Zabójstwo Borysa Niemcowa, lidera rosyjskiej opozycji i bezkompromisowego krytyka polityki prezydenta Władimira Putina, bez wątpienia ma znamiona zabójstwa politycznego.
Jak też dostrzegają tamtejsi obserwatorzy, ma również charakter rytualny.
Niemcow został bowiem zamordowany w ustanowionym przez Putina Dniu Sił Operacji Specjalnych. Jak wiadomo, odegrały one kluczową rolę podczas rosyjskiej okupacji Krymu. Niemcow był zaś największym w Rosji krytykiem kremlowskiej agresji wobec Ukrainy i jak donoszą niektóre źródła, miał być zamordowany, gdyż chciał ujawnić dowody bezpośredniego udziału Rosji w konflikcie zbrojnym na Ukrainie. Nie zdążył.
Również wcześniejsze zabójstwo Anny Politkowskiej dokonano w bardzo ważnym dla Putina dniu — w dniu jego urodzin. Być może to tylko zbieg okoliczności, taki sam, że w Rosji ostatnio często giną krytycy właśnie Putina.
Zabójstwa polityczne nie są jednak specyfiką tamtejszej sceny politycznej. Śmierć działaczy politycznych i ich oponentów towarzyszyła władzy wszędzie i od zawsze. Również w historii najnowszej, w państwach totalitarnych i demokratycznych, w centrach geopolitycznych oraz na ich prowincji.
Ostatnio na świecie bodajże najgłośniejszym z takich przypadków było zabójstwo 35. prezydenta Stanów Zjednoczonych Johna Fitzgeralda Kennedy’ego. Zginął on w wyniku zamachu 22 listopada 1963 roku. Został zastrzelony przez snajpera na Dealey Plaza w Dallas. Śledztwu udało się sprawnie i szybko ustalić sprawcę zamachu. Okazał się nim zamachowiec-samotnik Lee Harvey Oswald. Niebawem sam on stał się ofiarą zamachu. Podczas swojej konferencji prasowej postrzelony przez Jacka Ruby’ego zmarł on w szpitalu 24 listopada. Ruby’ego sąd skazał na karę śmierci, lecz sprawca nie dożył wykonania wyroku — zmarł w więzieniu na raka. Te przypadki dziwnych śmierci w dziwnych okolicznościach budzą do dziś emocje i rodzą wciąż nowe wersje zabójstwa Kennedy’ego.
Również na Litwie dochodzi do zabójstw zabarwionych motywami politycznymi.
Wciąż budzą kontrowersje najgłośniejsze z nich trzy zabójstwa – dziennikarza Vitasa Lingysa (w 1993 r.) oraz dwóch oficerów służb specjalnych Jurasa Abromavičiusa (w 1997 r.) i Vytautasa Pociūnasa (w 2006 r.).
Jak ustaliło śledztwo, Vitas Lingys został zamordowany na zlecenie Borisa Dekanidze, szefa ówczesnej organizacji mafijnej „Brygada Wileńska”. Zatrzymano też sprawców zabójstwa – trzech członków wileńskiego gangu. Prawdopodobnego zleceniodawcę skazano na karę śmierci. Wyrok wykonano błyskawicznie i bez świadków. Już sam ten fakt budzi wątpliwości, czy Dekanidze był faktycznym zleceniodawcą zabójstwa dziennikarza, a nawet, czy wyrok śmierci został na nim wykonany. Sprawie tej towarzyszą spekulacje, że Vitas Lingys, demaskujący przestępczą działalność „Wileńskiej Brygady”, mógł zdobyć informację o powiązaniach mafii z ówczesną władzą. Niestety, tego raczej już się nie dowiemy, bo zarówno Dekanidze, jak też osoba numer 2. w ówczesnej mafii Igor Tiomkin, nie żyją. Tiomkin został zastrzelony 5 lipca 2014 roku pod drzwiami swego bloku w jednej z wileńskich dzielnic.
Jeszcze więcej tajemnic zabrał ze sobą oficer służb specjalnych Juras Abromavičius. Prowadził on własne dochodzenia w kilku ważnych sprawach – między innymi, zamachu bombowego dokonanego w 1994 roku na moście kolejowym nad rzeką Bražuolė. Abromavičius został wysadzony w powietrze w swoim samochodzie 30 stycznia 1996 r. Na 31 stycznia była zapowiedziana jego konferencja prasowa, na której miał przedstawić wyniki swojego dochodzenia. Dziś wiadomo tylko, że prowadząc śledztwa, Abromavičius nalegał, żeby jego dokumenty nie trafiły do rąk urzędników i polityków rządzącej wówczas partii konserwatystów. Prokuratorskiemu dochodzeniu nie udało się jednak ustalić powiązań konserwatywnych polityków zarówno z zamachem terrorystycznym na moście kolejowym, czy też wysadzeniu w powietrze redakcji dziennika „Lietuvos rytas”. Dochodzenie w tej sprawie zostało wstrzymane w 2006 roku do pojawienia się nowych okoliczności. Jednak nic nowego w tej sprawie nie pojawiło się, a za dwa lata w tym dochodzeniu mija termin przedawnienia.
Wieloma tajemnicami jest również owiana śmierć oficera służb specjalnych, Vytautasa Pociūnasa, który zginął 23 września 2006 roku w Brześciu na Białorusi. Według białoruskiego śledztwa, którego wyniki przyjęła również litewska prokuratura, Pociūnas przez swoją nieostrożność, wypadł z okna pokoju hotelowego na 9. piętrze. Wiadomo jednak, że oficer prowadził kilka ważnych dochodzeń ws. powiązań korupcyjnych w najwyższych szczeblach władzy oraz ws. domniemanej defraudacji wielomilionowych środków pomocy finansowej dla białoruskiej opozycji.
Kolejne śledztwa wielokrotnie wznawiane na prośbę żony Pociūnasa, nie znalazły jednak powiązania śmierci oficera z prowadzonymi przez niego sprawami. Wiadomo jedynie, że Pociūnas został oddelegowany na Białoruś — do konsulatu w Grodnie — mimo swojej woli. Pracę tam określał jako „wymuszony na nim urlop”.
Na miesiąc przed tragicznym wypadkiem Pociūnas miał powiedzieć jednemu ze swoich przyjaciół, że „dłużej nie może milczeć i zrobi tak, żeby wszyscy o wszystkim dowiedzieli się”. Jednak podobnie jak jego kolega Abromavičius niczego nie zdążył ujawnić.