Litwa chce, aby Parlament Europejski przyjął rezolucję potępiającą działania Rosji wobec litewskich sędziów, którzy orzekali w tzw. sprawie 13 stycznia. Litewska delegacja przedstawiła sytuację zastraszania sędziów przez Rosję na Komisji Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych PE. Analityk Marius Laurinavičius sądzi, że to krok w dobrym kierunku.
We wtorek (12 listopada) odbyło się posiedzenie Komisji Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych Parlamentu Europejskiego, na którym litewska delegacja z ministrem sprawiedliwości, Evinaseml Jankevičiusem, opowiedziała unijnym partnerom o działaniach Rosji względem przedstawicieli litewskiego wymiaru sprawiedliwości.
W kwietniu 2019 r. Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej wszczął dochodzenie przeciwko sędziom Wileńskiego Sądu Okręgowego (Ainorowi Macevičienė, Aivie Survilienė, Virginiji Tamošiūnaitė i Artūrasowi Šumskisowi), którzy orzekali w tzw. sprawie 13 stycznia. Strona rosyjska twierdzi, że wyrok skazujący odpowiedzialnych za agresję sowiecką pod wieżą telewizyjną w styczniu 1991 roku, w trakcie której śmierć poniosło kilkunastu litewskich cywili, jest bezprawny. Zgodnie z rosyjskim ustawodawstwem, litewskim sędziom grozi kara pozbawienia wolności od 5 do 10 lat.
CZYTAJ WIĘCEJ: Sprawa 13 stycznia nadal budzi emocje
Zdaniem litewskiego ministra sprawiedliwości działania Rosji mają na celu zastraszanie przedstawicieli sądownictwa Litwy. „To jest bezprecedensowy atak przeciwko bezstronności i niezależności sądów” – mówił podczas posiedzenia Jankevičius. Szef resortu dodał, że jeśli nie zostanie przyjęta odpowiednia rezolucja, to ofiarami rosyjskiej machiny propagandowej mogą paść również sędziowie holenderscy, którzy rozpatrują sprawę zestrzelenia boeinga nad Ukrainą.
Analityk Wileńskiego Instytutu Analizy Politycznej, Marius Laurinavičius, twierdzi, że poczynania litewskich władz są krokiem w dobrym kierunku.
– Trudno powiedzieć, czy uda się przyjąć rezolucję. Czymś pozytywnym są same działania Litwy pokazujące agresywną politykę Rosji. Z pewnością Litwa będzie musiała włożyć spory wysiłek, aby przekonać swych unijnych partnerów – komentuje dla „Kuriera Wileńskiego” Laurinavičius. W przypadku, jeśli europosłowie zaaprobują propozycję Litwy, to rezolucja może zostać przyjęta najwcześniej po czterech miesiącach.
Nie patrząc na aneksję Krymu i agresję na wschodzie Ukrainy, zdaniem Mariusa Laurinavičiusa, na Zachodzie nadal nie ma wspólnego stanowiska względem Rosji.
– To jest sprawa kompleksowa. Część krajów rozumie sytuację. Część nie rozumie. Część rozumie, ale udaje, że wszystko jest w porządku. Jeszcze inne kraje po prostu nie chcą wgłębiać się w te kwestie. Tutaj działa wiele czynników. Są różne zagrywki w polityce zewnętrznej poszczególnych krajów. Dobrym przykładem jest utajnienie wyników śledztwa policyjnego w sprawie zabójstwa obywatela Gruzji w Berlinie – tłumaczy sytuację analityk.
11 marca 1990 r. Rada Najwyższa Litwy ogłosiła Akt Przywrócenia Państwa Litewskiego i ogłosiła wyjście z ZSRR. Decyzja nie została zaaprobowana przez władze w Moskwie. Na początku stycznia 1991 r. władze ZSRR postanowiły użyć wojska do stłumienia litewskich aspiracji niepodległościowych. W nocy, z 12 na 13 stycznia, wojska sowieckie przeprowadziły atak na wieżę telewizyjną oraz siedzibę Litewskiego Radia i Telewizji, w czasie którego zginęło 14 osób, a 150 zostało rannych. Ofiary walki o niepodległość zostały pochowane na cmentarzu Antokolskim. Ostatecznie sowieci wycofali się z zajętych obiektów w sierpniu 1991 roku, kiedy w Moskwie został stłumiony pucz Janajewa.
W styczniu br. Sąd Okręgowy w Wilnie skazał prawie 70 sowieckich wojskowych i urzędników za zbrodnie wojenne i przeciw ludzkości popełnione w styczniu 1991 r. Większość skazanych było sądzonych zaocznie. Przed sądem stanęli tylko Jurij Mel, który otrzymał siedem lat pozbawienia wolności oraz Genadij Iwanow, skazany na cztery lata więzienia.
CZYTAJ WIĘCEJ: Litwa skazuje na dożywocie winnych wydarzeń 13 stycznia 1991 roku
Wśród skazanych znalazł się były minister obrony ZSRR, Dmitrij Jazow, który otrzymał 10 lat pozbawienia wolności. Poza tym były dowódca wileńskiego garnizonu armii sowieckiej, Władimir Uschopczyk, został skazany na 14 lat pozbawienia wolności, a były oficer KGB Michaił Gołowatow – na 12.
Pozostali figuranci sprawy 13 stycznia otrzymali wyroki od 4 do 14 lat pozbawienia wolności. Sąd Okręgowy w Wilnie przyznał status pokrzywdzonych prawie 700 osobom. W trakcie procesu przesłuchano tysiąc świadków. Akta sprawy liczyły 709 tomów.
Władze Rosji od razu skrytykowały orzeczenie sądowe, które ich zdaniem „jest bezpodstawne i bezprawne”. Pomimo wszczęcia dochodzenia przez Komitet Śledczy wyrok został zaskarżony w OBWE przez rosyjską Fundację „Pamięć historyczna”, która jest jednym z narzędzi rosyjskiej propagandy. „Naszym zdaniem, wydając wyrok, sąd zastosował normy prawa karnego z 2003 r., które nie egzystowały w roku 1991” – czytamy w oświadczeniu.
Od roku w areszcie przebywa prorosyjski działacz na Litwie, Algis Paleckis. Prokuratura zarzuca politykowi, że wraz z grupą „bliżej nieokreślonych osób” zbierał informacje o litewskich sędziach i funkcjonariuszach, którzy uczestniczyli w tzw. sprawie 13 stycznia.
Fot. Marian Paluszkiewicz