Francois de La Rochefoucauld powiedział: „Więcej ludzi utonęło w kieliszku niż w morzu”. Niestety, zespół uzależnienia od alkoholu to poważny problem współczesnych czasów. Litwa znajduje się na niechlubnym trzecim miejscu pod względem spożycia napojów wyskokowych na osobę. W 2014 roku statystyczny mieszkaniec wypił 15,4 litra alkoholu.
Alkoholizm to problem nie tylko mężczyzn ale i kobiet. Ludzi w różnym wieku, o różnym statusie społecznym, materialnym i poziomie wykształcenia.
Rimantė Šalaševičiūtė, minister zdrowia, w rozmowie z „Kurierem” powiedziała, że problem alkoholizmu na Litwie istnieje już od dawna i z tym problemem państwo powinno wreszcie zacząć walczyć.
— Alkoholizm od dawna jest uważany za jeden z największych problemów społecznych w naszym kraju. Problem przymusowego leczenia odwykowego był już poruszany w 2008 roku. Wtedy jeszcze pracowałam jako kontroler do praw dziecka. Z alkoholikami stykałam się na co dzień. Widziałam te biedne, pobite, skrzywdzone przez los kobiety oraz dzieci, które cierpiały od mężów, ojców alkoholików — opowiada Rimantė Šalaševičiūtė.
W ubiegłym roku samobójstwo popełniło 938 osób, 80 procent z nich było pod wpływem alkoholu. W kraju dochodzi do wielu wypadków drogowych ze skutkiem śmiertelnym. Większość z nich jest spowodowana przez pijanych kierowców. Również większość osób, które utonęły, lub spowodowały pożar ze skutkiem śmiertelnym, też było pod wpływem tego trunku.
— Zabójstwa, do których doszło w Kražiai, są jeszcze jednym dowodem, że z powodu spożycia gorzałki w kraju jest coraz więcej morderstw. Mężczyzna będąc pod wpływem alkoholu prawdopodobnie zamordował i okradł cztery kobiety. Pieniądze wydał na alkohol. Po serii zabójstw w Kražiai rząd zaapelował o uprawomocnienie przymusowego leczenia uzależnienia od alkoholizmu — zaznaczyła minister.
Przeprowadzono ankietę na temat, co ludzie myślą o przymusowym leczeniu od uzależnienia. Ponad 80 procent ankietowanych jest za wprowadzeniem takiego leczenia.
— Jesteśmy w trakcie rozmów, jak przeprowadzać leczenie odwykowe zgodnie z prawem. Na razie rozglądamy się po krajach, które walczą z tym nałogiem. Dobrym przykładem może być dla nas Białoruś. W tym kraju alkoholicy leczeni są przymusowo. Są umieszczani na 6 miesięcy lub na rok w zakładzie leczniczym. Tam przechodzą kurs leczenia, ale w w tym czasie muszą też pracować w zakładzie, gdzie zostali umieszczeni— tłumaczy Šalaševičiūtė.
Dobrym przykładem w walce z alkoholizmem mogą być też niektóre samorządy. Osobom uzależnionym po prostu nie wypłaca się zasiłku, a te pieniądze przeznacza się na walkę z nałogiem. Alkoholicy, transportem wyznaczonym przez samorząd, są bezpłatnie dowożeni na tzw. kodowanie się, za które płaci samorząd. Około 30 procent takich osób wychodzi z nałogu. Taką walkę jako pierwsze rozpoczęło Ukmergė.
Jak zaznaczyła minister, trzeba więcej uwagi poświęcać prewencji, informacji o wpływie alkoholu na człowieka pijącego i jego bliskich.
— Z powodu upijania się ludzi, na świecie jest więcej morderstw. Ludzie po alkoholu nic nie pamiętają, pod jego wpływem robią rzeczy, o których normalnie nigdy by nawet nie pomyśleli. Często katują swoje dzieci lub inne osoby nie zdając sobie z tego sprawy. Przez alkohol stają się bankrutami. Nie mają z czego utrzymać siebie, rodziny. Każdy pieniądz są gotowi oddać za butelkę wódki, wina lub piwa. Popadają w długi. Są w stanie nawet zabić za kilka centów. — twierdzi minister.
