
Chociaż ostatnio na Litwie potwierdzono tylko dwa nowe przypadki zakażenia koronawirusem, w kraju prawdopodobnie doszło do powstania kolejnych ognisk epidemii Covid-19. Są nimi Rudomino i Czarny Bór w rejonie wileńskim.
W poniedziałek, 15 czerwca, w czasie konferencji prasowej w ministerstwie ochrony zdrowia poinformowano o nowych przypadkach koronawirusa, z których jeden może mieć związek z targowiskiem w Rudominie. W ubiegłym tygodniu w Czarnym Borze także potwierdzono jeden przypadek zakażenia koronawirusem; osoba jest powiązana z instytucjami opieki zdrowotnej.
– Epidemiolodzy z niepokojem obserwują sytuację w rejonie wileńskim. 5 osób zakażonych koronawirusem potwierdziło, że w sobotę, 13 czerwca, odwiedzało targowisko w Rudominie. Na razie nie wiadomo, jakie jest źródło zakażenia tych osób. Obecnie są przeprowadzane badania, jakie jest ryzyko, że przebywający w tym czasie ludzie na rynku mogli się zarazić. W ubiegłym tygodniu, w miejscowości nieopodal Rudomina, w Czarnym Borze, także potwierdzono jeden przypadek koronawirusa. Ta osoba pracuje w ambulatorium, a także w szpitalu opieki i leczenia wspierającego w Czarnym Borze. Wyjaśniliśmy także, że ta sama osoba 6 czerwca brała udział w imprezie rodzinnej z udziałem 38 osób. Wszystkie te osoby zostały poddane samoizolacji. Obecnie są obserwowane, na razie nie mamy żadnych danych, żeby jeszcze ktoś był chory – mówi dla „Kuriera Wileńskiego” Ginreta Megelinskienė, kierownik Wileńskiego Wydziału Zarządzania Chorób Zakaźnych Narodowego Centrum Zdrowia Publicznego.

Mieszkańcy Czarnego Boru i Rudomina w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” twierdzili, że słyszeli o tym, że na ich osiedlach zostały potwierdzone przypadki koronawirusa, ale żadnej paniki nie ma.
– Paniki tu w Rudominie nie ma. Żyjemy tak, jak żyliśmy. Nie myślę, że to był pierwszy przypadek kiedy człowiek z koronawirusem był na rynku. Przecież tu przyjeżdżają z całej Litwy. Na ile wiem, każdy może być nosicielem i nawet nie wiedzieć o tym. Rozmawiają ludzie na ten temat, ale nikt nie panikuje, nie zakrywa się. Moim zdaniem ten koronawirus to jak grypa. Przecież grypą też można, tak samo jak koronawirusem, zarazić się. To wszystko jest tak rozdmuchane, żeby po prostu zastraszyć ludzi. Te trzy miesiące żyliśmy jak w więzieniu. Na wszystko wola Boga, co ma być, to będzie – komentuje mieszkanka Rudomina.
Tymczasem przy wejściu do sklepu IKI w Rudominie pewna pani w starszym wieku wołała rozgoryczona, że ma już dosyć tych „namordników”.
– Nie macie co robić. Za moich czasów nie takie zarazy chodziły, ale nikt ludzi nie zamykał i nie trzymał w domu. Co to za wymysły, prawie trzy miesiące ludzi do kościołów nie puszczali, dzisiaj znów na rynku ktoś zachorował. A nie widzą, jak ludzie umierają na inne choroby? Ja z ciśnieniem 220 na 120 nie mogę trafić do lekarza – emocjonowała się kobieta.
Z kolei mieszkaniec Czarnego Boru powiedział, że dużo mówi się o tym przypadku, gdy zachorował lekarz z tej podwileńskiej miejscowości.
– Oj, proszę pani, tutaj wszyscy o tym wiedzą. Nie, ludzie nie panikują, podchodzą do tego bardzo spokojnie. Mówi się, że ta lekarka była na urodzinach u 100-letniej babci. Niektórzy się śmieją, że 100-letnia babka w prezencie dostała koronawirusa. Na uroczystości było ponad 30 osób. Prawdopodobnie chora nie miała żadnych objawów, czuła się dobrze. A tak życie nie zmieniło się, wszystko jest jak przed koronawirusem – zapewniał sędziwy mieszkaniec Czarnego Boru.
Tymczasem włodarze dwóch miejscowości również przekonują, że sytuacja jest pod kontrolą i nie ma żadnej paniki. Józef Szatkiewicz, starosta Rudomina, w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” powiedział, że obecnie jest na urlopie, ale dokładnie śledzi, co dzieje się w jego miejscowości.
– Obecnie jestem na zasłużonym urlopie, ale śledzę, co się dzieje. Słyszałem, że prawdopodobnie w sobotę na rynku w Rudominie były osoby zarażone koronawirusem. W mediach pisało się także, że osoba chora była również w kościele w Rudominie. Ale nie mogę powiedzieć dokładnie, czy ta informacja jest prawdziwa. Na ile mnie poinformowano, sytuacja w Rudominie jest spokojna, ludzie nie panikują. Więcej na temat tego, co teraz dzieje się, może powiedzieć moja sekretarka – poinformował nas starosta.
Zadzwoniliśmy więc do pani Genoefy Rutkowskiej, sekretarki Józefa Szatkiewicza.
– Według mnie nie ma tu żadnego koronawirusa. Czytałam, że w sobotę były na rynku osoby chore. Ale skąd taka informacja? Nie rozumiem, jak można stwierdzić, że na rynku znajduje się osoba chora. Przecież temperatury nie sprawdzają. Podana informacja w mediach jest nieprawdziwa – komentuje urzędniczka.

Starosta Czarnego Boru, Tadeusz Aszkielaniec, w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” zaznaczył, że w miejscowości nikt nie panikuje z powodu zagrożenia.
– Wszystko jest spokojnie. Wiem, że pisało się, że w Czarnym Borze lekarz zachorował na koronawirus, ale to nie potwierdziło się. Pierwszy test był pozytywny, ale drugi negatywny. Nie jestem upoważniony komentować tej sytuacji – stwierdza Tadeusz Aszkielaniec.
Na Covid-19 choruje obecnie 245 osób, a w izolacji przebywa 338 mieszkańców. To sygnał pokazujący, jak wygląda obecna sytuacja w kraju. Z powodu koronawirusa w szpitalach przebywają 23 osoby, w tym dwie na oddziale intensywnej terapii – informuje Narodowe Centrum Zdrowia Publicznego.
W ośmiu przypadkach stosowana jest terapia tlenowa. Jeden pacjent w stanie ostrej niewydolności oddechowej poddany jest wentylacji płucnej.
Ostatnio potwierdzono dwa nowe przypadki, które dotyczą zakażeń w wileńskich klinikach Santaros.
Na Litwie odnotowano dotąd 1 778 przypadków zakażeń. Wyzdrowiało 1 447 osób, zmarło – 76 chorych. Ponadto 10 pacjentów, którzy chorowali na Covid-19, zmarło na skutek innych chorób. Od 1 czerwca odnotowano na Litwie 17 przypadków koronawirusa pochodzących z zewnątrz kraju. Do tej pory ogółem przebadano 375 572 próbki.