Więcej

    Solidarność europejska jest dziś niewystarczająca

    Czytaj również...

    Agresja Rosji względem krajów bałtyckich, w tym Litwy, jest możliwa – twierdzi Jan Malicki, dyrektor Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego.


    Studium Europy Wschodniej powstało przed 30 laty, czyli jest rówieśnikiem odrodzonej Litwy. Pańska instytucja zajmuje się monitoringiem przestrzeni postsowieckiej. Jak Litwa wygląda na tle innych byłych republik sowieckich?

    Nie do końca da się je wszystkie porównać. Na samym początku tego procesu wydawało się, że wszystkie republiki są w identycznej sytuacji, jednak potem bardzo szybko wyszły różnice. Przede wszystkim, na szczęście dla obywateli Litwy, wyszły ogromne różnice między krajami bałtyckimi a resztą tzw. prostranstwa. W krajach bałtyckich szybko przystąpiono do przywracania niepodległości, samodzielności i odrębności. Chociaż niepodległość przedwojenna trwała tylko 20 lat, okazało się, że pamięć o odrębności jest niezwykle silna. Następnie okazało się, że te trzy małe kraje łatwiej sobie radzą z wyrywaniem się z pamięci sowieckiej niż inne państwa. Być może ma tu znaczenie kwestia wielkości. Transformacja przebiegła znacznie lepiej i głębiej. Nie mówimy o tym, że Litwie w całości udało się pozbyć naleciałości sowieckich, po prostu mówimy o skali procesu.

    Jakie to są naleciałości?

    One wszędzie są takie same, u pewnej grupy ludzi. To jest nostalgia do tamtego systemu, rzekomego dobrobytu. Na tej zasadzie, że wszystko było dla człowieka i człowiek miał wszystko. Chociaż doskonale wiemy, że raczej była bieda, równo obdzielona na wszystkich.

    Skąd bierze się ta nostalgia? Przecież każda rodzina na terenie ZSRS doznała, w tej lub innej formie, represji…

    Nie znajdzie pan żadnego mądrego, który by to dobrze wytłumaczył. Nikt tego do końca nie wie. Jednym z elementów może być fałszywe rozumienie sprawiedliwości. Na zasadzie – lepiej jak wszyscy są biedni, niż kiedy są obok także bogaci. Oczywiście, jest rzeczą karygodną, jeśli ktoś stał się bogaty w sposób niesprawiedliwy. Natomiast jest grzechem wypominać bogactwo, jeśli ktoś jest mądrzejszy i zdolniejszy. Element drugi jest pokazany w jednej z najważniejszych książek literatury polskiej. W „Nocach i dniach” Marii Dąbrowskiej jest fragment o pewnej wsi. W tej wsi mieszka stara kobieta, chłopka, która z nostalgią wspomina czasy pańszczyzny. Bohater powieści zaczyna się zastanawiać, jak można dobrze wspominać czasy pańszczyzny, kiedy osoba nie miała wolności. Pisarka to skomentowała w ten sposób, że kobieta nie wspomina czasów pańszczyzny, tylko młodości. To nie jest wytłumaczenie polityczne, raczej próba wytłumaczenia społecznego.

    Przed 30 laty Studium rozpoczynało działalność. Czy wówczas mógł Pan przewidzieć, że Rosja będzie próbowała dokonać rewanżu?

    Ani ja, ani osoby, które znałem, nie przewidywaliśmy czegoś takiego. Osobiście nie miałem żadnego zaufania do Gorbaczowa. Nie należę do grona tych, którzy zachwycają się Gorbaczowem. Uważam, że celem Gorbaczowa było uratowanie Związku Sowieckiego, a nie danie wolności i demokracji. Później to wszystko się posypało. Jak ruszy lawina, to niczego nie zostawia na swojej drodze. Natomiast gdy przyszły czasy Jelcyna, to byliśmy pełni nadziei, że Rosja po raz drugi lub trzeci w swojej historii zmierza ku światu wolności. Niestety, to trwało tylko 10 lat. Noc sylwestrowa z 1999 na 2000 r. dla osób zajmujących się Rosją jest symboliczna, bo kończy dekadę, w której próbowano stworzyć w Rosji system demokratyczny i zeuropeizować ten kraj.

    CZYTAJ WIĘCEJ: Pierwszy szczyt NATO w Polsce: w oczekiwaniu na mocne zaplecze

    Dlaczego w Rosji nie udaje się stworzyć systemu demokratycznego? Czy faktem jest, jak twierdzą niektórzy, że Rosja jest skazana na pewną formę autorytaryzmu?

    Z jednej strony – niby dlaczego ma być tak, że pewien kraj z automatu, na podstawie jakiegoś wyroku nie ma prawa do wolności? Wydaje się, że jest to głupie i bezsensowne. Z drugiej jednak – sami Rosjanie mówią, że nie zdobyli i nie zdobędą wolności ani nie dojdą do demokracji liberalnej. Jeśli jest prawdą, że są charaktery narodowe, to może faktycznie tak jest. Poza tym musimy pamiętać, że demokracja jest tylko formą sprawowania rządów. Kluczem jest co innego: nie samo określenie pewnej formy prawnej, tylko podejście człowieka do tego, jak ma być rządzony. Można powiedzieć, że kluczem jest umiłowanie wolności. Jeśli tak jest, to może faktycznie Rosja, gdzie przez kilkaset lat panowały rządy autorytarne, wychowała w ten sposób swoich obywateli. Być może po tych kilkuset latach gnębienia nie sposób jest przywrócić ów pęd ku wolności. Polska, w zasadzie Rzeczpospolita Obojga Narodów, ma dwuizbowy parlament od XV w. Potem ten system się rozwijał. Wszystko to wzmacniało obszar wolności. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że te wolności dotyczyły tylko szlachty. Trzeba jednak pamiętać, że szlachta w Rzeczypospolitej stanowiła 9–10 proc. całego społeczeństwa. To wpływało ogromnie na kształtowanie się postaw społecznych. Zresztą takiego systemu nie było nigdzie w Europie. Wszędzie były systemy autorytarne.

