Za niecały miesiąc, 11 marca, Litwa będzie obchodziła 30. rocznicę odzyskania niepodległości. W ciągu tego okresu Litwa przeistoczyła się z republiki sowieckiej z centralnym zarządzaniem w państwo nowoczesne z gospodarką rynkową, które jest członkiem NATO oraz Unii Europejskiej. Eksperci twierdzą, że wskaźniki gospodarcze są dobre, ale spory odsetek osób nadal uważa, że jakość życia i demokracji jest niewystarczająca.
W ciągu dwóch dziesięcioleci Litwie udało się o połowę zmniejszyć różnicę PKB w przeliczaniu na jednego mieszkańca z krajami zachodnimi. O ile w roku 1995 litewskie PKB w przeliczeniu na jednego mieszkańca wynosiło 33 proc. zachodniego, to obecnie wynosi ponad 80 proc. „Litwa wykonała dużą pracę skracając dystans między litewskim a zachodnim poziomem życia. Jeśli jednak chcemy dopędzić lub wyprzedzić Zachód, to nie możemy zatrzymać się w połowie drogi. Takie ryzyko istnieje, jeśli nie wykonamy niezbędnych prac” – oświadczył Raimondas Kuodis, zastępca prezesa Banku Litwy.
Regulacje biznesowe
Zdaniem litewskich ekonomistów, jeśli gospodarka w UE będzie się rozwijała w podobnym tempie, jak przez ostatnie 20 lat, to wówczas Litwa osiągnie poziom krajów zachodnich w roku 2042. Jednak te prognozy ekonomiczne nie oznaczają, że w rzeczywistości tak się stanie. Wielkim wyzwaniem dla Litwy, podobnie jak dla krajów Europy Środkowej, jest niż demograficzny. Z obliczeń ONZ wynika, że w ciągu najbliższych 20 lat Litwa może stracić ponad 20 proc. mieszkańców.
W zeszłorocznym rankingu Banku Światowego „Doing Business 2020” Litwa znalazła się na 11. miejscu. Warto podkreślić, że w tym zestawieniu oceniającym przyjazne biznesowi regulacje, każdego roku Litwa pnie się do góry. Przykładowo Łotwa znalazła się na 19., a Estonia na 18. miejscu. Litwa wyprzedziła również Niemcy oraz Finlandię. Polska znalazła się na miejscu 40.
Większe wynagrodzenia i podróżowanie
Główny ekonomista banku Swedbank Nerijus Mačiulis jest przekonany, że osiągnięcia Litwy niepodległej są czymś oczywistym.
– Bardzo dużo udało się zrobić. Zwiększono wynagrodzenia oraz emerytury. Ludzie mogą swobodnie podróżować, uczyć się i zarabiać poza granicami kraju – wylicza w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” ekonomista.
Tymczasem z badań Urzędu Statystycznego Unii Europejskiej wynika, że w ciągu ostatnich pięciu lat właśnie wśród mieszkańców Litwy najbardziej spadło zadowolenie z życia. W skali dziesięciostopniowej Litwini swój poziom życia ocenili na 6,4 pkt. Średnia unijna wynosi 7,3 pkt. Gorzej było tylko w Chorwacji (6,3 pkt) oraz Bułgarii (5,4 pkt). Najbardziej mieszkańcy Litwy są niezadowoleni z syt
uacji finansowej – 5,2 pkt (średnia unijna 6,5) oraz oceny ich pracy – 7 (7,2 pkt).
Mačiulis jednak sądzi, że statystyka nie odzwierciedla rzeczywistej sytuacji.
– W każdym kraju, nawet w tych bogatszych niż Litwa państwach, pozostaje pewien odsetek osób niezadowolonych. Uzyskawszy pewien poziom zamożności, ludzie zaczynają subiektywnie oceniać własną sytuację. Oceniając swoje wynagrodzenia porównują się z sąsiadem lub znajomymi. Jednak gdy spojrzymy na sprawę obiektywnie, to musimy dostrzec, że wskaźniki są naprawdę zaskakujące i nie da się ich obalić. Przed 15 laty co trzeci mieszkaniec żył poniżej granicy ubóstwa, teraz co dziesiąty. Jest to duża różnica – zauważa bankowiec.
Litwini i demokracja
Dobre wskaźniki gospodarcze nie zmieniają jednak tego, że spora część mieszkańców jest niezadowolona z poziomu demokracji w naszym kraju. Z badań opinii publicznej przeprowadzonych w maju 2019 r. przez spółkę Baltijos tyrimai na zlecenie agencji informacyjnej ELTA wynika, że tylko 49 proc. mieszkańców jest zadowolonych z poziomu demokracji. Najbardziej niezadowolone są osoby powyżej 50 roku życia, mieszkające na wsi z wykształceniem zawodowym lub średnim. Wśród elektoratu partyjnego najbardziej zadowoleni z demokracji są zwolennicy konserwatystów, liberałów oraz „chłopów”, a najbardziej sfrustrowani pod tym względem są wyborcy AWPL-ZChR oraz Partii Pracy.
Znany litewski historyk Alfredas Bumblauskas ma również dwuznaczne odczucia dotyczące stanu litewskiej demokracji. Naukowiec jest przekonany, że w społeczeństwie nie ma konsensusu.
– To jest filozoficzne pytanie. Mam bardzo sprzeczne i dwojakie odczucia. Sądzę, że nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Z jednej strony mamy bardzo dobre wskaźniki gospodarcze. W różnych rankingach jesteśmy gdzieś w piątej lub szóstej dziesiątce. To nie jest źle, ale w wielu dziedzinach Estończycy nas wyprzedzili i to jest zmusza do zastanowienia się. Rozmowom o demokracji w naszym kraju towarzyszy pewien nieprzyjemny zapach, który świadczy, że nie wszystko „jest dobrze w naszym królestwie”. Mało tego, że nie udało się nam zbudować nowej elektrowni atomowej czy stadionu narodowego, to zlikwidowaliśmy przed pięcioma laty zielone strzałki przed światłami, a teraz w ciągu pięciu dni do nich powracamy. To nie najlepiej o nas świadczy – podkreśla w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Bumblauskas.
Droga do niepodległości
W 1985 r. faktycznym władcą ZSRS został Michaił Gorbaczow, który zapoczątkował reformy polityczne nazywane „pierestrojką”. To właśnie dzięki Gorbaczowskim reformom we wszystkich republikach związkowych pojawiły się ruchy narodowowyzwoleńcze. Litwa na tym polu była bardzo aktywna.
11 marca Rada Najwyższa Litwy ogłosiła niepodległość naszego kraju. Początkowo władze rosyjskie na nią się nie zgadzały. Na początku stycznia 1991 r. sowieccy komandosi kilkakrotnie zaatakowali instytucje niepodległej Litwy, w których zginęło kilkanaście osób, a ponad 700 osób zostało rannych. Największe starcie miało miejsce 13 stycznia pod wieżą telewizyjną. Władze ówczesnej Litwy odparły jednak ataki wojsk sowieckich.
17 września 1991 r. nasz kraj został członkiem ONZ. W roku 2004 Litwa została członkiem NATO i Unii Europejskiej. W 2015 r. wprowadziła euro.