Emilis Subata, dyrektor Wileńskiego Centrum Chorób Uzależnionych, podczas rozmowy z „Kurierem” zaznaczył, że wprowadzenie przymusowego leczenia odwykowego dałoby pozytywne rezultaty.
— Pijaństwo w naszych czasach jest wielką plagą. Z tym trzeba walczyć. Obecnie poddanie się leczeniu odwykowemu jest dobrowolne. Niestety, nie wszyscy chcą leczyć się, większość osób nadużywających napoje wysokoprocentowe nie przyznaje się do tego, że mają z tym problem. Myślę, że najwyższa pora, żeby wprowadzić przymusowe leczenie — zaznaczył Emilis Subata.
Jak mówi, co najmniej 20 procent osób po przymusowym leczeniu przestałoby pić.
— Osoba uzależniona od alkoholu mogłaby zostać zobowiązana do leczenia, gdy na przykład w związku z nadużywaniem alkoholu rujnuje życie rodzinne. Dlatego też, jeżeli ktoś z rodziny zgłosi o alkoholiku, który pijany jest agresywny, ma tzw. białą gorączkę, gdy zagraża życiu swojemu, lub bliskich, powinien być zmuszony do leczenia się — podkreślił dyrektor.
Obecnie jest wiele metod leczenia od alkoholizmu: hospitalizacja, leczenie odwykowe, leczenie farmakologiczne.
Tymczasem Valentinas Samulėnas, psychiatra Centralnej Przychodni Rejonu Wileńskiego w Poszyłajciach w rozmowie z „Kurierem” zaznaczył, że przymusowe leczenie nie przyniesie żadnej korzyści, gdyż potrzebna jest dobra wola samego pacjenta.
— To nic nie da. Jeżeli osoba pijąca przyznaje się do problemu i chce leczyć się, to wtedy ma wielkie szanse, żeby przestać pić. Ale nie wyleczyć się. Nie ma wyleczonych alkoholików, są tylko niepijący alkoholicy. Oznacza to, że alkoholikiem jest się już na zawsze, nawet nie pijąc przez kilkadziesiąt lat, ponieważ utrata kontroli nad piciem jest nieodwracalna. Natomiast, jeżeli ktoś zmusi alkoholika leczyć się, zapewniam — nie będzie żadnych pozytywnych wyników. Człowiek powinien przede wszystkim sam chcieć z tego wyjść, powinien leczyć się i ze sobą pracować — powiedział Valentinas Samulėnas.
Jak mówi, podjęcie leczenia od alkoholizmu oznacza zaakceptowanie faktu, że „sam nie potrafię sobie poradzić z problemem alkoholowym i potrzebuję pomocy”.
— Aby leczenie było skuteczne, konieczne jest zrozumienie, że terapia stanowi proces długotrwały, żmudny, wymagający konsekwencji, podporządkowania się rygorom i jak największego w niej udziału bliskich — dodał.
Opętani nałogiem nie chcą nawet słyszeć o leczeniu i mimo gróźb i próśb nie zgadzają się na terapię, a nawet nie przyznają się do tego, że mają problem.
Spotkany na dworcu wileńskim Josif Lebiediew, będący w stanie nietrzeźwym, twierdzi, że z alkoholem nie ma żadnych problemów. Chociaż, jak mówi, do kieliszka zagląda codziennie.
— Nikt mnie nie zmusi leczyć się, bo ja z alkoholem nie mam problemów. Lubię wypić czasami w pracy ze znajomymi, lub wieczorem przed snem. Dla rozluźnienia się. Czyżbym był alkoholikiem? Żona też mówi, żebym zakodował się, ale ona sama nie wie czego chce. Mego przyjaciela żona kiedyż zmusiła go zakodować się. Przez miesiąc nie pił. Potem wypił kieliszek. Na początku go mdliło, ale szybko mu to przeszło. Teraz już jest normalnym człowiekiem, może wypić — opowiada chwiejący się Josif.
