Mołdawską Republikę Naddniestrza uznało zaledwie kilka krajów o podobnym statusie prawnym — Abchazja i Osetia Południowa. Dlatego każdy mieszkaniec Naddniestrza posiada drugi albo i trzeci, paszport zezwalający przekroczenie granicy innego państwa. Najczęściej jednocześnie są obywatelami Ukrainy lub Rosji bądź Mołdawii.
Dziwnego kształtu państwo, długości około 200 km, a szerokości średnio zaledwie 20 km, utrzymuje się w dużym stopniu dzięki dostawom rosyjskiego gazu i ropy naftowej na ulgowych warunkach, co odpowiada dla większości mieszkańców. Do większych własnych przedsiębiorstw zalicza się produkujący koniak na eksport zakład „Kvint”.
Przyszłość Naddniestrza zależy przede wszystkim od Rosji. Problemy rosyjskie niezwłocznie odbijają się w tej separatystycznej republice. W jednym z wywiadów w 2014 r. minister spraw zagranicznych Naddniestrza Nina Sztanski wymieniła negatywne skutki kryzysu na Ukrainie: „Ukraina to jedyny korytarz tranzytowy dla naddniestrzańskiej produkcji eksportowanej do Rosji i państw WNP.
Obecne problemy w tym kraju bezpośrednio oddziaływają na poziom wpływów do budżetu republiki, zwłaszcza że przepływ towarów na granicy naddniestrzańsko-ukraińskiej już obniżył się o 40 procent. Generalnie obniżenie się wskaźników ekonomicznych naddniestrzańskich przedsiębiorstw za pół roku wynosi 60 procent. Z powodu niedostatku wpływów budżetowych, rząd musiał podjąć niepopularne kroki, które dotknęły praktycznie każdego mieszkańca Naddniestrza. Zmuszeni byliśmy obniżyć wypłaty w sferze budżetowej”.
Konflikt rosyjsko — ukraiński miłośników imperialnej Rosji zachęcił sięgnąć do argumentów z dziedziny historii — przypomniano stworzoną przez carów w końcu XVIII w. tzw. Noworosję. Cel oczywisty – historycznie udowodnić przynależność do Rosji południowo-wschodniej części Ukrainy. A warto zwrócić uwagę, że Naddniestrze również zaliczają do Noworosji.
Problem Mołdawii z Naddniestrzem w jakimś stopniu przypomina konflikt grecko – turecki na Cyprze, właśnie w aspekcie narodowościowym oraz integracji z Unią Europejską.
W ciągu blisko dwóch tysiącleci zdominowany kulturowo i językowo przez Greków Cypr, od XVI w. znalazł się w państwie tureckim, a w 1878 r. przekazany Anglikom, w zamian za wsparcie przeciw rosnącej w potęgę Rosji. Dążenia Greków cypryjskich do uniezależnienia się i połączenia się z Grecją wzrosły po II wojnie światowej, co oczywiście nie leżało w interesach Brytanii. Dlatego Anglicy nie uznali wyników plebiscytu. Grecy w odpowiedzi powołali podziemną armię EOKA (Organizacja Narodowa Bojowników Cypryjskich), szkoloną i uzbrajaną przez Grecję. Silniejsi militarnie Anglicy jednak korzystali z pomocy miejscowych Turków, którzy za zgodą Wielkiej Brytanii powołali Organizację Bojową Turków Cypryjskich – TMT. Stosowano więc wypróbowaną metodę Rzymian – dziel i rządź. Na jakiś czas to się sprawdzało, chociaż przelew krwi wzrastał.
Konflikt wstrzymano w 1960 roku, kiedy Anglia zgodziła się na powołanie niezależnej Republiki Cypryjskiej. Był to kompromis trzech stron. Cypr miał się pozostać częścią Brytyjskiej Wspólnoty Narodów oraz zachowano na wyspie dwie angielskie bazy wojenne. Istotniejszą częścią kompromisu było wprowadzenie tzw. 2-narodowość wyspy. Konstytucja przewidywała, że prezydentem miał być Grek, a wiceprezydentem Turek. Turcy również otrzymali prawo weta wobec decyzji parlamentu bądź rządu. Ich udział w administracji i policji miał wynosić 30 proc. I 40 proc. w armii. Niestety zarządzanie państwem utrudniała wzajemna niechęć Greków i Turków.
