16 grudnia br. nowomianowana minister oświaty i nauki Jurgita Petrauskienė podpisała rozporządzenie o przyznaniu statusu gimnazjum polskim szkołom: Szkole Średniej im. Władysława Syrokomli w Wilnie, Szkole Średniej im. Joachima Lelewela w Wilnie, Szkole Średniej w Zujunach, Szkole Średniej im. św. Kazimierza w Miednikach, Szkole Średniej w Połukniu.
Wola społeczności tych szkół, zwłaszcza jeżeli chodzi o szkoły wileńskie, które musiały pokonywać sztucznie piętrzone przeszkody na drodze do akredytacji poprzez liczne strajki, wiece, petycje, demonstracje — została spełniona.
Na Litwie działa obecnie 36 gimnazjów w języku polskim, co stanowi 10 proc. ogółu gimnazjów w kraju.
— Akredytacja polskich gimnazjów to historyczne wydarzenie, ponieważ zapewniliśmy młodzieży możliwość pobierania nauki w języku ojczystym bezpośrednio w miejscu zamieszkania. W ciągu ostatnich 10 lat zmieniały się kryteria akredytacji, przeprowadzana była reorganizacja szkół i optymalizacja sieci szkół — wszystko to wniosło olbrzymi zamęt i spowodowało niepotrzebne napięcie w szkołach, wywołało olbrzymią niepewność u uczniów i nauczycieli, a także rodziców. Możliwe, że miało to wpływ na decyzje rodziców, dotyczące wyboru szkoły, gdy nie wiadomo było, co czeka tę szkołę jutro lub pojutrze — w rozmowie z „Kurierem” mówił Józef Kwiatkowski, prezes Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna”.
Wileńska Szkoła Średnia im. Władysława Syrokomli — jedna z największych placówek nauczania w całym Wilnie, oferująca nauczanie w języku polskim od klasy 1 do 12 dla ponad 800 uczniów, była zmuszona głośno dochodzić swego prawa do akredytacji m. in. poprzez liczne wiece i strajki. Ta wileńska szkoła, z wieloletnim doświadczeniem i tradycją, oferowała niezmiennie jakościowe nauczanie, co pozytywnie rzutowało na dobre wyniki uczniów zarówno na egzaminach maturalnych, jak też w przeróżnych konkursach i olimpiadach różnego szczebla: miejskich, krajowych i międzynarodowych.
— Proces akredytacji miał na celu uszczuplenie liczby szkół polskich. Myślę, że chodziło tu też o zamęt w samym Ministerstwie Oświaty i Nauki. W 2014 r. zezwolono na tworzenie tzw. długiego gimnazjum pod warunkiem, że obierze ono tzw. specjalistyczny program kształcenia. „Syrokomlówka” obrała wtedy kierunek nauczania z elementami chrześcijańskich wartości. Resort oświaty zażądał w przypadku tej szkoły powołania, poza samorządem, drugiego udziałowca. Było to błędne założenie, ponieważ szkoła nie potrzebowała drugiego udziałowca. Myślę, że prawdziwą przyczyną przeciągania procesu akredytacji była chęć zminimalizowania liczby gimnazjów w Wilnie i tym samym utrudnienie dostępu do kształcenia średniego w ojczystym języku — mówił Józef Kwiatkowski.
„Syrokomlówka” w trakcie procesu akredytacji została zmuszona zrezygnować z profilu nauczania o wartościach chrześcijańskich i obrać inną koncepcję nauczania.
— Wcześniej obrana przez szkołę koncepcja o wartościach chrześcijańskich została odrzucona z przyczyn niezależnych od nas. Bardzo chcieliśmy, żeby na Litwie była szkoła polska z elementami koncepcji katolickiej, czyli o wartościach chrześcijańskich. Przecież litewskie szkoły realizują taką koncepcję. Staraliśmy się na wszelkie sposoby, niestety, musieliśmy odrzucić ten kierunek — mówiła „Kurierowi” Regina Lewicka, wicedyrektor Szkoły Średniej im. Władysława Syrokomli.
