Zakończone w niedzielę wieczorem przedwczesne wybory parlamentarne na Ukrainie według preliminarnych obliczeń przyniosły zwycięstwo prawdziwie ukraińskich ugrupowań politycznych i odsunęły od władzy partie prorosyjskie.
— Wybory w centrum Kijowa przeszły bardzo spokojnie, bez żadnych większych zamieszek. Nie słyszałam też od znajomych o żadnych incydentach. Wybory odbywały się tak jak w każdym demokratycznym państwie — powiedziała „Kurierowi” Natalia Doroszkiewicz, prezes Kijowskiego Oddziału Związku Nauczycieli Polskich na Ukrainie.
Jak zaznaczyła, jedyne co było jej zdaniem dziwne, to bardzo dużo obserwatorów podczas wyborów.
— Na te wybory czekaliśmy bardzo długo. Właśnie to one zadecydują o przyszłości naszego państwa. Naród ukraiński za ten czas bardzo dużo przeżył. Teraz ostatnia nadzieja na wyniki wyborów. Mamy nadzieję, że będzie dobrze. Na ulicach Kijowa jest spokojnie, toczy się normalne życie, ale nie wiadomo jak długo… — podsumowała Natalia Doroszkiewicz.
Tymczasem Stanisław Panteluk, redaktor naczelny „Dziennika Kijowskiego” twierdzi, że wybory nie wszędzie przeszły spokojnie.
— Głosowanie odbywało się w ponad 32 tys. lokali wyborczych. W obwodach donieckim i ługańskim, gdzie trwa konflikt z prorosyjskimi separatystami, nie odbyło się bez zamieszek. Na szczęście to nie były jakieś bardzo poważne incydenty. Przed lokale wyborcze przyjeżdżały samochody z uzbrojonymi ludźmi, co powodowało zamieszanie. Do jakiego ugrupowania należeli, nie wiadomo. Do jednego z lokali wyborczych wpadła uzbrojona grupa ludzi, którzy zaleli urny atramentem — powiedział „Kurierowi” Stanisław Panteluk.
Jak zaznaczył, wybory monitorowało ponad 2,3 tys. obserwatorów zagranicznych i przedstawicieli organizacji międzynarodowych. Wśród nich byli także Polacy.
— Były także próby przekupstwa. Niektórzy nawet się skusili. Na szczęście to nie było na wielką skalę jak podczas poprzednich wyborach, gdyż teraz przekupstwo jest karane prawnie. Karze prawnej podlega nie tylko osoba przekupująca, ale też i ta, która „sprzedaje się” — opowiada redaktor naczelny „Dziennika Kijowskiego”.
Wstępne wyniki wyborów będą znane do 30 października. Na opublikowanie oficjalnych rezultatów Centralna Komisja Wyborcza ma czas do 10 listopada.
„Są to pierwsze wybory w ukraińskiej historii, w wyniku których w naszym kraju powstanie parlament ukraiński. Zakończył się konflikt między partiami, opowiadającymi się za budową państwa demokratycznego i suwerennego a ugrupowaniami, które zawsze służyły Rosji. Ich wpływy zostały poważnie zminimalizowane” — powiedział publicysta Witalij Portnikow.
Zdaniem eksperta Ukraińcy wybrali parlament, który przypomina swym kształtem inne parlamenty w zjednoczonej Europie.
„Reprezentowane są w nim nastroje polityczne, obecne we wszystkich cywilizowanych parlamentach Europy. Są tu demokraci, są partie popierające politykę prezydenta, znalazło się w nim także miejsce i dla populistów, i dla nacjonalistów” — zaznaczył.
Portnikow porównał skład Rady Najwyższej Ukrainy, oczekiwany na podstawie sondaży wyborczych (exit-polls), m. in. ze składem polskiego Sejmu.
„Jeśli porównać to z sytuacją w parlamencie Polski czy Bułgarii, to ujrzymy dość bliski obraz. Jeśli dokonamy porównania z parlamentem Węgier, to możemy powiedzieć, że mamy najbardziej demokratyczny parlament” — podkreślił.
Publicysta ocenił, że wysokie, czwarte miejsce, które uzyskał w wyborach Blok Opozycyjny, utworzony przez sojuszników zbiegłego w lutym z kraju b. prezydenta Wiktora Janukowycza, także jest pozytywne.
„Nie widzę tutaj żadnej niespodzianki. Wśród mieszkańców południowego wschodu Ukrainy jest wielu zwolenników tej siły politycznej” — powiedział.
Proszony o skomentowanie niskiego poparcia dla Batkiwszczyny b. premier Julii Tymoszenko, Portnikow stwierdził, że „ugrupowanie to nie potrafiło przekonać wyborców, że jest partią nowych ludzi”.
Pytany o możliwy kształt nowej koalicji ocenił, że popiera pomysł włączenia do niej wszystkich partii związanych z zimowymi protestami na Majdanie Niepodległości w Kijowie.
Według wyników narodowego exit-polls, przeprowadzonego przez fundację Demokratyczne Inicjatywy wraz z Kijowskim Międzynarodowym Instytutem Socjologii i Centrum Analitycznym im. Razumkowa, w niedzielnych wyborach zwyciężył prezydencki Blok Petra Poroszenki, który uzyskał 23 proc. głosów. Tuż za nim uplasował się Front Ludowy premiera Arsenija Jaceniuka (21,3 proc.).
Trzecie miejsce zajęła Samopomicz (Samopomoc) mera Lwowa Andrija Sadowego (13,2 proc.). Do Rady Najwyższej dostał się też Blok Opozycyjny, który zdobył 7,6 proc. poparcia i zajął czwarte miejsce.
Kolejne miejsca zajęły: Radykalna Partia Ołeha Laszki (6,4 proc.), nacjonalistyczna Swoboda (6,3 proc.) oraz Batkiwszczyna b. premier Julii Tymoszenko (5,6 proc.).
Pozostałe ugrupowania nie przekroczyły 5-procentowego progu wyborczego. Jest wśród nich Komunistyczna Partia Ukrainy, która w poprzednim parlamencie, przed ucieczką Janukowycza do Rosji, była w koalicji z jego Partią Regionów.