Terapia z udziałem zwierząt znana jest od dwóch tysięcy lat. Już Hipokrates uważał, że jazda konna jest formą gimnastyki pobudzającej funkcje organizmu i łagodzącej schorzenia. Warto się dowiedzieć, ile dla naszego zdrowia mogą uczynić pies, kot i koń.
Niektórzy uważają, że najlepszym przyjacielem człowieka może być zwierzę. Praktyka pokazuje, że kontakt ze zwierzęciem sprawdza się podczas różnych terapii mających doprowadzić do polepszenia lub powrotu do zdrowia, zarówno małych, jak i dorosłych pacjentów. Zooterapia obejmuje przede wszystkim leczenie ludzi z udziałem zwierząt, najczęściej psa, kota lub konia.
Wszystko idzie lepiej, gdy obok znajduje się pies
Kynoterapia (gr. kynos – pies) jest najczęściej wybieraną formą terapii z udziałem zwierząt. Pod okiem specjalisty wyszkolony pies angażuje chorego w proces własnej rehabilitacji.
– Nasze Centrum Kynoterapii w Kownie swoją działalność rozpoczęło w 2012 r. Chciałam pomagać ludziom, więc pomyślałam, że trzeba zaprosić wolontariuszy z psami i odwiedzać domy dziecka czy domy opieki. Początkowo to były psy bez żadnych szkoleń, ale oczywiście spokojne. Osobom starszym i dzieciom wizyty czworonożnych przyjaciół bardzo się podobały. W 2014 r. na Litwie zaczęto mówić o kynoterapii, o profesjonalnej pomocy psów w leczeniu. Postanowiłam zalegalizować swoją działalność i założyłam centrum pomocy. Dzisiaj pracują u nas psy po specjalnych szkoleniach. Nasze centrum ma podpisaną umowę z kliniką w Kownie i wileńską kliniką Santaros, w której odwiedzamy dzieci chore na raka – mówi Iveta Šikšniuvienė, założycielka kowieńskiego centrum.
Ten rodzaj terapii korzystnie wpływa na rozwój dzieci z opóźnieniem emocjonalnym, niedorozwojem ruchowym, a także na dzieci z zespołem Downa i porażeniem mózgowym. Takim dzieciom po kontakcie z czworonożnym przyjacielem polepsza się pamięć, szybciej rozwijają się emocjonalnie. Osoby z porażeniem mózgowym lepiej zapamiętują ruchy, gdy obok znajduje się pies.
– Pies, który ma zostać pomocnikiem dogoterapeuty, musi kilkakrotnie zdać egzamin podzielony na dwie części: ogólną i specjalistyczną. Psy zmniejszają napięcie mięśniowe, łagodzą bóle głowy, wspierają psychologicznie, a nawet ułatwiają myślenie. Wyszkolone psy potrafią przewidzieć napady padaczkowe. Potrafią zapewnić natychmiastową, podstawową pomoc przed atakiem, a także już po nim – wymienia zalety czworonogów Iveta Šikšniuvienė
Pani Alicja opowiedziała nam, jak kontakt z psem pomógł jej niepełnosprawnemu synowi. – Urodziłam dziecko z zespołem Downa. Synek zawsze wszystkiego się bał, był niespokojny, źle spał. Przeszliśmy wiele terapii. Lekarze wypisywali mu leki uspokajające, ale one źle na niego działały, po ich zażyciu był ospały, nieprzytomny. Pewnego razu, będąc w parku, zauważyłam, jak bez lęku podszedł do psa i zaczął go głaskać. O tej sytuacji opowiedziałam lekarce, a ona poradziła mi zwrócić się do centrum kynoterapii. Tak zrobiliśmy. Dwa razy w tygodniu chodzimy do tego centrum. Syn zaprzyjaźnił się z labradorem. Piesek jest bardzo wyrozumiały, posłuszny. Czasami synek zbyt mocno pociągnie go za uszy, lubi też wkładać paluszki do jego pyska. Pies nawet nie zawarczy, wszystko cierpliwie znosi. Po miesięcznej wizycie w ośrodku zauważyłam, jak zmienia się mój synek. Teraz jest spokojniejszy, odważniejszy, lepiej śpi i nawet się uśmiecha. Widzę, jak czeka na wizytę u swego czworonożnego przyjaciela – cieszy się pani Alicja.