— Oczywiście, cieszymy z tego powodu, że nareszcie uzyskaliśmy status gimnazjum — nie ukrywała radości Regina Lewicka. — Tak długa była droga do tego celu! W ciągu 5 lat praktycznie zaliczyliśmy dwie akredytacje. Pierwsza komisja sprawdziła osiągnięcia szkoły za 3 lata, po dwóch latach osiągnięcia zostały sprawdzone ponownie. Za drugim razem wypadliśmy nawet lepiej niż za pierwszym, nabraliśmy maksymalną liczbę punktów za osiągnięcia uczniów, ich udział w różnorodnych olimpiadach i konkursach oraz wyniki na maturze.
Obecnie „Syrokomlówka” uzyskała status gimnazjum z elementami Koncepcji Kształcenia Kultury Humanistycznej poprzez Sztukę.
Ministerstwo Nauki i Oświaty zasugerowało, że ta koncepcja jest bardzo bliska Koncepcji Katolickiej. Poza tym podczas pierwszej akredytacji w Szkole im. Władysława Syrokomli zostały zauważone osiągnięcia uczniów w sferze zajęć pozalekcyjnych, zwłaszcza ze względu na od 45 lat działający przy szkole Polski Ludowy Zespół Pieśni i Tańca „Wilenka”, który łączy wszystkie pokolenia od grup przedszkolnych aż po maturzystów i nawet studentów oraz krzewi tradycje i wartości chrześcijańskie, ogólnoludzkie.
Szkoła musiała spełnić wszystkie kryteria, które są wymagane podczas procesu akredytacji tak jak każda inna. Oprócz osiągnięć uczniów uwzględniano pomoc uczniom w nauce, wyposażenie pracowni, przygotowanie kadry pedagogicznej i in. Wszystkie kryteria zostały ocenione pozytywnie. Dzisiaj w szkole uczy się 821 uczniów plus 26 przedszkolaków z zerówki, łącznie — 847 osób.
— Chcę zaznaczyć, że w naszej szkole realizującej elementy Koncepcji Kształcenia Kultury Humanistycznej poprzez Sztukę uczymy wszystkich przedmiotów z zakresu szkoły ogólnokształcącej: biologii, fizyki, chemii, matematyki, informatyki itd. Dodatkowo dochodzi wzmocnione nauczanie muzyki, tańca, plastyki, teatru, czyli kształcenie osobowości poprzez sztukę — podkreśliła Regina Lewicka.
— To, że rodzice ponad 60 lat oddają dzieci do naszej szkoły, jest potwierdzeniem tego, że szkoła spełnia ich oczekiwania i że takie właśnie długie gimnazjum jest potrzebne — mówiła Regina Lewicka.
W przypadku Szkoły Średniej im. Lelewela sławetny i nieukrywany szantaż wicemera Benkunskasa — budynek szkoły w zamian za akredytację — wymusił na społeczności gimnazjum przeniesienie się do innego gmachu przy ul. Minties. Opuszczony budynek „Lelewela” przy Antokolskiej 33 zajęli uczniowie z litewskiego Progimnazjum Antokolskiego. Choć w budynku przy ul. Minties cieszy oko świeży remont (robiony w ogromnym pośpiechu, a więc pod znakiem pytania zostaje jokość wykonanej pracy) uczniowie nie mają tu nawet auli. Szkoła ma obecnie mniejszą powierzchnię, nie ma też możliwości dalszego rozwoju: sal lekcyjnych wystarcza tylko dla obecnej liczby uczniów (jest tu ich obecnie 503).
