Specyficzna to była jednostka – na początku werbowano do niej skazanych na kary więzienia kłusowników. Gdy ich zabrakło – szukano po więzieniach, domach poprawczych i obozach koncentracyjnych kryminalistów i szumowiny społeczne, znane z bestialstwa i bezwzględności. Swoje „umiejętności” dirlewangerowcy pokazali w rejonach Lublina, a potem w okupowanej Białorusi i w czasie Powstania Warszawskiego. Gwałcili, zabijali, grabili i torturowali w sposób straszliwy. Dość powiedzieć, że żołnierze SS (!) z obrzydzeniem patrzyli na działania Dirlewangera i jego ludzi. Koło historii zatacza swój krąg. Na terytorium Ukrainy toczy się bezwzględna okupacyjna wojna, którą Rosja rozpoczęła 6 miesięcy temu. Świat poznał zbrodnie wojenne Rosyjskiej Federacji na cywilach, obywatelach Ukrainy.
Dirlewangera co prawda już nie ma, istnieje jednak rosyjska Grupa Wagnera, która dała się poznać jako zbrodnicza organizacja w Afryce, Syrii i Ukrainie. Szeregi rosyjskiej armii (i Grupy Wagnera) topnieją niczym alpejskie lodowce. W wojnie z Ukrainą stracono dużą część kadry oficerskiej i ogromną liczbę szeregowych żołnierzy. Władze Rosji i Grupa Wagnera wszczęły rozpaczliwy werbunek nowych sił. Społeczeństwo Rosji, choć w większości popiera agresję swego kraju na sąsiada, nie garnie się do szeregów armijnych. Wzięto więc przykład od tegoż… Dirlewangera! Werbownicy rozpełźli się po więzieniach i koloniach karnych, szukają chętnych w domach dziecka i w domach poprawczych.
Obiecują anulowanie wyroków, pokaźne zarobki oraz bezkarność w czasie „operacji wojskowych” na terytorium ukraińskim. A więc można rozprawiać się z cywilami, zagarniać ich majątek, gwałcić kobiety i dzieci. Rosyjska armia przekształca się w armię kryminalistów, złodziei i gwałcicieli. Dziwi opór niektórych państw w sprawie wprowadzenia zakazu wydawania wiz dla obywateli rosyjskich. Społeczeństwo rosyjskie, tak jak niegdyś niemieckie w dobie Hitlera, popiera zbrodnie swego państwa, więc pośrednio za nie odpowiada. Nie chcemy wizyt turystów zbrodniarzy. Życzymy Ukrainie rychłego zwycięstwa.
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 35 (102) 03-09/09/2022