Natomiast Jan, mieszkaniec małej wsi w rejonie wileńskim, przyznał, że jest alkoholikiem i przed siedmioma laty poddał się leczeniu. Dzisiaj jest szczęśliwy, że przez tyle lat nie zagląda już do kieliszka.
— Nie piję już siedem lat — mówi z dumą Jan. — Mam 50 lat, a czuję się, jakbym miał siedemdziesiąt… Zostawili mnie wszyscy. Na święta czasem przyjeżdża mój syn. Mieszka w Anglii, nie zawsze może mnie odwiedzić. Kiedyś, kiedy byłem niemal śmiertelnie pijany, to uratował mi życie wywołując pogotowie. A ja kiedyś chciałem go kiedyś zabić siekierą… — wspomina ze łzami w oczach.
Jan lubił piwo. Wypijał wieczorem cztery, góra siedem piw. Mając 25 lat ożenił się, jak mówi, z wielkiej miłości.
— Po kilku latach urodził się syn. Żona z dzieckiem siedziała w domu. To była bardzo cierpliwa kobieta. Ile razy przepraszałem ją na kolanach. Za wszystko. Że uderzyłem, rzuciłem garnkiem, ciągałem ją za włosy po podłodze. Sam nie wiem, za co tak nad nią się znęcałem — zamyśla się Jan.
Jak mówi, najgorzej było wtedy, gdy wracał niedopity. Wtedy kobieta musiała uciekać do sąsiadów. Nie zawsze zdążała…
Dzisiaj jego twarz jest pomarszczona jak u 70-letniego staruszka, nie ma zębów. Choć nie pije od siedmiu lat, alkohol zostawił swój ślad.
— Żona odeszła, gdy zatrułem się alkoholem, ale przedtem mocno ją pobiłem. Złamałem żebro, powybijałem zęby. Odtruwali mnie. Gdy wróciłem do domu, ani jej, ani synka już nie było. Po kilku dniach zadzwoniła żona i powiedziała, żebym o nich na zawsze zapomniał, żebym ich nie szukał. Płakałem przez kilka dni. Koledzy przychodzili, ale wódka już nie smakowała tak słodko jak kiedyś. Wtedy pierwszy raz pomyślałem o leczeniu odwykowym. — zaznaczył Jan.
Mężczyzna przez rok leczył się.
— Rzuciłem to zło. Było ciężko. Bywały dni, że chciało się wyć wilkiem i żeby pójść upić się i o wszystkim zapomnieć. Wtedy myślałem o rodzinie, miałem i nadal mam nadzieję, że kiedyś do mnie wrócą. Pomagała też mi ciężka praca fizyczna. Jedyne, czego żałuję dzisiaj, to tego, że za późno rzuciłem kieliszek I nie zachowałem rodziny… — podkreślił ze smutkiem.
Jak mówi, kiedyś był bardzo przystojny, zawsze uśmiechnięty, szczęśliwy. Panienki za nim biegały.
A teraz już nawet uśmiechać się nie może. Blizna, ciągnąca się przez cały policzek do ust — „pamiątka” po pijanej bójce — nie pozwala na szczery uśmiech…
ROCZNE SPOŻYCIE ALKOHOLU NA OSOBĘ
2014 r. w litrach
1. Białoruś………17,5
2. Mołdawia……..16,8
3. Litwa………..15,4
4. Rosja……….15,1
5. Rumunia……….14,4
6. Ukraina……….13,9
7. Andora……..13,8
8. Węgry………..13,3
9. Czechy………….13,1
10. Słowacja…….13
11. Portugalia……12,9
12. Serbia……..12,6
13. Polska, Grenada……12,5