Po kilku latach Grecy cypryjscy spróbowali zmienić konstytucję na swoją korzyść, trafili jednak na opór Turków, co wywołało starcia, pogromy i ofiary. Powstało też zagrożenie ataku ze strony Turcji. Kolejne czasowe zażegnanie konfliktu nastąpiło w 1964 r., kiedy to na wyspę dotarli żołnierze UNFICYP (siły pokojowe ONZ na Cyprze) tworząc strefę buforową.
Nowa faza konfliktu miała miejsce w 1974 r. Po kolejnej próbie ograniczenia tureckiej mniejszości na Cyprze, sąsiednia Turcja rozpoczęła inwazję. Szybko opanowała północną część Cypru i tam rozpoczęły się czystki etniczne. Skutek: około 4 tys. zabitych, około 2 tys. zaginionych, 200 tys. uchodźców greckich do południowej części oraz pogłębiająca się nienawiść. W 1983 r. proklamowano Turecką Republikę Północnego Cypru do dzisiaj uznaną jedynie przez Turcję i przez nią wspieraną.
Możliwością na zakończenie konfliktu było rozszerzenie Unii Europejskiej, której władze wolały przyjąć całą wyspę. Co istotne, Turcja namawiała głosować w referendum za zjednoczeniem się Cypru i przystąpieniem do UE. Jednakże warunki pokojowego planu były krzywdzące stronę grecką, więc u nich nie uzyskały aprobaty. Do Europy więc weszli „z kulą z u nogi”: zgodnie z decyzją podjętą na szczycie w Kopenhadze cały Cypr w 2004 r. został włączony do Unii Europejskiej, jednakże w jego północnej części zawiesza się obowiązywanie prawa wspólnotowego.
Po 40 latach echa konfliktu w zasadzie wygasły na linii strefy buforowej, ale ciągle jątrzą się w sercach. Cypryjscy Grecy bardziej czują się pokrzywdzeni, częściej podkreślają swe straty, na linii granicznej więcej jest patrolujących żołnierzy. Natomiast Turcy handlują na całego tuż przy „kolczatką” uzupełnionym murze, dzielącym stolicę na dwie części. Obrazą Grekom jest codzienne podnoszenie flagi Północnego Cypru w drugiej części Nikozji i umieszczony tam na zboczu góry napis: „Jestem dumny, że urodziłem się Turkiem”, zamiana świątyń chrześcijańskich na meczety oraz wzmacniająca się turecka kolonizacja Cypru.
Cypr, pomimo podziału, od 10 lat jest w Unii Europejskiej.
Mołdawia natomiast dopiero przed rokiem ostatecznie ustawiła się w tym kierunku. Chodzi nie tylko o lepszą sytuację ekonomiczną Cypru, niewątpliwy wpływ na procesy integracyjne z Europą posiadają również duże kraje danego regionu. Turcja, od dawna aspirująca do UE, nie czyniła przeszkód Republice Cypryjskiej, chociaż ciągle wspiera separatystyczną Turecką Republikę Północnego Cypru. Rosja natomiast sprzeciwia się poszerzeniu UE na wschód, czego dowody widać na Ukrainie.
Więc zróżnicowana narodowościowo Mołdawia, „z kulą u nogi” w postaci Naddniestrza, ciągle oglądała się na Wschód, jednocześnie zacieśniając więzi z Rumunią. Jeden ze sposobów trafienia do UE byłoby połączenie się z Rumunią, co jednakże nie zyskuje całkowitego poparcia w społeczeństwie Mołdawii. Obrano więc samodzielną drogę, co w lepszym wypadku będzie podobne jak na Cyprze – Naddniestrze pozostanie separatystycznym, niekontrolowanym regionem.