Kot to najlepsze lekarstwo na ból i nerwy
Felinoterapia (łac. felis – kot) jest jedną z popularniejszych form animaloterapii. Kot nie jest wprawdzie usposobiony do zabawy tak jak pies i rzadko pozwala sobą kierować, lecz jego obecność jest równie zbawienna dla procesu zdrowienia. Sprowadzenie kota do miejsca, gdzie odbywają się zajęcia lub badania, to zabieg, który ma ułatwić kontakt między lekarzem a dzieckiem. W obecności kota chory maluch się otwiera, a wówczas łatwiej do niego dotrzeć.
– Dla każdego człowieka, a w szczególności osoby chorej, kontakt ze zwierzęciem jest ogromnie ważny. Dotyk odgrywa bardzo dużą rolę w procesie leczenia i terapii. Każde zwierzę to istota żywa, delikatna, ciepła. Można ją dotykać, głaskać, przytulać, brać na ręce czy na kolana, a nawet całować. Łagodne dotykanie, głaskanie i masaż stymulują wydzielanie endorfin, czyli naturalnych substancji przeciwbólowych. Pobudzają także funkcje odpornościowe naszego organizmu i obniżają poziom hormonów stresu – tłumaczy Janina Czerniawska, właścicielka pięciu kotów.
W towarzystwie mruczków ludzie z chorobami psychicznymi się rozluźniają, stają się spokojniejsi, łatwiej się z nimi porozumieć, czegokolwiek ich nauczyć. Koty pomagają w leczeniu depresji, schizofrenii, nerwicy, zaburzeń maniakalnych i uzależnienia od narkotyków. Nie prowadzi się żadnych specjalnych szkoleń dla kotów. Jeżeli kot polubi człowieka, wtedy ociera się o jego nogi, skacze mu na kolana. Mruczenie kotów przyspiesza regenerację tkanek, szybsze gojenie się ran. Koty pomagają w leczeniu nadciśnienia, zawału serca, reumatyzmu, owrzodzenia żołądka, zapalenia błony śluzowej żołądka, grypy. Jeżeli kot ociera się o nas, nie należy go przeganiać, w ten sposób on nie tylko chce, żebyśmy go pogłaskali. Koty mogą pomóc w uśmierzaniu bólu, gdyż wyczuwają bolesne miejsca na ciele i tam się układają. Koty pomagają także osobom samotnym.
– Koty trzymam od zawsze. Gdy byłam dzieckiem, babcia mi mówiła, że koty potrafią uśmierzać ból. I miała rację. Koty czują ból. Mam problemy z plecami, reumatyzmem. Gdy nadchodzą bóle, koty to czują, kładą się obok pleców i cichutko pomrukują, ból powoli odchodzi. Gdy się zdenerwuję, uspokoić się mogę tylko wtedy, gdy pogłaszczę koty. Radziłabym to wypróbować. Kot to najlepsze lekarstwo na ból i nerwy – zaznaczyła Janina.
Człowiek na koniu ma cały świat pod stopami
Hipoterapia (gr. hippis – koń) jest uzupełnieniem zasadniczej rehabilitacji. Przebywanie w towarzystwie koni daje wiele korzyści zdrowotnych. Podczas jazdy konnej wdrażane są odpowiednie ćwiczenia gimnastyczne, które stymulują obszar ciała objęty rehabilitacją. Ćwiczenia psychoruchowe z koniem poprawiają koordynację wzrokowo-ruchową, orientację przestrzenną oraz zwiększają motywację do ćwiczeń na świeżym powietrzu. Celem terapii z koniem jest przywrócenie pacjentom sprawności fizycznej i psychicznej. Chorego poddaje się różnorodnym ćwiczeniom psychoterapeutycznym w trakcie jazdy konnej albo po prostu w obecności głaskanego zwierzęcia.
