Najprawdopodobniej od przyszłego roku mieszkańcy Litwy będą mogli dokonywać wzajemnych rozliczeń w formie gotówkowej jedynie do 15 tys. euro (51,8 tys. litów), zaś w rozliczeniach z przedsiębiorstwem bądź osobą fizyczną prowadzącą działalność gospodarczą będzie ich obowiązywał limit 5 tys. euro (17,3 tys. litów).
— Uważam, że limit w dokonywaniu rozliczeń w formie gotówkowej powinien być wprowadzony. Ma on na celu zwalczanie szarej strefy, która w naszym kraju jest, niestety dosyć „popularna”. Poza tym dla samych osób, które płacą dużą gotówką, będzie także bezpieczniej — powiedział „Kurierowi” Artūras Urbonavičius, prezydent Stowarzyszenia Rynku i Badań Społecznych.
Jak zaznaczył, zwiększenie rozliczeń w formie bezgotówkowej jest korzystne dla gospodarki kraju. Ta zmiana ma służyć poszerzeniu bazy podatkowej i zwiększeniu wpływów podatkowych do budżetu kraju, który zmaga się z kryzysem finansów publicznych.
— Dziwnie to wygląda, gdy na przykład osoba, która przyszła na masaż, musi zapłacić 200 litów. Za te usługi opłata kartą niechętnie jest przyjmowana, gdyż jak zazwyczaj się tłumaczy, ta transakcja dosyć drogo kosztuje firmę. Ale proszę mi uwierzyć, że opłata kartą jak też gotówką kosztuje tyle samo. Powstaje pytanie. Dlaczego tak robią? Być może ukrywają swoje dochody? — zastanawia się Artūras Urbonavičius.
Jak zauważa, właśnie z powodu takich nieuczciwych przedsiębiorców komunikacja miejska i inne publiczne instytucje są w tak złym stanie.
— Oczywiście każde ograniczenie, które jest wprowadzane, w jakiś sposób jest komuś niedogodne. Należy to zrobić tak, żeby nie przysporzyć mieszkańcom problemów. Myślę, że nie zaszkodziłoby też wprowadzić minimalną sumę, od której można byłoby zapłacić kartą. Śmiesznie wygląda, gdy klient w sklepie za towar, który kosztuje 2 lity, płaci kartą. W ten sposób nie tylko marnuje czas, gdyż płacenie kartą trwa dłużej, ale też robi dodatkową niepotrzebną pracę administracyjną — podsumował prezydent litewskiego stowarzyszenia Rynku i Badań Społecznych.
Ministerstwo Finansów w swoim komunikacie zaznaczyło, że kwota 5 tys. euro znacznie przewyższa średnią unijną, która wynosi zaledwie 3 tys. euro i jest dla Litwy odpowiednia. Natomiast 15 tys. euro zostało wybrane też nieprzypadkowo, gdyż mieszkańcy nie są zawodowymi uczestnikami rynku i duże gotówkowe rozliczenia są raczej rzadkością.
Tymczasem przedsiębiorcy, którzy dokonują płatności tylko w formie gotówkowej, twierdzą, że te zmiany ograniczą ich możliwości. Rozumieją cele, jakie przyświecają autorom pomysłu. Nie można jednak zapominać o przedsiębiorcach, którzy nie korzystają z internetu, a firmę prowadzą w miejscowościach, gdzie dostęp do banku jest utrudniony. Dla nich to może oznaczać kolejną barierę w działalności gospodarczej.
— Sprowadzam używane samochody z zagranicy, następnie je sprzedaję na rynku i za pośrednictwem ogłoszeń. Ceny ich są bardzo różne. Od kilku do kilkudziesięciu tysięcy litów, najczęściej klienci płacą gotówką, dla mnie to jest na rękę. Nie zarabiam na tym ogromnych pieniędzy. Kiedy zostanie wprowadzony limit, to nie wiem jak będzie dalej — powiedział nam nieoficjalnie handlarz samochodami.