— W przypadku Szkoły Lelewela beczkę miodu zepsuje przysłowiowa łyżka dziegciu. Na szkole wymuszono przeniesienie się do innego budynku i opuszczenie starego gmachu na Antokolu. Nie pomogły ani protesty naszej społeczności, ani rozmowy z najwyższymi władzami Polski. Nastawienie rządzącej ekipy liberalno-konserwatywnej samorządu m. Wilna z merem Šimašiusem na czele spowodowało to, że sytuacja szkoły zmieniła się kardynalnie i to w ciągu miesiąca na niekorzyść polskich uczniów. Warunki uczniów litewskich zostały polepszone kosztem uczniów mniejszości narodowej, jaką stanowią w Wilnie Polacy. Uczniowie z ogromnej części Wilna — od okolic Niemenczyna aż do dworca — zostali bez szkoły z polskim językiem nauczania — mówił Józef Kwiatkowski.
Jak mówił, szkoły udało się zachować wyłącznie dzięki 10-letniej pracy całej polskiej społeczności. Akredytacja szkół stała się nie tylko sprawą pedagogiczną czy dydaktyczną, ale i polityczną. W obronie szkół stanęła Akcja Wyborcza Polaków na Litwie, Forum Rodziców Szkół Polskich i in.
— Pisaliśmy list o zachowanie szkół jeszcze do premiera Kubiliusa, występowaliśmy do rządu z wnioskiem o sformułowanie pojęcia tzw. obrzeży miasta, na których miały być zachowane np. takie gimnazja, jak w Grzegorzewie czy w Nowej Wilejce. Zwracaliśmy się do rządu Kirkilasa w sprawie kompletowania klas na terenie Litwy Południowo-Wschodniej, gdzie uczniowie uczą się w szkołach z 3 różnymi językami nauczania: polskim, rosyjskim i litewskim. W ministerstwie przyjęto wtedy nowy system kryteriów akredytacji, który zezwalał zachować gimnazjum z jedną klasą, a nie dwoma czy trzema, w szkole mniejszości narodowych — mówił Józef Kwiatkowski.
— Pikiety, wiece pod ambasadą Niemiec czy USA, przy Pałacu Prezydenckim i Ministerstwie Oświaty i Nauki, największy 10-tysięczny przemarsz od Sejmu aleją Giedymina do budynku rządu, nagłaśnianie problemu w Europie i w świecie dało swoje rezultaty. Dążenia polskiej społeczności na Litwie poparły najwyższe władze Polski. Wszystko to spowodowało, że władze litewskie zrozumiały, że mniejszości narodowe mają prawo do pobierania nauki w języku ojczystym — twierdził prezes „Macierzy Szkolnej”.
Mniejsze szkoły również zdołały sprostać kryteriom ustalonym przez resort oświaty.
Status gimnazjum obroniła m. in. Szkoła Średnia im. św. Kazimierza w Miednikach w rejonie wileńskim. Dzisiaj uczy się tu 108 uczniów.
— Dążyliśmy do tego celu, osiągnęliśmy go, bardzo się z tego powodu cieszymy. Szkoła będzie mogła kształcić uczniów od klasy 1 do 12 na miejscu. Spełniliśmy wszelkie wymagane kryteria, mieliśmy bardzo dobre wskaźniki. Uważam, że szkoła to nie tylko placówka, w której się prowadzi nauczanie, to również centrum kultury — tak było od zawsze, dlatego zachowanie statusu gimnazjum jest tak bardzo ważne — mówiła „Kurierowi” Mieczysława Pietkiewicz, dyrektor polskiej szkoły w Miednikach.
Zarzuca się, że niektórym mniejszym szkołom „bez perspektyw” nie było potrzeby zachowywania statusu gimnazjum.
— Zmniejszenie liczby szkół powoduje zmniejszenie liczby dzieci otrzymujących wykształcenie w języku ojczystym. Każda szkoła, jeżeli zapewni możliwość nauczania w języku ojczystym w bezpośredniej odległości od domu, bez potrzeby długiego dojazdu do niej — ma rację bytu — uważa Józef Kwiatkowski.