Więcej

    Pułapka postpolityki

    Postpolityka, podobnie jak posthistoria, postmodernizm i inne zjawiska z „post” w nazwie, dotyczą przeważnie gadania. Od historycznych gadań zaś różnią się tym, że są zazwyczaj próżne. Przykłady postpolityki można mnożyć – np. facebookowych mężów stanu, którzy wrzucają swoje zdjęcia, zamiast reagować na zdjęcia dziur w drogach i niedziałającej kanalizacji, publikowane przez mieszkańców.
    Doskonałym przykładem jest „walka z terroryzmem”, jaką toczą postpolitycy po każdym zamachu – polegająca na rysowaniu kredą chodników, zmienianiu zdjęć profilowych czy używaniu coraz to nowych wariacji hasła „refugees welcome”. Tak samo walczą z biedą, wykluczeniem, korupcją. Często kończy się to właśnie na gadaniu i wmawianiu ludziom za pośrednictwem zaprzyjaźnionych mediów, że żyją przecież coraz lepiej.
    Zdawałoby się – taka samochwalcza głupota nikogo nie krzywdzi? Nic bardziej mylnego! Raz, że kosztuje podatników, czyli nas, utrzymywanie takich darmozjadów. Co gorsze, toruje drogę dla wszelkiej maści populistów, którzy pod przykrywką obietnic „prawdziwego działania” mogą dążyć do objęcia władzy. Najgorzej jednak, że kompromituje wolność i demokrację – a zawiedzeni nimi ludzie szukają innych dróg, które nieodzownie kończą się utratą wolności. Może już dość tej postpolityki?