Po wprowadzeniu zaostrzonego stanu wyjątkowego w pasie przygranicznym przy granicy litewsko-białoruskiej, 5 km w głąb państwa, w miejscach zakwaterowania obcokrajowców oraz w promieniu 200 m wokół, życie mieszkańców uległo zmianie. Żeby wjechać do Dziewieniszek, musieliśmy otrzymać specjalną przepustkę. Po przybyciu tam musieliśmy długo poczekać, zanim spotkaliśmy chociaż kilku mieszkańców.
Jest spokojnie, ale strach pozostał
Władysława Szczykno, mieszkanka Dziewieniszek, w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” powiedziała, że w miasteczku jest spokojnie, ale strach pozostał.
– Policja, Straż Graniczna są widoczne ciągle. W dzień i nocy widać, że tu jeżdżą, sprawdzają. Co się tyczy tych „nielegałów”, to ostatnio jakoś jest spokojnie, nie widać ich. Osobiście to boję się, mieszkam sama, drzwi mam dniem i nocą zamknięte, nie wpuszczam żadnych nieznajomych. Smutno jest, że nastały takie czasy, bo jestem już w starszym wieku, schorowana. Relacje między sąsiadami po tym, jak pojawili się migranci, też jakoś zmieniły się. Jeden na drugiego patrzy z podejrzeniem, nikt nie wie, kto o czym myśli. Przecież nie można wierzyć nikomu – ocenia Władysława Szczykno.
Na ulicach dużo policji i straży granicznej
Mieszkanka Dziewieniszek Teresa Plotnikova mówi, że wprowadzony zaostrzony stan wyjątkowy jej nie przeszkadza i czuje się bezpiecznie.
– Mnie zupełnie to nie przeszkadza. Na ulicach miasteczka dyżuruje policja i straż. Jest spokojnie. To, że ulice są puste, to wcale nie ma nic wspólnego z wprowadzonym stanem wyjątkowym, po prostu ludzi mieszka mało, a większość to osoby w starszym wieku i rzadko wychodzą na ulicę. Co dotyczy przemieszczania się, to też nie ma z tym problemu. Mieszkańcy mają przepustki, a jeżeli ktoś z rodziny chce przyjechać, to też można w starostwie odebrać przepustkę – zapewnia rozmówczyni.
Nie wszyscy mieszkańcy wiedzą, że panuje stan nadzwyczajny
Aleksander Płotnikow, mieszkaniec Dziewieniszek, w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” powiedział, że nic nie wie o żadnym wprowadzonym zaostrzonym stanie wyjątkowym. Szef komisariatu rejonu solecznickiego, Andrzej Grudziński, w rozmowie z „Kurierem Wileńskim“ powiedział, że od czasu wprowadzenia zaostrzonego stanu wyjątkowego nastąpił nieznaczny wzrost obciążenia urzędników pracą, ale dało to im więcej uprawnień.
Wzmocnione kontrole pojazdów
– Zwiększyliśmy kontrole pojazdów wspólnie ze Strażą Graniczną, więcej osób legitymujemy, ale nie myślę, że to sprawia jakieś większe trudności dla mieszkańców miejscowości, gdzie jest wprowadzony stan wyjątkowy – zaznacza szef komisariatu policji rejonu solecznickiego.
Jak mówi, większych problemów nie ma, chociaż pracy przybyło. Zwiększyła się także liczba funkcjonariuszy.
– Większych problemów doświadczyliśmy latem, gdy te problemy z nielegalnymi migrantami dopiero się rozpoczęły. Teraz, gdy bardziej wszyscy skoncentrowali się na tym problemie i w pewnym sensie te procesy przesunęły się dalej, w kierunku Polski, to na naszym terenie jest spokojniej. Powiedzmy, dużych problemów dzisiaj nie mamy. Jednak Państwowa Straż Graniczna ma wyraźnie dużo więcej pracy na granicy, więc myślę, że te procesy trwają. Jeśli chodzi o policjantów, to my wykonujemy swoje zwykłe funkcje zapewnienia bezpieczeństwa ludności – podkreśla Andrzej Grudziński.
Czytaj więcej: Bilotaitė – w tej chwili nie ma planów przewiezienia migrantów do Dziewieniszek
Policja wykonuje swoje codzienne funkcje
Dzisiaj funkcjonariusze w rejonie solecznickim wykonują swoje codzienne obowiązki i zapewniają porządek publiczny w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego.
