W związku z wzrastającym zagrożeniem wystąpienia na Litwie choroby zakaźnej — afrykańskiego pomoru świń — w sobotę, 12 października, weszło w życie rozporządzenie w sprawie tworzenia strefy buforowej na pograniczu litewsko-białoruskim. Dokument podpisał Jonas Milius, dyrektor Litewskiej Państwowej Służby Żywności i Weterynarii.
— Do 1 grudnia mieszkańcy rejonów solecznickiego, wileńskiego, druskiennickiego, ignalińskiego, łoździejskiego, święciańskiego, orańskiego, wisagińskiego i jezioroskiego w promieniu 10 kilometrów od granicy białoruskiej, będą musieli zainwestować w swoje gospodarstwo, zabezpieczając je przed pomorem trzody chlewnej.
Natomiast ci, których na to nie stać, będą musieli dokonać uboju świń w swoich gospodarstwach. Oczywiście, otrzymają za to odpowiednią rekompensatę — powiedziała „Kurierowi” Jurgita Savickaitė, rzecznik prasowy Litewskiej Państwowej Służby Żywności i Weterynarii.
Obecnie Ministerstwo Rolnictwa opracowuje mechanizm wypłaty rekompensat.
— Nie wszyscy będą mogli zapewnić odpowiednie warunki, żeby trzymać trzodę chlewną. Dlatego będą musieli dokonać uboju, a mięso spożyć lub sprzedać. Otrzymają rekompensatę, by w ciągu dwóch lat nie hodować świń, a za te pieniądze kupić na przykład owce. Wielkość rekompensaty jest jeszcze nieznana — powiedział „Kurierowi” Rytis Šatkauskas, wiceminister Ministerstwa Rolnictwa.
Jak mówi, wówczas trzeba będzie ograniczyć dostęp osobom postronnym do pomieszczeń lub miejsc, w których znajdują się zwierzęta. W szczególności osobom, ostatnio przebywającym na terytorium Federacji Rosyjskiej lub Białorusi. Należy zabezpieczyć swoje gospodarstwo przed przedostaniem się na nie dzików, a paszę — przed dostępem zwierząt wolno żyjących. Konieczne jest stosowanie w gospodarstwie procedur sanitarnych — utrzymywanie pomieszczeń w czystości, dbanie o czystość sprzętu używanego w gospodarstwie, stosowanie odkażań bieżących, używanie osobnego obuwia, odzieży ochronnej oraz narzędzi przy pracy ze zwierzętami.
Szacuje się, że ubój świń będzie kosztował ok. 10 mln litów. 30 proc. tej kwoty ma zwrócić Komisja Europejska, która jeszcze w tym miesiącu ma sprawdzić, jak Litwa stosuje środki bezpieczeństwa przed rozprzestrzenianiem choroby.
Hodowcy zwierząt są oburzeni decyzją uboju świń.
— Nie będę miał innego wyjścia, jak zabić swoje świnie. Ale co dalej? Jak żyć? Trójkę moich dzieci mam zaprowadzić do pani prezydent? Niech nakarmi! Moja rodzina i wiele innych żyje właśnie z chowu świń. Mówią, żeby godnie żyć, trzeba pracować, ale jak pracować, jeżeli państwo zabrania? — oburza się Tadeusz Guszczo, mieszkaniec Miednik.
Mężczyzna twierdzi, że lepiej jest zarejestrować się na giełdzie pracy, otrzymywać 350 litów i nic nie robić. I że to państwo samo zmusza ludzi do takiego stylu życia.
— Taka decyzja władzy doprowadzi tylko do większego bezrobocia, głodu, no i bezużyteczności ziemi. Nie wiem, jak będę żył. Mam kilka świń, specjalnie sadziłem więcej ziemniaków, uprawiam żyto na karmę dla świń. Teraz jak mnie zmuszą je ubić, co zrobię z paszą? — mówi Guszcza.
Rolnik Antoni z Miednik również jest zdania, że takie rozwiązanie, które proponuje władza, zrobi tylko dużo szkody, ale korzyści żadnej. Uważa, że ta decyzja jest zupełnie nieprzemyślana.
— Nie wiem, o czym oni myślą. To, co oni proponują, to wielka głupota. Rolnicy mają wiele żyta, ziemniaków, czyli pokarmu dla świń. Teraz, gdy są zmuszeni ubić zwierzęta, co zrobią z zebranym plonem? Jestem pewny, że wielu po prostu zboże i ziemniaki wywiezie do lasu i wyrzuci. Dzików rozmnoży się jeszcze więcej, a to właśnie one są nosicielami tego wirusa — powiedział Antoni.
Starosta Miednik, Renata Bogdanowicz, też jest zaniepokojona taką decyzją państwa.
— Dla takich małych miejscowości jak nasza to naprawdę wielki problem. Wielu ludzi żyje z roli, no, bo pracy nie ma. Jeszcze więcej będzie brało zapomogi, wielu rolników uprawia ziemię właśnie dlatego, że trzymają świnie. Biją je dla siebie, lub na sprzedaż. Teraz nie wiem, co będą robić w danej sytuacji — powiedziała Renata Bogdanowicz.