
Cmentarz św. Piotra i Pawła jest jednym z trzech najstarszych wileńskich cmentarzy katolickich zachowanych do naszych czasów. Założony około roku 1830 na wileńskim Antokolu jest malowniczo usytuowany na wzgórzu w pobliżu kościoła św. Piotra i Pawła. Swoją nazwę zawdzięcza właśnie tej niepowtarzalnej barokowej świątyni, zwanej często perłą baroku wileńskiego. W czasach radzieckich ze względu na to, że graniczy z ulicą Saulės (Słoneczną) nadano mu nazwę tej uliczki.
Z samego szczytu góry rozpościerają się piękne i rozległe widoki na Wilno. Zabytkowa nekropolia jest niewątpliwie świadkiem wielu wydarzenia z historii naszego miasta. Znajdują się tu kaplice grobowe Zawiszów, Ogińskich, Sidorowiczów i Meysztowiczów.
Cmentarz ten nie jest objęty ochroną jako zespół, jedynie kilka grobów, w tym Józefa Zawadzkiego, założyciela wileńskiej dynastii wydawców, podlega ochronie. Większość grobów jest w opłakanym stanie, potrzebuje natychmiastowej renowacji.

Z Jadwigą Pietkiewicz wędrujemy alejkami cmentarnymi. Pani Jadwiga należy do nielicznego, niestety, grona ludzi, którym nie są obojętne losy wileńskich nekropolii, na których spoczywają Polacy, wielu z nich to osoby znane i zasłużone dla Wilna. Temu, co pani Jadwiga zrobiła, aby zachować polskie groby, a tym samym pamięć o tych, co spoczęli na Ziemi Wileńskiej — warto jest poświęcić niejeden artykuł, a być może i całą książkę. Pomniki nadgryzione zębem czasu porosły mchem i stopniowo popadały w zapomnienie. Dopiero interwencja pani Jadwigi zwróciła uwagę władz stołecznych na opłakany stan cmentarzy wileńskich. Dziś celem naszej wędrówki jest zabytkowa kaplica szlacheckiego rodu Zawiszów, która już od wielu lat woła o pomoc.
— Po wojnie o cmentarzach św. Piotra i Pawła, Bernardyńskim i Rossie zapomniano, tym samym skazane zostały na stopniowe popadanie w ruinę. Krewni ludzi, którzy na nich spoczęli, zginęli w czasie wojny lub wyjechali podczas repatriacji do Polski, nie było więc komu opiekować się grobami. Poza tym w czasach sowieckich nekropolie były bezlitośnie dewastowane i rabowane. Zwalone krzyże, tablice porozrzucane bez ładu, powyrywane metalowe ogrodzenia i złodzieje okradający mogiły z kosztowności – taki obraz cmentarze te przedstawiały w tamtym okresie. — opowiada wieloletnia opiekunka cmentarzy wileńskich. Niszczone były najczęściej pomniki z polskimi nazwiskami. Tego rodzaju akty wandalizmu nie były potępiane przez władze. Niestety, podobne wyczyny stały się dosyć częstym zjawiskiem także z chwilą odzyskania niepodległości przez Litwę. Ich celem było zatarcie śladów polskiej obecności na tych terenach, a także uzyskanie miejsca pod ponowny pochówek dla bliskich na prestiżowych nekropoliach.
Z czasem zaczęto stopniowo zwracać uwagę na stan nagrobków zdobiących mogiły ludzi zasłużonych dla kultury, sztuki, restaurować niektóre groby.
Jednak wileńskie cmentarze nie odzyskały swej świetności z okresu międzywojennego…
Główna aleja brukowana „kocimi łbami” z licznymi stopniami kamiennymi stromo wznosi się krętą linią w górę do kaplicy Zawiszów.
— Niezwłocznej pomocy potrzebuje ta zabytkowa klasycystyczna kaplica. Około 200 lat liczy ta budowla, jej klasycystyczna architektura podważa oficjalną datę założenia cmentarza i wskazuje na to, że pochówków tu dokonywano już w pierwszej ćwierci XIX wieku. Przed wojną podczas Zaduszek odprawiano wewnątrz msze. Kaplica Zawiszów — tak jak i inne w czasach sowieckich — była zdewastowana i pozbawiona wszelkich napisów i epitafiów.

