Więcej

    Kto kogo przetrwa

    W tym wydaniu magazynowym o sytuacji Polaków na Białorusi miał opowiadać Andrzej Poczobut – dziennikarz i członek zarządu Związku Polaków na Białorusi.

    W środę komentował dla „Kuriera Wileńskiego” zatrzymanie Andżeliki Borys. „Co dalej z Polakami na Białorusi?” – zapytałam na koniec naszej ostatniej rozmowy. „To jest wielka próba, ale Polacy na Białorusi przetrwali Stalina, przetrwają więc i Łukaszenkę” – odpowiedział Poczobut. Na czwartek umówiliśmy się na kolejny wywiad… Rozmowy jednak nie było, bo nad ranem do jego mieszkania w Grodnie wpadli zamaskowani milicjanci, którzy wywrócili wszystko, szukając dowodów na „faszystowską” działalność dziennikarza. Teraz, gdy piszę ten tekst, Poczobut przebywa w Waładarce, ciężkim areszcie śledczym w Mińsku, i na razie raczej nie można się spodziewać, że szybko będzie mógł znów komentować wydarzenia na Białorusi.

    Tym większą wagę przywiązuję więc do ostatniego, trzeba przyznać mocnego porównania, jakie od niego usłyszałam. W polityce, jaką Aleksander Łukaszenka stosuje obecnie wobec Polaków na Białorusi (podobnie zresztą jak wobec przedstawicieli białoruskiej opozycji), analogii do czasów stalinowskich doszukać się nietrudno. Wyjazdowe sądy, procesy w aresztach i utrudniony kontakt z adwokatem zapewne daleko odbiegają od europejskich standardów państwa prawa. Niewątpliwie do tradycji czasów stalinowskich należy zaliczyć próbę kreowania wroga narodu, na którego władza może zrzucić winę za wszystkie nieszczęścia i kryzysy. Teraz takim wrogiem zostali ogłoszeni Polacy. Łukaszenka wielokrotnie krzyczał o czołgach pod granicą, polskich flagach w Grodnie czy też o wrogim rewizjonizmie, konieczności obrony białoruskiej ziemi przed Polakami. Na szczęście dwudziestowieczny przepis na wroga już nie działa. Kreowanie rzeczywistości, nawet w realiach dyktatury, nie jest tak skuteczne, jak za czasów Iosifa Wissarionowicza, i na żadnych „onych” nie da się zrzucić winy za własne błędy. Sama porażka planu Łukaszenki wcale jednak nie poprawia sytuacji Polaków na Białorusi. Prawdopodobnie teraz, gdy trwają przygotowania do Wielkanocy, niejedna polska rodzina z Grodna czy Lidy zastanawia się, jak poradzić sobie w trudnej sytuacji. Milczeć czy się odezwać i narazić? Zostać i czekać na zmiany, a może próbować wyjechać do Polski? Co więc dalej z Polakami na Białorusi? Mam nadzieję, że Poczobut ma rację. Przetrwali Stalina, przetrwają więc i Łukaszenkę. Na pewno jednak za to trwanie muszą płacić ogromną cenę.


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 14(39) 03-04/04/2021