Sejm zdecydował się wreszcie pójść w ślady innych krajów Unii Europejskiej i zakazał sprzedaży losów loteryjnych oraz wypłaty wygranych osobom niepełnoletnim (do 18 lat).
Są już i kary — do 120 euro. Recydywa — do 440.
Dobre to, bo większość małolatów w czasie szkolnej przerwy, zamiast dreptać gęsiego do pobliskiej kebabowni (ponoć nie smakuje im stołówkowe jedzenie…), pędzi do sklepu po „szczęście” związane z zakupem różnego rodzaju biletów loteryjnych. Tam za pieniądze, otrzymane od rodziców na jedzenie, kupują za 0,5 — 1 euro „zdrapki” i oczekują „milionów”.
Teraz sejm zabrał się za losy loteryjne, które można kupić przy kasach sklepowych. Nie ma chyba klienta, który podczas płacenia za zakupy, nie doczekał się szerokiego uśmiechu miłej kasjerki i słów: „A może chciałby Pan szczęśliwy bilecik?”
I kto — nawet najstarszy dziad — odmówiłby takiej miłej panience?
Sęk w tym, że owa kasjerka jest przez swego pracodawcę „prostytuowana” do prezentowania tej dodatkowej oferty i do jej obowiązków należy zwiększenie sprzedaży owych bilecików, na których ich właściciel (nota bene państwowa Olifėja) zarabia.
Czytaj więcej: Los na loterii tylko dla pełnoletnich?