W prostokątnym wnętrzu w podziemnej krypcie znajdowały się trumny, lecz ich zły stan i brak napisów nie pozwala na identyfikację spoczywających tam osób. Jedynie tablica na tylnej ścianie mówi o rodzinie Zawiszów.
W pobliżu, koło kaplicy Sidorowiczów, znajdowały się dwa groby: Aleksandra Zawiszy zmarłego w 1919 roku i Kazimierza Zawiszy, co wskazywało, że krypta była zapełniona pochówkami — opowiada pani Jadwiga.
O ratunek zabytkowej kaplicy Zawiszów osobiście prosiła ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej na Litwie Jarosława Czubińskiego.
— Spotkałam się z ambasadorem Czubińskim w tej kwestii w ubiegły czwartek.
Obiecał interweniować w tej sprawie w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP. Może dzięki temu znajdą się ludzie, którzy znajdą fundusze na renowację zabytku — mówi pani Jadwiga.
Ród Dowgiałło-Zawiszów w Wielkim Księstwie Litewskim należał do starej szlachty, mającej od połowy XVII wieku nieco większe znaczenie i majątek. Oprócz nich na Litwie żyły także inne gałęzie Zawiszów, herbu Jelita i Łabędź, prawdopodobnie nie związane z kaplicą na cmentarzu św. Piotra i Pawła.
Stołeczne władze, które do niedawna deklarowały, że prace restauracyjno-konserwatorskie na cmentarzu św. Piotra i Pawła potrwają do 2017 roku, nagle zmieniły decyzję.

— Przy bramie cmentarnej była nawet umieszczona tablica, informująca o tym, że prace potrwają jeszcze i w przyszłym roku. Jednak tablica została usunięta, a żadne prace nie są kontynuowane. W ubiegłym roku podczas renowacji kaplicy Ogińskich, zapowiadała się także odnowa kaplicy Zawiszów. Budowlę otoczono metalową konstrukcją, aby zapobiec zawaleniu się.
Jednak wygląda na to, że dalej renowacja nie ruszy – mówi pani Jadwiga.
Ubolewa nad tym, że niszczeją także kaplice grobowe Zawiszów, Sidorowiczów, Meysztowiczów i wielu innych wybitnych osób zasłużonych dla Wilna.
Pomniki, krypty i ogrodzenie są już w takim stanie, że zagrażają bezpieczeństwu zwiedzających…
Jednak rozbłysnął też promyk słońca na cmentarzu św. Piotra i Pawła.
Po wieloletniej interwencji ludzi, którym nie jest obojętny los kaplic na wileńskich cmentarzach, w tym naszej rozmówczyni oraz czytelników i redakcji „Kuriera Wileńskiego” — kaplica grobowa rodziny książąt Ogińskich doczekała się renowacji.
Rok 2015 stał się zbawienny dla kaplicy tego rodu — znajdująca się w skrajnej ruinie odzyskała dawną świetność.
Odnowie kaplicy sprzyjał niewątpliwie fakt, że miniony rok ogłoszony został na Litwie Rokiem Michała Kleofasa Ogińskiego (1765-1833). Przypadała właśnie 250. rocznica urodzin wybitnego polskiego kompozytora, dyplomaty, działacza politycznego, uczestnika powstania 1794 roku.
Twórca poloneza „Pożegnanie Ojczyzny” wiele lat spędził w naszym mieście. Powiązany był ze środowiskiem inteligenckim i kulturalnym Wilna, organizował przedstawienia i koncerty, był prezydentem Towarzystwa Typograficznego i członkiem Towarzystwa Dobroczynności.
Jednak Wilno opuścił i w 1823 roku osiadł na stałe we Florencji. Tam też i zmarł w 1833 roku. Pochowany został w Panteonie wielkich osobowości w kościele Santa Croce obok Galileusza, Michała Anioła, Rossiniego, Machiavellego, księżnych Czartoryskich. I chociaż twórca słynnego poloneza spoczął daleko od Wilna, cieszy niezmiernie fakt, że kaplicy Ogińskich przywrócono należytą świetność.
***
Na łamach „Kuriera Wileńskiego” będziemy informować naszych czytelników o losach zabytkowej kaplicy szlacheckiego rodu Zawiszów.