Więcej

    Bezpieczeństwo drugiej kategorii

    Jeszcze niedawno wielu Litwinów, słysząc o ciągłych konfliktach między Warszawą a Brukselą, uważało Polaków za awanturników, toczących bezsensowne spory z Unią Europejską. Za szczególnie nieodpowiedzialny uznawano rząd PiS, który przedstawiano jako eurosceptyczny, a nawet antyunijny.

    Ostatnie działania organów UE wobec Wilna każą jednak obywatelom Litwy nieco inaczej spojrzeć na boje między władzami polskimi a eurobiurokratami. Chodzi np. o niedawny, szokujący wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie nielegalnych imigrantów. Stwierdzono w nim, że państwo litewskie nie ma prawa podejmować kroków, by zapobiec nielegalnemu napływowi imigrantów, nawet jeśli forsują oni siłą granice w ramach wojny hybrydowej prowadzanej przez reżimy Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki.

    Trybunał zabronił władzom Litwy izolować tych imigrantów i odmawiać im azylu. Wspomniany wyrok zbiegł się w czasie z kampanią medialną zorganizowaną przez lewicową organizację Amnesty International. Wydała ona raport, w którym oskarżyła rząd w Wilnie o rasizm. Z dokumentu wynika, że Litwini zamknęli swoje granice dla kolorowych przybyszów z Azji i Afryki, natomiast otworzyli je dla Ukraińców, ponieważ… są rasistami.

    Autorom nie przyszło do głowy, że Litwini widzą różnicę między imigrantami a uchodźcami; między tłumami młodych mężczyzn w wieku poborowym szukających lepszego życia a kobietami z dziećmi uciekającymi przed rosyjskimi bombami; między ludźmi wykorzystywanymi przez Putina w wojnie hybrydowej z Zachodem a ludźmi, którym grozi śmierć z rąk żołnierzy tegoż Putina. Kolejnym niepokojącym dla Wilna sygnałem jest postanowienie Komisji Europejskiej sprzeciwiające się stanowisku Litwy, by – w ramach unijnych sankcji wymierzonych w Moskwę – zablokować tranzyt objętych restrykcjami towarów między Federacją Rosyjską a enklawą kaliningradzką. Komisja ugięła się pod naciskiem Kremla i anulowała decyzję władz litewskich.

    Jeśli dodamy do tego stanowisko Berlina, który nie chce, by jego żołnierze stacjonowali na stałe na Litwie, ponieważ może to wciągnąć Niemcy w ewentualny konflikt z Rosją, otrzymamy niewesoły obraz. Okazuje się, że elity unijne oraz najbardziej wpływowe w nich środowiska niemieckie traktują bezpieczeństwo Litwy jak „bezpieczeństwo drugiej kategorii”. Może więc mają rację Polacy, którzy uznają, że nie wszystkie decyzje Brukseli i Berlina odpowiadają naszej racji stanu?


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 28 (82) 16-22/07/2022