
„Dzisiaj brak jakichkolwiek podstaw do podjęcia tematu przedterminowych wyborów” – mówi premier Saulius Skvernelis. W ten sposób szef rządu skomentował wyniki ostatnich badań opinii publicznej, z których wynika, że koalicja Związku Chłopów i Zielonych z socjaldemokratami nie cieszy się popularnością u społeczeństwa. Ale jakiejkolwiek innej alternatywy respondenci nie dostrzegają.
„Wszystkie scenariusze są możliwe, ale jakie będą skutki i co później? Sądzę, że dzisiaj nie ma podstaw do mówienia o wyborach przedterminowych, chyba że w pewnym momencie nie byłoby możliwe polityczne ukształtowanie większości rządzącej i rządu, wówczas taki wariant jest możliwy. Wszystkie inne warianty są tylko rozważaniami” – w wywiadzie dla Litewskiego Radia powiedział Saulius Skvernelis.
– Popularność koalicji Związku Chłopów i Zielonych oraz socjaldemokratów mocno podupadła. Te wszystkie obietnice, które były dawane przed wyborami, aby rozwiązać problem nierówności wśród społeczeństwa, przeprowadzać potrzebne reformy, na razie udaje się realizować bardzo powoli. Na razie wyników brakuje. Oczywiście, żeby to zrobić, potrzebny jest czas, ale minął już prawie rok. Wyborcy zawiedli się. Ale nie myślę, że odbędą się przedterminowe wybory – powiedział „Kurierowi Wileńskiemu” Linas Kojala, politolog, analityk Centrum Studiów Europy Wschodniej.
Premier nawołuje socjaldemokratów, aby podjęli decyzję przed rozpoczęciem jesiennej sesji i mówi, że jest gotowy do szukania alternatywy. Z kolei lider Związku Chłopów i Zielonych, Ramūnas Karbauskis, twierdzi, że koalicja nie ulegnie zmianie.
– Przedterminowe wybory byłyby bardzo niekorzystne dla rządzących. Oni straciliby dużo pozycji, które obecnie posiadają w parlamencie. Szans na to prawie nie ma. Jeżeli nawet rozpadnie się obecna frakcja rządząca, to nie myślę, że odbędą się przedterminowe wybory, chociaż to będzie jeden z wariantów. Na Litwie jest przyjęła się tradycja, że raczej nie odbywają się przedwczesne wybory. Jeżeli frakcja rozpadnie się, to sądzę, że „chłopi” znajdą wyjście, aby uniknąć wyborów przedterminowych – zaznaczył Linas Kojala.
Nowy przewodniczący Partii Socjaldemokratycznej, Gintautas Paluckas i większość oddziałów partii, które zajęły stanowisko w tej kwestii, opowiadają się za wyjściem z koalicji rządzącej, natomiast sejmowa frakcja tej partii, jak też ministrowie, opowiadają się za zachowaniem obecnej koalicji. Frakcja „chłopów” liczy w sejmie 56 posłów, a socjaldemokratów – 19.
– Co do przedterminowych wyborów do sejmu. Ten temat po prostu jest nieaktualny. Nikt do tego nie dąży i nikomu to nie jest potrzebne. Zdanie wyborców trzeba szanować. Oni wypowiedzieli swoje zdanie, komuś podoba się obecna władza, a komuś nie. Ale kadencja sejmu trwa cztery lata. Co dotyczy przyszłości koalicji, to obecnie trwa na ten temat dyskusja wśród socjaldemokratów. Na razie widać wielkie różnice światopoglądowe wśród kolegów koalicji na politykę i być może zostanie przyjęta decyzja, żeby zerwać umowę koalicyjną. Ostateczną odpowiedź podamy do 20 września – powiedział naszemu dziennikowi Gintautas Paluckas.
Według przeprowadzonego sondażu w lipcu wynika, że 25 proc. pytanych uważa, że obecna koalicja powinna kontynuować pracę, 19 proc. respondentów chciałoby przedterminowych wyborów, 14 proc uważa, że najlepszym rozwiązaniem byłby mniejszościowy rząd „chłopów”. 13 procent uważa, że „chłopi” powinni zawrzeć koalicję z konserwatystami. Badanie zostało przeprowadzone przez spółkę Rait.
– Oczywiście, że są potrzebne przedwczesne wybory. Ta władza, którą dzisiaj mamy, nic nie robi dla zwykłych ludzi! Gdzie ich obiecane lepsze życie? Gdzie powracający emigranci? W sejmie siedzą ludzie po prostu niekompetentni – oburza się Henryk Jackiewicz z Wilna.