Więcej

    Żółte kamizelki — ciąg dalszy!

    Pamiętasz, drogi Czytelniku, jak pisząc o kraju nad Sekwaną gdzie się urodziłem, wyjaśniałem dlaczego „żółte kamizelki” regularnie wychodzą na ulice? Zapowiadałem też, że do tego powrócę. I rzeczywiście od tego czasu sporo się wydarzyło.

    Francuskie media głównego nurtu (BFMTV, LCI…) już się cieszyły, że jest coraz mniej manifestujących; że ruch „żółtych kamizelek” się kończy  zapominając, że pozorny spokój jest spowodowany świętami i zamachem w Strasburgu.

    W minioną sobotę przeżyliśmy tzw. Akt IX w dziejach tego ruchu: już 9. sobotę z rzędu mieliśmy okazję zobaczyć protestujących na ulicach francuskich miast. Tym razem na ulicach Paryża pojawiło się 8000 „żółtych kamizelek”, a w całej Francji 84 000 (zaniżone dane policji). Trzeba zaznaczyć, że policjantów w Paryżu było 8000, a w całej Francji 80 000 (jeden policjant na jednego manifestanta). Policja miała specjalne zalecenia by działać brutalnie.

    Prezydent Macron swoje orędzie noworoczne okrasił płytkimi banałami i drętwą mową,  życząc współobywatelom „prawdy, godności, i nadziei” (paradoks!), lecz nie stronił od kolejnych prób dzielenia Francuzów, nazywając żółte kamizelki „(…) tłumem zawistnym, atakującym wybranych urzędników, policję, dziennikarzy, Żydów, obcokrajowców, homoseksualistów” etc. Pragnę zaznaczyć, że od samego początku powstania ruchu „żółtych kamizelek”, jeszcze zanim zaczęły się manifestacje, śledzę niemal każdy post na Facebooku, połowę sprawozdań na żywo i ani razu nie zauważyłem jakiegokolwiek atakowania Żydów czy gejów. Policjantów owszem atakują, ale trudno żeby było inaczej skoro funkcjonariusze, zamiast chronić manifestujących, atakują brutalnie kobiety, emerytów, czy niepełnosprawnych. Bardzo wielu ludzi zostało okaleczonych przez feralne „flash-ball’e”. To są gumowe okrągłe naboje wielkości piłek tenisowych wystrzeliwane ze specjalnych gładkolufowych strzelb z wizjerem pozwalającym celować do 25 metrów.  Dlatego wymówki że „niechcący” kogoś okaleczyli brzmią groteskowo. Na dodatek, ostatnio Macron oskarżył Francuzów, że „niedostatecznie się starają”, co mocno wzburzyło ludzi.

    Czasami policja atakuje manifestujących nawet gdy spokojnie spacerują, a telewizja puszcza wyłącznie okrojoną część filmiku dokumentującego zdarzenia, aby wyglądało tak, że zaczęli protestujący! Niczym putinowska Rosja, ludzie Macrona zaczęli masowo posługiwać się trollami Internetowymi. Wystarczy rzucić okiem na profile tych „ludzi” zalewających sieci społecznościowe aby zauważyć, że większość ich profili są fałszywe. To jest wręcz przerażające, bo skoro ludzie przestali wierzyć mediom głównego nurtu, stają się podatni na inne źródła , z kremlowskimi RT i Sputnikiem na czele.

    Były bokser Christophe Dettinger, pochodzący ze środowiska cygańskiego, wylądował w więzieniu po tym jak bronił leżącej kobiety atakowanej przez uzbrojonego po zęby policjanta, atakując go pięściami (funkcjonariuszowi nic się nie stało – miał kevlarowy pancerz, tarczę i kask). Zwykli ludzie otworzyli dla Dettingera skarbonkę online, aby móc zapłacić za adwokata i pomóc rodzinie. Gdy skarbonka doszła  do 160.000 EUR, rząd ją zablokował pod pretekstem nielegalności. Natychmiast pewien polityk otworzył „legalną” skarbonkę… dla rannych funkcjonariuszy policji (choć policja francuska przyznała, że jej nie potrzebuje). Dziwnym trafem, w ciągu jednej nocy, kiedy cała Francja spała, owa skarbonka doszła do astronomicznych kwot (aż 30 wkładów na minutę w sytuacji, kiedy cały kraj śpi!), a cała suma przekroczyła milion euro.  Najprawdopodobniej doszło do tu klasycznego ustawienia tej zadziwiającej skarbonki przez boty…

    Natomiast większość francuskich mediów nabiera wody w usta lub otwarcie popiera władzę. Tymczasem, cała ta sytuacja kompromituje coraz bardziej Francję na arenie międzynarodowej i osłabia „starą Unię”.

    Jeżeli UE chce przetrwać,  powinna niezwłocznie zareagować na tak rażące ograniczanie wolności słowa w jednym z krajów założycielskich. Natomiast, wracając do samego Macrona, jak dotąd, żaden z francuskich prezydentów nie był tak serdecznie znienawidzony przez swój naród. Nie wróży to najlepiej…

    Jerry Meijer