Więcej

    Kto dogoni Portugalię?

    W 1999 r. premier Rosji Władimir Putin, startujący wówczas w wyborach prezydenckich, przedstawił swój program na przyszłość. Wśród postawionych przez niego celów było m.in. przegonienie w ciągu najbliższych 15 lat – jeśli chodzi o poziom dobrobytu – najbiedniejszego wówczas kraju w Unii Europejskiej, czyli Portugalii.

    Teoretycznie zadanie powinno się udać. Rosja to przecież największe państwo świata, posiadające niezliczone bogactwa naturalne, na dodatek dysponujące wieloma uczelniami, na których nauki ścisłe i biologiczne stoją na wysokim poziomie. Od tamtego czasu minęły ponad dwie dekady. By zobaczyć, czy Putinowi udało się zrealizować swoje plany, wystarczy porównać podstawowe dane makroekonomiczne. W 2021 r. (a więc przed atakiem na Ukrainę i przed sankcjami gospodarczymi Zachodu) produkt krajowy brutto (PKB) na głowę mieszkańca wyniósł w Rosji 12 198 dolarów, podczas gdy w Portugalii – 24 264 dolary. Minimalna płaca w Rosji wynosiła ok. 130 dolarów, natomiast w Portugalii – ok. 740 dolarów. Jeśli chodzi o przewidywaną długość życia mieszkańców obu krajów, to według demografów w Rosji wynosi ona 72,9 roku, natomiast w Portugalii – 82,7. Być może jeszcze ważniejszy jest jednak wskaźnik parytetu siły nabywczej, który konstruowany jest na podstawie porównania płac oraz cen towarów i usług w poszczególnych krajach. Wielu ekonomistów uważa, że ten właśnie współczynnik jest najlepszą miarą zamożności współczesnych państw. Także w tej konkurencji Rosja ustępuje Portugalii.
    Co ciekawe natomiast, w zeszłym roku po raz pierwszy Polska wyprzedziła w tej kategorii kraj Europy Zachodniej, czyli właśnie Portugalię. Parytet siły nabywczej w Polsce wyniósł 76,9 proc. średniej unijnej, podczas gdy w Portugalii – 74,1 proc. Stosując to samo kryterium zamożności, jeszcze lepiej wypada Litwa, która z wynikiem 88,2 proc. wyprzedza nie tylko Portugalię, lecz także m.in. Hiszpanię (84,4 proc.). Oznacza to, że model rozwojowy Polski i Litwy jest znacznie efektywniejszy gospodarczo niż Rosji. Problem polega jednak na tym, że dla władców na Kremlu miarą sukcesu nie jest dobrostan i pomyślność obywateli, lecz kolejne zdobycze terytorialne. Niestety, wielu Rosjan podziela tę perspektywę – są gotowi cierpieć nędzę i brak wolności, byle imperium było potężne. Ich dewizą życiową mogłyby być z powodzeniem słowa Lermontowa: „Niech będę niewolnikiem, ale niewolnikiem cara Wszechświata”.


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 31 (91) 06-12/08/2022