Tegoroczny budżet Wilna zaplanowano na 1,133 mld litów. Będzie on o 121 mln litów większy niż był w 2013 roku.
Jednak i tych pieniędzy nie wystarczy na spłatę wszystkich długów stołecznych. Zadłużenie magistratu sięga już ponad 1,2 mld litów. Czy wobec tego miastu grozi bankructwo?
Opozycja w Radzie miejskiej, głównie przedstawicieli Związku Ojczyzny-Chrześcijańscy Demokraci Litwy (ZO-ChDL), przekonuje, że Wilno nie uniknie losu amerykańskiego Detroit i również będzie musiało ogłosić bankructwo. Konserwatyści ze Związku Ojczyzny straszą, że z powodu niewypłacalności magistratu Wilnu grozi chaos, brud i niebezpieczeństwo, bo zadłużenie miasta tylko dla jednej z zajmujących się sprzątaniem ulic spółki „Naujamiesčio būstas” wynosi 17 mln litów. A takich przeterminowanych rachunków miasto ma na ponad 300 mln litów.
W założeniach budżetowych są środki przeznaczone na spłatę zadłużeń, ale miasto planuje również pożyczać. W sumie 130 kolejnych milionów litów w 2014 roku.
Takie postanowienie krytykuje już nie tylko opozycja, ale także ekonomiści.
Jeden z nich, Romas Lazutka, nazywa nieodpowiedzialnym postanowienie władz miasta o zaciąganiu kolejnych pożyczek. Jego zdaniem, w okresie, kiedy kraj, a Wilno zwłaszcza, notuje wzrost gospodarczy, należy redukować zadłużenie, a nie go zwiększać.
Tymczasem magistrat przekonuje, że pożyczać musi, bo inaczej miasto nie wywiąże się ze swoich obowiązków wobec swoich mieszkańców. Ma też nadzieję, że w bieżącym roku uda się zbilansować przychody i wydatki budżetu.
„Mam nadzieję, że w 2014 roku nastąpi przełom i wydatki, i przychody miasta zostaną zbilansowane, a zadłużenie nie będzie rosło” – mówił mer Wilna Artūras Zuokas po przyjęciu przez Radę budżetu na 2014 rok.
Nie wiadomo jednak, czy spełnią się nadzieje włodarza miasta. Jak wynika z naszych ustaleń, od 2006 roku, kiedy miasto miało niespłaconych rachunków zaledwie na 247 mln litów, zadłużenie magistratu stale rośnie — średnio po 136 mln litów rocznie. Mer liczy jednak na to, że zadłużenie Wilna pomoże wyhamować i redukować polityka obecnego rządu.
Jak już wcześniej pisaliśmy, w tegorocznym budżecie krajowym przewidziano, że stołeczne miasto będzie mogło zatrzymać na swoje potrzeby o 6 proc. więcej przychodów z tytułu podatku od osób fizycznych. Wilno, jako jedyne miasto musiało bowiem oddawać większość część tych przychodów na potrzeby innych samorządów.
Pod koniec ubiegłego roku rząd zwiększył tę część przychodów magistratu z 42 do 48 proc. od płaconych przez mieszkańców podatków.
Artūras Zuokas uważa, że w 2015 roku ta część przychodów miasta zostanie zwiększona do 55 proc. podatków mieszczan, a w 2016 roku do 60 proc. Zdaniem mera, takie postanowienia pomogą ustabilizować sytuację finansową Wilna i miasto będzie mogło rozliczać się ze swoich długów. Zuokas wyklucza możliwość bankructwa miasta, bo według prawa, zadłużenie samorządów jest długiem publicznym, więc w krytycznej sytuacji stołeczne długi będzie musiało spłacić państwo.
Wilno nie jest jedynym zadłużonym samorządem, jednak jego zobowiązanie finansowe stanowią ponad połowę zadłużeń wszystkich 60 litewskich samorządów, które wynosi ponad 2 mld litów. Największymi po Wilnie dłużnikami są Kowno, rejon szyłucki oraz Szawle. Z kolei najmniej obciążone długami są budżety samorządów Wisagini i rejonu wileńskiego.
Według ekonomistów, pokaźne zadłużenie samorządów może przeszkodzić Litwie wprowadzić euro w 2015 roku. Takie plany ma obecny rząd, ale jeśli będzie chciał ich zrealizować, to będzie musiał też przyłożyć się do redukcji samorządowych długów, w tym największego zadłużenia Wilna. Jedyną drogą wydaje się tu być większe finansowanie stołecznych potrzeb, bo w porównaniu ze stolicami krajów ościennych, Wilno wygląda jak ubogi krewny. W przeliczeniu na jednego mieszkańca Wilno do dyspozycji ma 1 865 litów, z kolei Ryga otrzymuje 3 029 Lt, Tallin 3 200 Lt, a Warszawa aż 7 tys. litów na jednego mieszkańca. Nawet Kowno ma więcej środków, bo może przeznaczyć 2 027 litów na jednego mieszkańca. Tymczasem według danych statystycznych, wkład Wilna do budżetu państwa jest aż 25 razy większy niż Kowna, czy też 22 razy większy niż Kłajpedy – drugiej po Wilnie największej gospodarki miejskiej na Litwie.
Struktura tegorocznych wydatków stolicy w zasadzie niewiele się różni od ubiegłorocznej, bo prawie połowę środków przeznaczy się na oświatę. W sumie 593,8 mln litów, czyli 47 proc. środków budżetowych. Kolejnych 213 mln litów przeznaczy się na realizację programów socjalnych. Na spłatę zadłużenie Wilno przeznaczy nieco ponad 100 mln litów.