Więcej

    Paradoksy nazw litewskiej polityki

    Litewska polityka jest nieoczywista. Potrafi być wręcz złudna. Z pozoru nudna, w porównaniu do tej polskiej — wręcz grzeczna i niemal milcząca, zdawać by się mogło, iż nic się w niej nie dzieje i wieje nudą. Pozory potrafią mylić.

    Postronny obserwator może pytać, jak to możliwe, że protesty rolników, wyjeżdżających traktorami na drogi, nastąpiły w momencie rządów partii z nazwy właśnie agrarnej. Czyż nie powinno być im właśnie za tych rządów najlepiej? A jak się przypomni, że najbardziej antypolską, jadowicie szowinistyczną reformę oświaty forsował metodami zgoła nie demokratycznymi minister z partii liberalnej — czyż to też nie dziwne? A takich pułapek jest więcej! Najbardziej liberalna obyczajowo jest partia z nazwy chrześcijańska, najbardziej wolnorynkowa — socjaldemokratyczna, jeszcze inna zaś partia łączy postkomunistyczną strukturę terenową z marksistowską filozofią walki klas i hasłami obrony cywilizacji łacińskiej.
    Niby to wszystko dziwne, ale przecież takie było od początku — od liberałów, inicjujących odrodzenie narodowe, po narodowców, opierających swój reżim na współpracy z sowiecką Rosją. Dużo takich ciekawostek — w sam raz do poznawania podczas długich, zimowych wieczorów…