Więcej

    Dla chcącego – same trudności

    Pożar magazynu opon w Olicie został ugaszony, ale echa po nim, jak i pytania im towarzyszące, wciąż się tlą. A pytania te nie tlić się powinny, tylko wybuchnąć nowym pożarem, zanim nie stanie się jakieś nowe nieszczęście. A pytać jest o co.

    Jak to jest, że Departament Ochrony Środowiska (Aplinkos apsaugos departamentas, AAD) kontrolował niejednokrotnie firmę, na której terenie miał miejsce pożar, wykrywał nieprawidłowości i naruszenia, a firma nadal, jak gdyby nigdy nic, pobierała od przedsiębiorców opłaty za utylizację opon. Skoro je rzekomo utylizowała, jakim cudem znalazła się ich w tym magazynie tak ogromna ilość? Jak to możliwe, że nikt nie zauważył, że opony są składowane w zamkniętym pomieszczeniu?

    Żeby było jeszcze śmieszniej, choć wcale nie jest mi do śmiechu, to aparatczycy z AAD, zobowiązani przez prokuraturę do wykreślenia tej firmy z listy firm zajmujących się przetwórstwem odpadów, nie znaleźli ku temu podstaw formalnych i nie wykreślili firmy. Ich wyjaśnienie: firma dopuściła się naruszeń bezpieczeństwa przeciwpożarowego (brak czujników, alarmów itd. wymaganych prawem), a nie zasad przetwarzania odpadów. Więc nie ma podstawy, by cofnąć licencję na przetwarzanie odpadów. „Operacja się udała, tylko pacjent umarł”.
    I dlatego trzeba niezwłocznie zlikwidować AAD wraz z resztą Ministerstwa Ochrony Środowiska.