Więcej

    Rekompensata za ziemię – grabież w biały dzień!

    Czytaj również...

    Po ponad 20 latach oczekiwania na zwrot ojcowizny większość wileńskich Polaków może liczyć na rekompensatę w wysokości najwyżej kilkunastu tysięcy litów za hektar ziemi... Fot. Marian Paluszkiewicz
    Po ponad 20 latach oczekiwania na zwrot ojcowizny większość wileńskich Polaków może liczyć na rekompensatę w wysokości najwyżej kilkunastu tysięcy litów za hektar ziemi… Fot. Marian Paluszkiewicz

    Rząd proponuje 5-letni termin na wypłatę rekompensaty pieniężnej za niezwróconą byłym właścicielom ziemię w miastach. W ciągu tego okresu rząd ma wypłacić im 134 mln litów. Termin jest dobry, lecz suma absolutnie nie do przyjęcia — mówią właściciele ziemscy i zapowiadają masowe pozwy sądowe przeciwko krzywdzącej ich decyzji.

    — Proponowany termin jest dobry, ale nie o czas tu chodzi, bo nie zgadzamy się z proponowaną kwotą na rekompensatę za niezwróconą ziemię — mówi w rozmowie z „Kurierem” Kęstutis Mozeris, wiceprezes rady Litewskiego Związku Właścicieli Ziemi (LZWZ). W ocenie jego organizacji, wartość niezwróconej ziemi w miastach jest kilkadziesiąt razy większa od proponowanej przez rząd sumy.
    — Chodzi o miliardy litów i to głównie dla byłych właścicieli ziemskich w Wilnie, bo około 70-80 proc. niezwróconej ziemi jest właśnie w stolicy. W znacznym stopniu problem dotyczy też Kowna, a w pozostałych miastach to sprawa epizodyczna — wyjaśnia wiceprezes LZWZ.

    W Wilnie cena rynkowa 1 ara ziemi najczęściej zaczyna się od 10 tys. litów. Tymczasem rządowy projekt rekompensaty zakłada cenę około 5 tys. litów — ale za hektar ziemi. Takie postanowienie władz próbowano zaskarżyć w Sądzie Konstytucyjnym (SK), ale ten uznał, że władze państwa są w prawie decydować o wielkości rekompensaty. Sąd miał jedynie zastrzeżenie co do terminu wypłat, którego wcześniej w ogóle nie było. Teraz, zgodnie z orzeczeniem SK, rząd proponuje ustanowić 5-letni termin. Odpowiedni projekt ustawy rządowej przygotowało Ministerstwo Rolnictwa.

    Wiceprezes właścicieli ziemskich zauważa, że problem rekompensaty w Wilnie dotyczy głównie miejscowych Polaków — byłych właścicieli ziemi. Zdradza też, że wątek narodowościowy był też jednym z „argumentów” ustanowienia mizernej sumy rekompensaty, bo w kuluarach negocjacji z władzami o jej wysokości nieraz padały słowa, że „nie będziemy przecież płacić tym Polakom”.
    Tymczasem jednym z oficjalnych argumentów wyliczeń rządowych, którym kierował się również Sąd Konstytucyjny w swoim orzeczeniu, jest doktryna, że obecna władza nie musi odpowiadać za decyzje podjęte przez poprzedni reżim komunistyczny. Drugim argumentem — to było uznanie, że byli właściciele ziemi w żadnym stopniu nie przyczynili się do wzrostu jej wartości rynkowej. Trywialnie mówiąc, jest to wyłączna zasługa władz i to władze mają prawo ustanawiać wartość rekompensaty.
    Zdaniem Mozerisa, obydwa argumenty są do obalenia.

    Kęstutis Mozeris, wiceprezes rady LZWZ Fot. Marian Paluszkiewicz
    Kęstutis Mozeris, wiceprezes rady LZWZ Fot. Marian Paluszkiewicz

    — Owszem, władze nie odpowiadają za skutki działań komunistycznego reżimu i mogły w ogóle zrezygnować z restytucji praw własności, jak to jest na Białorusi lub w Rosji. Jednak jeśli władze podjęły się naprawienia krzywd, to swoje zobowiązania powinny wykonywać w pełni, uwzględniając również interesy byłych właścicieli – wyjaśnia nasz rozmówca. Dodaje też, że proponowana suma rekompensaty nie jest poparta żadnymi racjonalnymi wyliczeniami.
    — Możemy przyznać, że wartość ziemi na terenach dołączonych do Wilna wzrosła dzięki działaniom administracyjnym rządu, ale przecież wielu właścicieli miało nieruchomość w samym mieście, w jego centrum, gdzie cena ziemi zawsze była wysoka. Dziś w obydwu przypadkach władze proponują rekompensatę w wysokości nieco ponad 4 tys. litów za hektar – zauważa Mozeris. Ocenia też, że taka „urawniłowka” jest po prostu krzywdząca dla byłych właścicieli i dlatego nie może być stosowana.
    W negocjacjach z władzami LZWZ proponował przejęcie kilku modeli restytucji praw własności sprawdzonych w innych krajach europejskich.

    — Proponowaliśmy zarówno 100-procentową rekompensatę z wydłużeniem terminu jej spłaty nawet do 20 lat, jak też rekompensatę w wysokości 50 proc. lub mniej od ceny rynkowej, ale z krótszym terminem wypłat. Jednak żadna z naszych propozycji nie była brana pod uwagę – ubolewa wiceprezes LZWZ. Zauważa też, że po decyzji SK, która nie podlega apelacji, byłym właścicielom została jedyna droga walki – indywidualne pozwy sądowe przeciwko metodzie obliczania wysokości rekompensaty.
    — Jest to długa droga, która w każdym przypadku prawdopodobnie skończy się w sądzie w Strasburgu. Ale jest to dziś jedyna droga walki — zauważa Mozeris. Mówi też, że prawnicy LZWZ już pracują nad przygotowaniem pozwów indywidualnych przeciwko rządowej rekompensaty za ziemię.
    Według Narodowej Służby Ziemskiej, na zwrot ziemi w miastach wciąż czeka około 9,3 tys. byłych właścicieli, którzy ogółem ubiegają się o ponad 6,7 tys. ha ziemi, w tym około 5 tys. ha tylko w samym Wilnie.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...