– Wykonujemy swoje codzienne funkcje, a jeśli chodzi o nielegalną migrację, to powtarzam, że w istocie wprowadzenie tzw. stanu wyjątkowego dało nam trochę więcej możliwości dla naszych działań, zaczęliśmy zwracać większą uwagę na przybywających cudzoziemców, ale nie odnotowujemy teraz jakiegoś napływu nielegalnych migrantów w rejonie – zapewnia policjant.
Ograniczenie podróży
Waldemar Śliżewski, pomocnik mera Solecznik Zdzisława Palewicza, w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” powiedział, że na dzisiaj w związku ze stanem wyjątkowym są pewne ograniczenia podróży dla osób, które mieszkają poza rejonem. Na przykład, każdy wjazd do Dziewieniszek, gdzie jest ogłoszony zaostrzony stan wyjątkowy, musi być udokumentowany pozwoleniem od Straży Granicznej.
– Na terytorium rejonu solecznickiego wjeżdżać można, ale jest wzmocnione patrolowanie wykonywane przez Straż Graniczną. Sytuacja jest opanowana, mieszkańcy rozumieją potrzebę wprowadzenia zaistniałego stanu. Ludzie sytuację traktują na spokojnie. Rozumieją, że to jest niezbędne, ponieważ tutaj chodzi o nietykalność granic, o zapewnienie bezpieczeństwa publicznego, w zasadzie to panuje spokój – mówi Waldemar Śliżewski.
Kryzys migracyjny rozpoczął się latem
Kryzys migracyjny spowodowany przez Łukaszenkę rozpoczął się tego lata, nasilenie wystąpiło okresowo jesienią.
– Dzisiaj jest spokojnie. Możliwe, że jest to związane z tym, że ludzie odczuwali na początku taki pewien niepokój, bo wiadomo, taki kryzys wydarzył się bardzo nieoczekiwanie, ale teraz to również samorząd współpracuje ze Strażą Graniczną. Ciągle informujemy naszych mieszkańców o zmieniającej się sytuacji – zapewnia pomocnik mera Solecznik.
Wprowadzenie stanu wyjątkowego zakłada, że imprezy o charakterze kulturalnym mogą mieć miejsce, mogą odbywać się również spotkania o innym charakterze niż manifestacje.
Czytaj więcej: Litewski biznes ostrożny wobec protestów w Kazachstanie. „Odłączony internet, komunikacja zatrzymana”
4 tys. Nielegalnych migrantów
Dyrektorka Departamentu Migracji, Evelina Gudzinskaitė, w rozmowie z „Kurierem Wileńskim“ powiedziała, że od początku tej fali zostało zatrzymanych ponad 4 tys. osób nielegalnie przekraczających granicę. Prawie 3 300 z nich ubiegało się o azyl.
– Część z nich jest już wysyłana do swoich krajów pochodzenia, więc ilu dziś jest w naszym kraju, trudno powiedzieć, ale generalnie mamy ich około 3 000, z czego azylu udzielono do dziś 73 cudzoziemcom. To są osoby, które naprawdę mają powód, aby ubiegać się o azyl z powodu groźby prześladowania – zaznacza dyrektorka.
Około jedna trzecia wszystkich migrantów to dzieci i nieletni, którzy zwykle przyjeżdżają z rodzicami. Około jedna trzecia dorosłych to kobiety, dwie trzecie to mężczyźni.
Większość migrantów w wieku 30-40 lat
– Mamy około tysiąca nieletnich, potem są ludzie w wieku produkcyjnym, dojrzałym, ale w zasadzie to są osoby w wieku około 30-40 lat. W starszym wieku ludzi jest bardzo mało. Większość z nich pochodzi z Iraku, około 2 800 osób, około 100 osób z Afganistanu, reszta to obywatele państw afrykańskich: Erytrei, Ghany, Republiki Konga i Demokratycznej Republiki Konga, Gwinei – wylicza Evelina Gudzinskaitė.
Ogromny wysiłek przy ochronie granic
– Państwo wkłada ogromny wysiłek zarówno w ochronę granic, jak i zapewnienie bezpieczeństwa, do zbudowania fizycznej bariery, a także podjęcia wielkiego wysiłku dyplomatycznego wobec Mińska, który mógłby powstrzymać działania całkowicie sprzeczne z prawem międzynarodowym. Miejmy nadzieję, że nie doświadczymy już nigdy masowego, dużego napływu nielegalnych migrantów, jaki mieliśmy latem. Niewielu nielegalnych migrantów posiada dokumenty, wielu twierdzi, że na Białorusi były one skonfiskowane lub zgubione, mniejsza część, około 20 proc., ma ważne dokumenty podróży – podkreśla dyrektorka Departamentu Migracji Evelina Gudzinskaitė.