Za tydzień przypadnie pewien przykry jubileusz. Figuranci tamtej sprawy próbują udawać, że nic się nie stało, dlatego sądzę, że warto czytelnikom przypomnieć wydarzenie z 2018 r. Waldemar Tomaszewski niejednokrotnie powtarzał, że AWPL-ZChR jest jedyną siłą polityczną na Litwie, która nigdy nie była zamieszana w żadne korupcyjne skandale.
Przed dwoma laty te słowa straciły sens. Pod koniec maja 2018 r. do opinii publicznej trafiła informacja, że Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie” oskarża prezesa Związku Polaków na Litwie Michała Mackiewicza o fałszowanie faktur przy rozliczaniu dotacji z Polski. Fundacja zakwestionowała ponad 120 dokumentów za lata 2014–2016, które mogły być podstawą do „zniknięcia” prawie 128 tys. zł. Z ustaleń wynikało, że faktury z drukarni w Białymstoku, w której drukowano organ prasowy ZPL – „Naszą Gazetę”, różniły się od tych przekazywanych w rozliczeniach do fundacji. Prezes Mackiewicz nie chciał polubownie załatwić sprawy ani zwrócić przywłaszczonych środków finansowych, dlatego sprawa trafiła do prokuratury. „Mając na uwadze odpowiedzialność wobec państwa polskiego i polskich podatników, szczególną troskę kierujemy na zapewnienie transparentności i uczciwości co do sposobu, w jaki te pieniądze są rozliczane. Środki pochodzą bowiem z budżetu państwa polskiego” – tłumaczył przed dwoma laty swoją decyzję prezes FPPnW Mikołaj Falkowski. Przewodniczący ZPL odrzucał wszelkie zarzuty, twierdząc, że padł ofiarą „antypolskiej działalności”. O wrogą działalność oskarżył m.in. prezesa Falkowskiego i Ambasadę RP na Litwie. Oświadczył nawet, że jest gotów kierować związkiem z warszawskiej celi. Koledzy partyjni – bo Mackiewicz jest też posłem z ramienia AWPL-ZChR – stanęli za prezesem murem. W Warszawie Mackiewicz się nie stawił, aby przed prokuratorami wyjaśnić sprawę, zasłaniał się poselskim immunitetem. Sprawa jest dziś w sądzie, za kilka lub kilkanaście miesięcy dowiemy się, jak było naprawdę. Ktoś może powiedzieć, że spraw korupcyjnych z udziałem litewskich polityków było sporo. Problem polega na tym, że AWPL-ZChR od lat prezentuje siebie jako jedynego reprezentanta polskiej społeczności na Litwie. Niestety, uwierzyła w to spora część społeczeństwa litewskiego, która partię utożsamia ze wszystkimi Polakami na Litwie. Cień afery, w którą jest zamieszany jeden z czołowych polityków AWPL-ZChR, pada na nas wszystkich. W tym na szeregowych działaczy Związku Polaków na Litwie, którzy robią kawał dobrej roboty.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 20(56) 16-20/05/2020