Dwie ważne, czerwcowe rocznice: 40 lat od pierwszej wizyty w Polsce Jana Pawła II i 30 od pierwszych, wolnych wyborów. Między nimi wcale nieprosta droga do wolności, ale zmaganie się z systemem, który nie oszczędzał społeczeństwa. Bo system mordował do końca. Nie tylko w stanie wojennym, ale dopóki mógł. Wystarczy choćby przypomnieć nazwiska zamordowanych przez SB w 1989 r. księży: Stefana Niedzielaka, Sylwestra Zycha i Stanisława Suchowolca… Tym bardziej więc zaskakujące jest, że do czerwcowego pożegnania z komunizmem Polska doszła bezkrwawą, najbardziej demokratyczna drogą. Co więcej – Polacy nie szli do wolności wydeptaną ścieżką, ale byli w tej drodze pierwsi. Mur berliński padł dopiero kilka miesięcy później, na rozpad Związku Sowieckiego trzeba było czekać jeszcze dłużej.
Co dalej? Czasem ktoś mówi, że Polacy potrafią o wolność walczyć, ale nie potrafią z niej korzystać. Patrząc na dorobek krótkich, niepełnych dwudziestu lat niepodległości w początkach minionego wieku, trudno się z tym zgodzić. Patrząc na to, co udało się osiągnąć przez trzy ostatnie dekady, tym bardziej.