Legendę Emilii Plater zawdzięczamy nie tylko Mickiewiczowi. Choć „Śmierć Pułkownika” na trwałe ukształtowała wyobrażenia Polaków o bohaterstwie uczestniczki powstania listopadowego, podstawy tej legendy stworzyła sama Platerówna, konsekwentnie postępując zgodnie ze swoimi ideałami przez całe życie.
Do udziału w walkach o niepodległość Emilia zaczęła przygotowywać się na długo przed ich rozpoczęciem. Urodziła się w Wilnie w 1806 r., a więc już w czasie niewoli. Ukształtowały ją tradycje patriotyczne wyniesione z rodzinnego domu, które doskonale rozwijały się w klimacie romantyzmu, w którego centrum przeżywała młodość. Znała historię procesu Filomatów i Filaretów, czytała ,,Ballady i romanse” oraz ,,Grażynę”. Właśnie ten utwór Mickiewicza wywarł na niej szczególne wrażenie, a jego bohaterka stała się dla niej wzorcem postępowania. Czy myślała, że wieszcz poświęci jej wkrótce jeden ze swoich utworów?
Równie łatwo rozpoznawalny jak nazwisko jest portret Platerówny, rozpowszechniony dzięki litografii Stręczyńskiego, stworzonej już po śmierci bohaterki. W rzeczywistości jej wygląd mógł być znacznie mniej ujmujący – Ignacy Domeyko, uczestnik powstania, tak ją opisywał w pamiętnikach: „niskiej urody, blada, niepiękna, ale okrągłej, przyjemnej, sympatycznej twarzy, błękitnych oczu, kształtnej, ale niesilnej budowy; była poważną, bardziej surową niż ujmującą w obejściu się, mało mówiąca i spojrzeniem nakazująca dla siebie należne względy i przyzwoitość”.
Nie brakowało jednak w jej życiu wątków romantycznych, również głęboko powiązanych ze sprawą narodową. O rękę Emilii starał się bogaty Rosjanin – inżynier, który budował warownię u jej krewnych w Krasławiu. Emilia odmówiła, krótko wyjaśniając powody swojej decyzji: „Przecież jestem Polką”.
Po wybuchu powstania listopadowego nawoływała do podjęcia walki na Litwie, jednak jako kobieta nie została dopuszczona do narad komitetu kierującego w Wilnie. Możliwość włączenia się do walki powstała dopiero 5 marca 1831 r., gdy Juliusz Grużewski wyparł Rosjan z Rosień, dając tym samym hasło do powstania na Litwie. Emilia natychmiast obcięła długie włosy, kazała sobie i swej przyjaciółce Marii Prószyńskiej uszyć stroje męskie i uzbrojona w pistolety i sztylet wyruszyła walczyć w powstaniu.
Czytaj więcej: Wędrówki ulicami wileńskimi: Emilia Plater — polska Joanna d’Arc
W czerwcu uczestniczyła w spotkaniu kilku partii litewskich z zagonem kawaleryjskim przybyłym z Królestwa Polskiego pod dowództwem gen. Dezyderego Chłapowskiego. Chłapowski nadał jej honorowy stopień kapitana i powierzył jej dowództwo 1 kompanii 1 Pułku Piechoty Litewskiej, przemianowanego następnie na 25 Pułk Piechoty Liniowej i… poprosił, by wróciła do domu. Platerówna nie zamierzała go jednak słuchać. Na rezygnację z walk nie zdecydowała się także wtedy, gdy sam generał Chłapowski postanowił złożyć broń i przekroczyć granicę Prus Wschodnich. Oświadczyła wówczas: „Lepiej byłoby umrzeć, niż skończyć takim upokorzeniem”. W celu kontynuowania walki postanowiła wraz z Raszanowiczówną i kuzynem Cezarym Platerem przedostać się do Warszawy.
Trudy wędrówki okazały się jednak dla niej zbyt duże. Zmarła w dworze Ignacego Abłamowicza w Justianowie w ówczesnym powiecie sejneńskim, mimo troskliwej opieki, którą została otoczona, 23 grudnia 1831 r. Zwłoki jej zostały przewiezione do Kopciowa w dobrach Abłamowiczów i pochowane na miejscowym cmentarzu. Nie tylko Mickiewicz nadał tej śmierci znaczenie symboliczne. „Dusza jej bohaterska była tak ściśle połączona z losami Polski, że upadku ojczyzny nie mogła ona przeżyć i pozostawiająca wątłe ciało, które zamieszkiwała, uleciała do niebios, pozostawiając po sobie żal, szacunek i podziwianie Polaków” – pisał Michał Pietkiewicz, jeden z uczestników powstania na Litwie.
Czytaj więcej: 190 lat temu wybuchło Powstanie Listopadowe
Platerówna nie była jedyną kobietą, która zaangażowała się czynnie w powstanie. Barbara Czarnowska, „dziewczyna dzielna, odważna, nie znająca co to strach na polu bitwy” w powstaniu zasłynęła jako kawalerzystka i została pierwszą kobietą podoficerem w regularnej Armii Polskiej, a za swoje zasługi i odwagę otrzymała jako trzecia kobieta w historii odznaczenie Virtuti Militari. Pochodząca ze Żmudzi Antonina Tomaszewska, jako podporucznik regularnego korpusu jazdy żmudzkiej, odznaczyła się w kilku bitwach… Bohaterek było znacznie więcej, ale legenda powstała tylko jedna.