Więcej

    Wyspa grozy

    Czy słyszeli Państwo kiedyś o Sprogø? To niewielka duńska wysepka, na której przez 40 lat rozgrywał się koszmarny eksperyment na ludziach. Zaczął się on po I wojnie światowej, gdy w całej Europie trwała dyskusja, jak uniknąć podobnych konfliktów w przyszłości.

    W Danii dr Christian Keller stwierdził, że należy nie dopuścić do rozmnażania się osób, których potomstwo może być w przyszłości zdegenerowane społecznie. Chodziło mu przede wszystkim o kobiety „upośledzone moralnie i psychicznie”. Przedstawił więc projekt, aby przymusowo odizolować od reszty społeczeństwa kobiety, które mogą przekazać swoim dzieciom niedobre geny. W 1923 r. przekonał do swego pomysłu Krajową Radę Zdrowia Publicznego, która zgodziła się na wcielenie planu w życie. W ten sposób na wyspie Sprogø powstał ośrodek, w którym umieszczano kobiety prowadzące rozwiązłe życie seksualne lub nawet podejrzewane o to („zbyt frywolne seksualnie”). Trafiały tam również dziewczęta prezentujące zbyt męską postawę lub za bardzo nieposłuszne.

    Celem tej rzekomo medycznej placówki nie było uzdrawianie nikogo, lecz izolacja „niebezpiecznych” osób od społeczeństwa, aby nie przekazywały one dalej swojej „choroby”. Co ciekawe, mężczyźni traktowani byli przez dr Kellera jak potencjalne ofiary, które należy chronić przed chorobami wenerycznymi i demoralizacją ze strony kobiet. Przedsięwzięcie cieszyło się ogromnym poparciem większości ówczesnych gazet, które z zachwytem rozpisywały się o eksperymencie mającym znacząco poprawić poziom zdrowia publicznego w Danii. Uwięzione na wyspie kobiety praktycznie pozbawiono praw obywatelskich. Zwalniano je do domu jedynie pod warunkiem, że zgodzą się na sterylizację.

    Te, które odmawiały, poddawano codziennym upokorzeniom. Sprogø przyciągało też uwagę okolicznych rybaków, zwabionych opowieściami o wyspie pełnej pań lekkich obyczajów. Często porywali oni uwięzione tam kobiety i gwałcili je. Gdy ofiary zaszły w ciążę, zmuszane były do aborcji. Eksperyment dr. Kellera trwał niemal 40 lat. Ośrodek został zamknięty dopiero w 1961 r. W momencie likwidacji przebywało w nim ok. 500 uwięzionych kobiet. W czasie jego funkcjonowania wysterylizowano przymusowo 11 tys. kobiet. Dziś turyści przybywający na wyspę, by zwiedzić znajdującą się tam starą latarnię morską, nie mają nawet pojęcia, jaki koszmar rozgrywał się niegdyś w tym miejscu.


    Grzegorz Górny


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 29(82) 18-24/07/2020