– Z zawodu jestem psychiatrą dzieci i młodzieży. Moja historia z końmi rozpoczęła się, gdy miałam 12 lat. Wtedy uczęszczałam na kursy jazdy konnej. Byłam bardzo nieśmiała, zakompleksiona. Zauważyłam, że gdy zaczęłam uczęszczać na kursy jazdy konnej, kontakt z koniem pomógł mi przezwyciężyć moje kompleksy. Po kilku latach przeczytałam artykuł o terapii z udziałem koni. Zaczęłam się tym interesować. Wyjechałam do Stanów Zjednoczonych. Tam jako wolontariuszka pracowałam z ludźmi niepełnosprawnymi, którzy właśnie korzystali z hipoterapii. Widziałam, jak to bardzo pomaga. Postanowiłam pójść na medycynę. Kiedy skończyłam studia, wróciłam do kraju i zaczęłam profesjonalnie zajmować się hipoterapią. Gdybym nie wierzyła w tę terapię, na pewno bym dzisiaj się tym nie zajmowała – zapewnia Viktorija Palubeckienė, specjalistka hipoterapii w stajni „Civinskų žirgai”.
Terapia z udziałem konia różni się od terapii z psem i kotem przede wszystkim tym, że pacjent dosiada zwierzę. – Jeżeli człowiek jest niepełnosprawny, nie chodzi i ciągle siedzi w wózku, świat widzi zawsze z dołu. To bardzo negatywnie wpływa na jego zdrowie psychiczne. Dlatego też, gdy taka osoba siada na konia, po raz pierwszy świat widzi z góry, a wtedy czuje, że cały świat jest pod jego stopami. Zaczyna rozumieć, że od niego też dużo zależy, ponieważ potrafi rządzić tak dużym koniem i on go słucha – podkreśla Viktorija Palubeckienė.
Oprócz dawania psychologicznych korzyści terapeutycznych konie są bardzo pomocne w przywracaniu kondycji fizycznej człowieka.
– Gdy pacjent siedzi na koniu, ruchy miednicy i pleców u człowieka są identyczne jak ruchy zdrowych ludzi podczas maszerowania. Siedząc na koniu, człowiek musi utrzymywać równowagę, w ten sposób poprawia koordynację. Dlatego też, jeśli stan pacjenta na to pozwala, pierwsze sesje terapii odbywają się bez siodła, pacjent siedzi na koniu na oklep – wyjaśnia hipoterapeutka.
Ile to kosztuje? Koń to przecież zwierzę duże i drogie w utrzymaniu. – Tak naprawdę nie ma określonej ceny, jaką trzeba zapłacić za zajęcia na koniach z naszej stajni. Za każdym razem umawiamy się indywidualnie. Pacjenci, których na to stać, sami chętnie płacą więcej, a ci, którzy nie mają pieniędzy, płacą symbolicznie – zaznacza Viktorija Palubeckienė.
Historia animaloterapii
Terapia z udziałem zwierząt znana jest od dwóch tysięcy lat. Już Hipokrates uważał, że jazda konna jest formą gimnastyki pobudzającej funkcje organizmu i łagodzącej schorzenia. Historia animaloterapii sięga 1937 r., kiedy to Anna Freud zauważyła, że strach zwierzęcia poprzez proces identyfikacji może się przenieść na człowieka. Kilkanaście lat później Ernst Kris i Leopold Bellak stworzyli „Children Apperception Test”, opierając się na założeniu, że dziecko łatwiej identyfikuje się z małym zwierzęciem niż z dorosłym człowiekiem. Amerykański psychiatra dziecięcy Boris Levinson w 1958 r. nawiązał kontakt z chorym psychicznie mężczyzną za pośrednictwem swojego psa. Jako pierwszy zwrócił uwagę środowiska naukowego na korzyści płynące z kontaktu ze zwierzętami. Teorie Levinsona zaczęto wprowadzać w życie. Małżeństwo amerykańskich psychiatrów, Sam i Elizabeth Corson, opracowało metodę terapii nazwaną psychoterapią z udziałem zwierzęcia. Wprowadzili ja na oddziale psychiatrycznym Stanowego Uniwersytetu Ohio. Wyniki terapii były zaskakujące. Pacjenci, którym pozwalano na kontakt z psem, nabrali szacunku do własnej osoby, pewności siebie i niezależności. Corsonowie zaznaczali jednak, że taki rodzaj terapii może być stosowany jedynie jako terapia wspomagająca. (źródło: sosw.toya.pl)
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 11(56); 23-29/03/2019