obecnie do strefy euro należy 17 z 27 krajów unijnych. Łotwa, która w tym roku otrzymała zaproszenie od Komisji Europejskiej, zostanie 18. członkiem „euroklubu”. Tymczasem trwający kryzys w strefie euro nie kończy spekulacji, że któreś z państw strefy objętych głęboką recesją może dobrowolnie lub pod naciskiem innych krajów opuścić strefę i wrócić do narodowej waluty. W tym kontekście były wymieniane Grecja czy też Cypr.
Litwa była jednym wśród krajów tzw. nowej unii, która liczyła na przystąpienie do strefy euro jeszcze w 2007 roku. Wtedy jednak nasz kraj o włos nie sprostał kryteriom z Maastricht ustalającym wskaźniki ekonomiczne i zasady, jakie powinno spełniać państwo aspirujące do przystąpienia do Unii Walutowej.
Stanisław Tarasiewicz
Podpisy:
Referendum_1
Referendum_2