Więcej

    Wybory w cieniu wojny informacyjnej

    21 stycznia, ministrowie spraw zagranicznych krajów Unii Europejskiej debatowali nad wspólnym planem walki z dezinformacją. Potrzeba przyjęcia tego bezprecedensowego dla Unii dokumentu wiąże się z bezprecedensowym zagrożeniem dla majowych wyborów do Parlamentu Europejskiego. Kraje wspólnoty europejskiej obawiają się, że te wybory staną się celem dezinformacyjnych ataków ze strony, jak to dyplomatycznie ujęto, „państw trzecich”. Próba ingerowania takiego „trzeciego” państwa w wybory prezydenckie w USA w 2016 roku do dziś dnia wstrząsa tamtejszą sceną polityczną. Zresztą za oceanem nie owijają w bawełnę i nazywają rzeczy po imieniu – w wybory prezydenckie ingerowała Rosja.

    UE jest pod wieloma względami jeszcze mniej odporna na rosyjskie wpływy niż Stany Zjednoczone. Energetyczne uzależnienie od Rosji wielu krajów Europy, znacznie mocniejsze niżeli amerykańskie biznesowe powiązania i wreszcie spuścizna po pięćdziesięcioletniej dominacji Związku Sowieckiego we wschodniej Europie znacznie ułatwiają Rosjanom dotarcie do rozumów i dusz Europejczyków. Ogólnoeuropejski system szybkiego reagowania na dezinformację stanie się konkretnym krokiem zapobiegawczym, aby podczas nie tylko majowych wyborów do PE nie powtórzyła się amerykańska historia.