    Rok 2014 to początek rosyjskiej agresji na Ukrainę. Wówczas w krajach bałtyckich pojawiło się zaniepokojenie, że my możemy być następni. Czy możliwa jest jakakolwiek forma agresji Rosji względem krajów bałtyckich? Czy członkostwo w NATO i UE jest wystarczającą gwarancją?

    Powiem smutną rzecz: oczywiście, że jest możliwa. W 2008 r. prezydent Lech Kaczyński na schodach przed parlamentem w Tbilisi powiedział: „My wiemy, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i mój kraj”. System rosyjski działa tak samo od kilkuset lat. Władze, kiedyś rosyjskie, potem sowieckie, dzisiaj Federacji Rosyjskiej, będą się posuwały tak daleko, jak to będzie możliwe. Bo jak powiedział Władimir Putin – upadek ZSRS był największą katastrofą geopolityczną XX w. Władze rosyjskie idą w kierunku autorytaryzmu, a więc będą próbowały różnymi drogami przywrócić swoją przestrzeń. Czy w sensie dosłownym, np. próbując podboju Gruzji czy oderwania kawałka Ukrainy, tego nie wiemy. Jednak przywracanie wpływów następuje. Dowodem jest to, że na Ukrainie ten projekt był znacznie szerszy. Ostatecznie utrzymały się tylko Ługańska Republika Ludowa i Doniecka Republika Ludowa. Jednak formalnie zostały utworzone również Republiki Ludowe: Charkowska, Zaporoska, Chersońska oraz Odeska. Plan był taki, by przez ten bunt doszło do odtworzenia Małorosji. To był plan podzielenia Ukrainy.
    Na Litwie i w krajach bałtyckich Rosja będzie się posuwała na tyle daleko, na ile pozwoli na to sytuacja u was w kraju, i zależnie od tego, jak się zachowa świat. Unia Europejska sama z siebie nie zabezpiecza. Dopiero połączenie Unii jako społeczeństwa, postaw obywatelskich i NATO jako straszaka daje taką gwarancję. Kraj jest bezpieczny, jeśli wszyscy wiedzą, że NATO będzie o niego walczyło.

    Czy istnieje solidarność europejska?

    Moim zdaniem ta solidarność jest niewystarczająca. Jest dużo krajów europejskich, które próbują wyłamywać się z tej solidarności. Starają się wybaczać grzechy Rosji i łamanie prawa międzynarodowego, czy to w imię niezrozumienia sytuacji, czy też w imię własnych interesów. Mówimy w tym przypadku o Niemczech i Francji. W tej sytuacji siłą, na której opierają się Polska i Litwa, są Stany Zjednoczone, które w sposób jednoznaczny występują przeciw zagrożeniom w regionie i łamaniu prawa międzynarodowego. Ktoś może powiedzieć krytycznie, że USA robią to w imię własnych interesów. Odpowiem – bardzo dobrze. W tym tkwi nadzieja. Dopóki Stany Zjednoczone będą uważały, że wolność krajów Europy Środkowej i niepodległość krajów byłego Związku Sowieckiego leży w ich interesie, dopóty jesteśmy bezpieczni.


    Jan Malicki (ur. 24 czerwca 1958 r.) – historyk, w okresie PRL działacz opozycyjny i publicysta wydawnictw podziemnych, współorganizator i od 1990 r. dyrektor Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2002 r. przy Studium działa katedra Fulbright-Warsaw University Distinguished Chair in East European Studies – pierwsza na świecie katedra Fulbrighta specjalizująca się w studiach wschodnich.


    Fot. Marian Paluszkiewicz


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 10(28) 07-13/03/ 2020

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Stanowiska przedstawicieli Litwy i Polski w Parlamencie Europejskim

    Litewscy europosłowie Reprezentacja Litwy liczy dziewięciu europosłów. Były eurokomisarz, reprezentujący w PE Związek Demokratów „W imię Litwy”, Virginijus Sinkevičius został wiceprzewodniczącym Komitetu Transportu i Turystyki. Zdaniem europosła sektor transportu jest bardzo ważny dla naszego kraju. „Infrastruktura transportu oraz logistyki w...

    Biden rezygnuje z reelekcji: Ameryka zmaga się z kryzysem

    Wieczorem 21 lipca świat obiegła wiadomość, że Joe Biden nie będzie ubiegał się o reelekcję. „Możliwość służenia Wam, Amerykanie, jako prezydent, była dla mnie największym honorem w życiu. I choć moim zamiarem było ubieganie się o reelekcję, uważam, że...

    Czy czeka nas wojna domowa?

    Republikański kandydat na prezenta USA, a zarazem były 45. prezydent Donald Trump został postrzelony na wiecu wyborczym. Zdaniem wielu to jeszcze bardziej przyczyni się do jego spodziewanego zwycięstwa. Od roku świat z niepokojem obserwuje sytuację w Stanach Zjednoczonych. Wybór...

    Porozumienie dla Ukrainy: To nie jest alternatywa dla NATO i UE

    Ministerstwo Ochrony Kraju poinformowało w poniedziałek 15 lipca, że Litwa dołącza do międzynarodowej inicjatywy „Porozumienie dla Ukrainy” („Ukraine Compact”). Inicjatywa łączy kraje, które podpisały dwustronne umowy bezpieczeństwa z Ukrainą. Nasz kraj już wcześniej zadeklarował, że w ciągu 10 lat...